Pawcio25234 pisze:Sądze ze jest to sprawa emocji , kiedys przez strach przed paleniem (mimo to palilem dalej , ale to i tak rzadko) pogorszylo mi sie i sie zaburzylem znow , bo mialem dwuletnia przerwe , teraz podeszlem do tego tak ze to jest nic takiego i jakos sie uspokoilem , zero problemow , wczesniej przy kazdym paleniu myslalem ze zawal dostane albo cos i rzeczywisice puls walil jak szalony a teraz w ogole nie odczlem przy paleniu przyspieszonego pulsu.Mysle ze to nie sama substancja zaburza jak strach przed skutkami nie pozadanymi itd
5faffd9981fc7935e84f3b884507eafa.jpg
-- 28 sierpnia 2016, o 19:14 --
Pawcio25234 pisze:Czesc , ostatnio bardzo sie zastanawialem czy sprobowac zapalic marihuane podczas zaburzenia czy raczej pogorszy to moj stan , tymbardziej ze wczesniej przy kazdym zapaleniu gdy nawet jeszcze nie trzymalem skreta w reku mialem mysli ze dostane po tym zawalu serca albo cos i rzeczywiscie puls przyspieszal , teraz gdy juz jakby zaakceptowalem to zaburzenie powiedzialem sobie ze mam "wyj**ane" i nawet sobie zapale i sproboje , zapalilem , nie myslalem o jakis zawalach ani nic , nie nakrecalem sie i ani puls nie przyspieszyl ani nic , czulem sie dobrze, smialem sie i w ogole , na drugi dzien tez czulem sie dobrze , w sensie no tak jak wczesniej w zaburzeniu , ale nie gorzej.I tu pytanie , czy jezeli nie nakrecam sie myslami ze cos mi sie stanie to nie ma problemu raz na jakis czas "zajarac"?
Cytat z ksiazki "Jak pokonalem nerwice"
Pierwszy raz dopadło mnie naprawdę, gdy napali
-
liśmy się na studiach trawy. Wcześniej, w
liceum, też
podpalaliśmy, ale to były jeszcze inne czasy, towar był
wtedy polski, słaby. Wyhodowany amatorsko w
jakiejś
szklarni między pomidorami albo w
doniczce na pa
-
14
rapecie okna. Paliliśmy tę marną polską trawę i
każdy
kiwał głową, że daje mu kopa, ale w
sumie to był kit.
Trochę człowiek się czuł dziwnie, leniwie. Gadać się
chciało. Jednak na początku lat dziewięćdziesiątych,
wraz z
innymi niedostępnymi dotąd towarami, pojawi
-
ła się również prawdziwa trawka z
importu, podobno
z Pakistanu. Ktoś przyniósł do akademika i
zapaliliśmy
ją w taki sam sposób jak tę polską. Głębokie zaciąganie
się, z długim zatrzymaniem w
płucach, raz za razem,
dla większego efektu. Trawa działa z
pewnym opóź
-
nieniem, dopiero potem poniewiera. A
ta importowana
była naprawdę silna...
To było chyba najgorsze doświadczenie w
moim ży
-
ciu. Pełny atak paniki. Trwał pewnie z
godzinę. Przej
-
ście przez piekło. Zwinąłem się w
sobie i
łkałem tak
w pozycji embrionalnej. Ktoś starał się mnie uspokoić,
ktoś przychodził i
odchodził, a
ja tkwiłem w
tej czarnej
otchłani bez nadziei. W
końcu przeszło. Tylko koledzy
się trochę dziwili, że mnie tak napadło, ale ogólnie po
-
deszli ze zrozumieniem, bo inni też mieli ciekawe nar
-
kotyczne przeżycia. Jednemu wydawało się, że wpełza
pod płytki PCV jak karaluch. Drugi chciał się obnażać
i musiano go powstrzymywać. W
każdym coś siedzi...
Oczywiste było dla mnie, że to zielsko spowodowa
-
ło atak paniki i
po prostu nie będę go więcej palił. Jesz
-
cze w ciągu kilku kolejnych dni miałem dwa, może trzy
mikrosekundowe ataki niepewności i
mroku, jakby noc
czaiła się gdzieś za węgłem, ale wytłumaczyłem sobie,
15
że jeszcze t
o świństwo jest we mnie. I
pewnie w
jakimś
stopniu była to prawda.
Dziś myślę, że ta sama beztroska głupota, która
skłoniła mnie do próbowania narkotyku, uratowa
-
ła mnie przed wpadnięciem w
spiralę lęku już wtedy.
Wielu ludzi rozwija trwałe objawy nerwicowe po tego
rodzaju próbie. Takie niestandardowe działanie mari
-
huany (również innych narkotyków, np. kokainy) jest
znane i
zostało opisane. Wtedy tego nie wiedziałem
i chyba dobrze.