Strona 1 z 2

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 00:16
autor: Koziorożec
W moim pierwszym poście chciałbym pokrótce opisać, co mi dolega. Wszystko zaczęło się z rozpoczęciem II klasy liceum w 2008 roku. Smutek, przygnębienie, lęk, bezsenność. W końcu lęk przed schizofrenią, o której zacząłem bardzo dużo czytać (całymi dniami, różne przypadki). W ten sposób powoli zaczęły wykształcać się u mnie myśli natrętne o treściach takich, jakie miewają osoby z urojeniami. Moimi problemami dzieliłem się z bliskimi mi osobami zarówno w rodzinie, jak i poza nią. Podobne stany emocjonalne mijały i nawracały.
Prawdziwe piekło przyszło w lato następnego roku, gdy myśli natrętne w połączeniu z derealizacją doprowadziły mnie na skraj... no właśnie nie jestem pewien, czy czegoś bardziej poważnego. Nie wiedziałem już, czy wierzę w treść tych myśli i tym jest spowodowany mój paniczny wręcz lęk, czy obawiam się po prostu samych myśli, jednocześnie było to połączone z dużym lękiem przed tym, aby nie oszaleć, nie stracić nad sobą panowania. Było to koszmarne zapętlenie, z którego wyszedłem. Rok później: powtórka, choć już nie tak dramatyczna. Potem sześć lat absolutnego spokoju. Studia, wyjazdy, poczucie, że korzystam z życia pełnymi garściami, ostatnio poznałem bliską mi osobę (także leczącą się - na depresję, więc rozumiemy się naprawdę dobrze na polu różnego rodzaju zaburzeń). I w zeszłą sobotę coś się nagle zawaliło. Wszystko runęło, a ja znowu czuję się, jak w matni. Nie chcę przechodzić tej gehenny jeszcze raz... Dam sobie kilka dni i jeśli mi to nie minie, umówię się na wizytę u psychiatry. Najgorsze, że moje myśli i analizowanie moich lęków zdążyły mnie doprowadzić do sytuacji, w której naprawdę obawiam się, że to już nie jest nerwica i powoli zaczynam żyć w świecie urojeń ;;;-(

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 12:45
autor: Halina
Koziorożec pisze:W moim pierwszym poście chciałbym pokrótce opisać, co mi dolega. Wszystko zaczęło się z rozpoczęciem II klasy liceum w 2008 roku. Smutek, przygnębienie, lęk, bezsenność. W końcu lęk przed schizofrenią, o której zacząłem bardzo dużo czytać (całymi dniami, różne przypadki). W ten sposób powoli zaczęły wykształcać się u mnie myśli natrętne o treściach takich, jakie miewają osoby z urojeniami. Moimi problemami dzieliłem się z bliskimi mi osobami zarówno w rodzinie, jak i poza nią. Podobne stany emocjonalne mijały i nawracały.
Prawdziwe piekło przyszło w lato następnego roku, gdy myśli natrętne w połączeniu z derealizacją doprowadziły mnie na skraj... no właśnie nie jestem pewien, czy czegoś bardziej poważnego. Nie wiedziałem już, czy wierzę w treść tych myśli i tym jest spowodowany mój paniczny wręcz lęk, czy obawiam się po prostu samych myśli, jednocześnie było to połączone z dużym lękiem przed tym, aby nie oszaleć, nie stracić nad sobą panowania. Było to koszmarne zapętlenie, z którego wyszedłem. Rok później: powtórka, choć już nie tak dramatyczna. Potem sześć lat absolutnego spokoju. Studia, wyjazdy, poczucie, że korzystam z życia pełnymi garściami, ostatnio poznałem bliską mi osobę (także leczącą się - na depresję, więc rozumiemy się naprawdę dobrze na polu różnego rodzaju zaburzeń). I w zeszłą sobotę coś się nagle zawaliło. Wszystko runęło, a ja znowu czuję się, jak w matni. Nie chcę przechodzić tej gehenny jeszcze raz... Dam sobie kilka dni i jeśli mi to nie minie, umówię się na wizytę u psychiatry. Najgorsze, że moje myśli i analizowanie moich lęków zdążyły mnie doprowadzić do sytuacji, w której naprawdę obawiam się, że to już nie jest nerwica i powoli zaczynam żyć w świecie urojeń ;;;-(


Witaj, nie zyjesz w swiecie urojen, bo gdyby tak bylo, nie znalazlbys sie na tym forum, przedstawiajac swoje obawy i strachy przed byciem schizofrenikiem!
Myśli, lęki, obawy w nerwicy, ktora masz zwykle są w miarę realne, racjonalne, rzeczywiste. Myśli, obawy w schizofrenii są fantastyczne, mało realne, wydumane, bardzo mało prawdopodobne, że mogłyby zaistniec w rzeczywistości.

Osoba z nerwicą ma poczucie, że coś z nią jest nie tak, niepokoi się, czyli TY.
Osoba ze schizofrenią tego poczucia najczęściej nie ma. Dla niej świat urojeń jest światem realnym. I to jest zasadnicza roznica.

Podam ci przyklad:
Schizofrenik: "Oni mnie wykanczaja moi rodzice, dosypuja mi do jedzenia jakies trucizny, oni mnie chca wykonczyc" albo "Zobacz, Kasia, ten gosciu tam w oknie mnie obserwuje, na pewno doniesie na mnie, i pozbeda sie mnie w koncu"

Nerwicowiec: "Boje sie (a co jesli pomyslalbym, ze...) ze moglbym pomyslec, ze ktos mnie obserwuje w oknie". "Boje sie, ze moglby pomyslec, ze ktos chce mnie wykonczyc". Dodam, ze nerwica natrectw moze posunac sie tak daleko, ze ty bedziesz przekonany o tym, ze ktos cie obserwuje, ale nadal bedzie to strach przed byciem schizofrenikiem.

Koziorozec zapoznaj sie z materialami, nagraniami z forum obozu divovica i innymi, przesluchaj dokladnie, zrozum proces lekowy, proces powstawania natrectw. Nie jestes sam. Jestesmy z toba ! Z nerwicy natrectw mozna wyjsc, nawet, jesli od lat ciagnie sie za nami i klei sie do nas jak "pijana osa"

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 16:10
autor: Koziorożec
Dodam, ze nerwica natrectw moze posunac sie tak daleko, ze ty bedziesz przekonany o tym, ze ktos cie obserwuje, ale nadal bedzie to strach przed byciem schizofrenikiem.
Serio? Aż tak bardzo? Ale w takim razie czym to się różni od urojeń, skoro ktoś jest przekonany o rzekomej obserwacji?

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 17:22
autor: Victor
Jakiego rodzaju myśli, które wskazywać by miały na urojenia? Czy zaczęły się od tego, że się o nich naczytałeś? ;)

Mając zaburzenia urojeniowe człowiek nie boi się panicznie utraty kontroli, bowiem nie ma powodów sądzić, że cokolwiek ma do tego doprowadzić.

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 18:41
autor: Koziorożec
Aktualna moja wkrętka, to myśli natrętne, ze jestem w czymś na wzór Truman Show. Mam wrażenie, ze ja w to naprawdę uwierzyłem :-( Boje się strasznie... Natomiast istotnie naczytałem się najpierw o urojeniach osób w stanie psychozy. Poza tym mam uczucie derealizacji w trakcie silnego lęku.

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 19:34
autor: Victor
Opisz więcej takich myśli i sytuacji jakie kiedyś miałeś.

Już na pierwszy rzut oka widać na 100 %, ze masz problemy natury lęku nerwicowego. Dlatego, iż myśli (jak napisałeś w innym poście), jadąc w tramwaju, iż to jest Truman Show musiałyby wskazywać na stan psychotyczny.
A ten jest niemożliwy bo:

- stan psychozy to nie tylko jedna z dupy wzięta myśl ani w ogóle to nie tylko myśli, ale całościowy stan psychiki. Widoczny z boku dla przeciętnej osoby.
- stan psychozy nie współpracuje z kontrolą zaburzenia jaką przedstawiasz. Nie występuje w niej (przy takich myślach) krytyczne nastawienie do własnych wątpliwości i myśli.
- stan psychozy nie rozpoczyna się po przeczytaniu o urojeniach ;)
- Twoja całościowa historia pokazuje, że to co miałeś kiedyś i to co masz teraz to nie jest psychoza.
- nie boisz się myśli? To jak one przychodzą to nie masz obawy o szaleństwo? ;) Czy to właśnie nie to nakręca Twój lęk? Czy nie to dominuje w obawach? Owszem to.
- uczucie derealizacji nie jest wyznacznikiem psychozy. Wielu ludzi go doświadcza jak szef na nich krzyczy.
- gdybyś wierzył i bał się naprawdę tego, ze świat to Truman Show to wierz mi, że Twoje zachowanie byłoby dostrzeżone przez ludzi wokół.
- myśl przyszła bo się naczytałeś tego a teraz lęk to wykorzystuje, jest to typowy objaw lęku nerwicowego. To nie jest w ogóle typowe dla osób z psychozami.

Można by tak wymieniać i wymieniać, od Ciebie jednak to zależy jak to przyjmiesz. Różnice między lękiem nerwicowym a lękiem psychotycznym są ogromne i pojedyncze myśli tak naprawdę nic nie znaczą, znaczy całość zachowania się, analizy i kontroli.

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 20:20
autor: Koziorożec
Hm... To się pojawia w przeróżnych sytuacjach - ostatnio praktycznie towarzyszą mi takie myśli cały czas (tak, jak wspominałem, przechodzę jakiś nawrót nerwicy - ?). Ot tak, po prostu: "to wszystko jest reżyserowane, nawet deszcz" - i w tym momencie uczucie bardzo silnego lęku. Bardzo często zapętlam się w tych myślach: kiedy im zaprzeczam myśląc sobie "Ja w to nie wierzę przecież", to zaraz myśl kolejna "A może istotnie świat, to Truman Show" - i znowu lęk, i tak w kółko... Dzielę się tymi z bliskimi mi osobami, po rozmowach jest znacznie lepiej, akurat dzisiejszy wieczór jest chyba najlepszym, najspokojniejszym od ostatniej soboty, kiedy to mi się zaczęło.

Przywitani

: 19 sierpnia 2016, o 20:47
autor: Halina
Koziorożec pisze:
Dodam, ze nerwica natrectw moze posunac sie tak daleko, ze ty bedziesz przekonany o tym, ze ktos cie obserwuje, ale nadal bedzie to strach przed byciem schizofrenikiem.
Serio? Aż tak bardzo? Ale w takim razie czym to się różni od urojeń, skoro ktoś jest przekonany o rzekomej obserwacji?

napisalam ci w pierwszym poscie, ze gdybys mial urojenia, nie byloby tutaj ciebie i nie pisalbys, ze sie tego BOISZ!!!! Tlumacze ci raz i potem sam musisz znalezc sposob, by sobie radzic z natretami, gdyz im bardziej bede cie zapewniac, ze masz natrety, a nie urojenia, tym bardziej bedziesz sie wkrecac, na tym polega caly proces natrectw. Nie nalezy neutralizowac myslmi natretnej, nalezy po prostu mysli przyjac, przyzwolic jej na bycie, zaakceptowac, a nastepnie olewac, robiac natychmiast cos innego, skupioajac sie na innej pracy, koncentrujac sie, jak mozna na czyms innym: czytanie, sport i inne ...

Osoba, ktora boi sie, ze jest zakazona Hivem albo inna choroba i decyduje sie, ze umyje sobie raczki, by pozbyc sie bakterii. Powtarza czynnosc mycia rak (kompulsje) tak czesto, coraz czesciej, co chwile, myje nawet lokcie, jej rece staja sie biale, zranione od szorowania gabka. Nie uwazasz, ze ta osoba myje rece, gdyz w pelni JEST PRZEKONANA, ze JEST ZAKAZONA/CHORA ? Mimo tego, iz jest przekonana o tym fakcie, nadal ma swiadomosc, ze to natrectwa, pod warunkiem, ze jej obawy skonsultuje z psychologiem, terapeuta, psychiattra, czy forum .....

To powatzrzanie czynnosci mycia rak, to analizowanie wszystkiego, co zwiazane z zakazeniem, to wyszukiwanie waidomosci na temat ewentualmnego zakazenia sie, to rozkminianie tematu, pytanie osob drugich, czy rzeczywiscie moize byc zakazona, czy moze to tylko nerwica, powoduje, ze ta osoba myjaca rece co minute, co sekunde, traci zupelnie poczucie realnosci, ona glupieje..... Zatraca sie rzeczywistosc, stan realny sytuacji, az do momentu, kiedy zacznie ona wszystko odkrecac, czyli przestanie ulegac kompulsjom, czyli czynnosciom mycia rak.

Nadal nie kapujesz ?
Jesli nie, to sprobuj sobie otworzyc drzwi do mieszkania i zamknac, zadajac sobie pytanie, czy rzeczywiscie sa dobrze zamkniete, i otworz i takj tysiac razy, i zrozumiesz, ze stracisz komlpetnie glowe, i nie bedziesz na koncu wiedzial, czy drzwi sa domkniete, czy nie, a moze, nie, amoze tak.

Albo zacznij sobie powtarzac, ze niebo jest w zasadzie czerwone, a nie niebieskie, a moze czerwone, a nie jednak niebieskie, zacznij sprawdzac, czy mozliwe jest by bylo czerwone, wkrecisz sie tak bardzo, tak daleko, ze nie bedziesz wiedzial, jakiego w zasadzie niebo jest koloru ALE ...... TY WIESZ WENATRZ CIEBIE ZE NIEBO JEST NIEBIESKIE Stany lekowe, symptomy, o ktorych mowa na forum, powoduja, ze zatracasz poczucie realnosci, ktore wraca, jesli np regularnie bedziesz sie relaksowal

Kapujesz ???

-- 19 sierpnia 2016, o 20:47 --
Koziorożec pisze:Hm... To się pojawia w przeróżnych sytuacjach - ostatnio praktycznie towarzyszą mi takie myśli cały czas (tak, jak wspominałem, przechodzę jakiś nawrót nerwicy - ?). Ot tak, po prostu: "to wszystko jest reżyserowane, nawet deszcz" - i w tym momencie uczucie bardzo silnego lęku. Bardzo często zapętlam się w tych myślach: kiedy im zaprzeczam myśląc sobie "Ja w to nie wierzę przecież", to zaraz myśl kolejna "A może istotnie świat, to Truman Show" - i znowu lęk, i tak w kółko... Dzielę się tymi z bliskimi mi osobami, po rozmowach jest znacznie lepiej, akurat dzisiejszy wieczór jest chyba najlepszym, najspokojniejszym od ostatniej soboty, kiedy to mi się zaczęło.
TO JEST NERWICA NATRECTW

NAGRANIA I JESZCZE RAZ NAGRANIA MUSISZ PRZESLUCHAC

"to wszystko jest reżyserowane, nawet deszcz" - ta mysl to: "a co jesli pomyslalbym, ze wszystko jest rezyserowane? a co jesli tak bym pomyslal? a co jesli tak mysle, i mam psychoze...."

NIGDY NIE NALEZY ZAPRZECZAC NATRETOM, bo wtedy PODDWAJAJA SWOJA SILE RAZENIA

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:08
autor: Koziorożec
Halino, dziękuję za ten wyczerpujący i uspokajający wywód. Postaram się pamiętać o Twoich uwagach :-)

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:32
autor: era49
Halinko, chyba zbyt emocjonalnie podchodzisz do niektórych sytuacji :) Ludzie mogą skorzystać z tego co im mówisz, ale tez mogą pytac i mieć wątpliwości.Niektórzy potrzebują trochę więcej czasu. :D

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:34
autor: Halina
era49 pisze:Halinko, chyba zbyt emocjonalnie podchodzisz do niektórych sytuacji :) Ludzie mogą skorzystać z tego co im mówisz, ale tez mogą pytac i mieć wątpliwości.Niektórzy potrzebują trochę więcej czasu. :D
masz calkowita racje, emocjonalnie, to znaczy ?

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:35
autor: Koziorożec
Racja, choć ja jestem osobą dość niepoprawną. Pomimo tego, że miałem lata temu bardzo zbliżony epizod (a w zasadzie dwa) - tym razem także doprowadziłem do momentu nakręcenia się, więc rozumiem, że Halina mogła po przeczytaniu mojego wstępu nieco się zirytować :-) choć sam tego tak absolutnie nie odebrałem :-)

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:39
autor: schanis22
Halina pisze:
era49 pisze:Halinko, chyba zbyt emocjonalnie podchodzisz do niektórych sytuacji :) Ludzie mogą skorzystać z tego co im mówisz, ale tez mogą pytac i mieć wątpliwości.Niektórzy potrzebują trochę więcej czasu. :D
masz calkowita racje, emocjonalnie, to znaczy ?
Era49 :friend:

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:46
autor: Halina
Koziorożec pisze:Racja, choć ja jestem osobą dość niepoprawną. Pomimo tego, że miałem lata temu bardzo zbliżony epizod (a w zasadzie dwa) - tym razem także doprowadziłem do momentu nakręcenia się, więc rozumiem, że Halina mogła po przeczytaniu mojego wstępu nieco się zirytować :-) choć sam tego tak absolutnie nie odebrałem :-)
uff, super, uff ;)

Przywitanie

: 19 sierpnia 2016, o 21:52
autor: era49
Mam wrazenie ze bardzo ostro podchodzisz to osób którym chcesz pomóc, denerwujesz się ze czegoś nie zrozumieli.Przeciez sama jeszcze walczysz, jeszcze bywaja gorsze i lepsze dni.Nie gniewaj się,ale twoje posty mnie prztyłaczają,.Jestem z siebie dumna ze to napisałam bo trudno mi cos takiego komus powiedzieć.Wydaje mi się ze powinnas wykazywac się większa delikatnoscia, chociaz pewno wielu to zachwyca.Wolę bardziej wyważone wypowiedzi :D