Strona 1 z 1

Dlaczego tak to jest skomplikowane

: 30 lipca 2016, o 21:50
autor: Nadzieja2014
Witajcie
Ostatnio dawno mnie nie było na forum i prawie zapomniałem hasla :) chyba to dobrze swiadczy ze sa postępy w odburzaniu.
Od kiedy się zaczela u mnie nerwica z napadami paniki 2 lata temu dużo się wydarzyło. Operacja onkologiczna, urodzenie dziecka, ukończenie studiow, smierc osoby bliskiej to tak z grubsza. U mnie się objawia nerwica uwiązaniem do jednej osoby i lękiem przed wyjechaniem gdzies dalej bez niej. Widze ze robie w sumie postępy i to calkiem duże ale dalej nie mogę "samodzielnie dzialac". Zastanawiam się czy proces odburzania idzie tak powoli czy ja cos robie zle ze tak się dzieje? Niestety sytuacju nerwowych jest wiele w moim zyciu, staram się jakos funkcjonować ale ciagle sa jakies "strzaly" z boku. Gdy wyjade gdzies sam czuje napływ myśli negatywnych do glowy ze cos mi się stanie i wtedy przyspiesza oddech poce się i zaczyna się panika. Staram się po prostu przeczekać ten stan bez zbędnego uspakajania się itp. Pierwszy atak powstal na studiach w miejscowości oddalonej od mojego miejsca zamieszkania i praktycznie od tamtego ataku nie pojechałem tam sam....czy aby przyspieszyc odburzanie musiałbym tak pojechać sam i jakos "się przekonać" ze nic mi nie grozi? Proszę o porade i pomoc. Dziekuje

Dlaczego tak to jest skomplikowane

: 30 lipca 2016, o 23:06
autor: myszusia
Tak na moim przykładzie. Od prawie 4mc mieszkam w Niemczech i wyjeżdżając z pl bardzo się balam,ze be odnajdę sie tutaj a co gorsza moja nerwica się pogorszy wszystkie te obawy byly związane z teskonota za domem,za mama,za psem itd. I tu zaskoczenie ,bo owszem tęsknię,ale tu jakby się to wszystko wyciszylo i nabrałam dystansu do zycia. Jasne na poczatku bylo mi ciężko ,nawet objawy się nasilily,bo jakby nie bylo to nowe miejsce,otoczenie itd. Ale mam przy sobie męża i zyje nam sie dobrze choc jak to w zyciu jakies kryzysy klotnie sie zdarzają. Ale zmierzając do sedna jechałam tu w obawie a tak naprawde nic się nie stało a nawet gdyby to nie mam na to wpływu co ma być to i tak będzie a złego gdyby nawet to nie ominę. Wiec jesli masz możliwość to wyjedz zobacz i zmierz sie z własnymi przeciwnościami. Powodzenia. :)

Dlaczego tak to jest skomplikowane

: 31 lipca 2016, o 11:25
autor: marianna
Konfrontacja z lękami wydaje mi się zawsze jest dobra bo pokazuje nam że nie jest tak źle
jak sobie wyobrażamy, potem mamy satysfakcję że przeslimy jakaś tam naszą granice lęku.
I mamy nowe dane dla umysłu, nie tylko te co potencjalnie może się stać, tylko że przeżylismy i nic się takiego nie stało.
Bo co może się stać?
"Najgorsze" to atak paniki czyli nic.
Kazdy atak paniki ma swój początek i koniec i niczym nam tak naprawdę nie grozi.
Poza tym Najgorszy jest chyba ten 1 kiedy nie do końca wiemy co sie dzieje.
Potem to już "zdarata płyta" bo ile razy mozna to samo, i ataki robia się nudne;)

Gdybym mogła cofnąć czas i wrócic do dnia swojego pierwszego ataku to nie robiłabym
wtedy histerii tylko przeżyła ten atak, posiedziała sobie i wróciła do domu.
Zreszta tak zrobiłam wtedy, po całym show jakie zrobiłam, wsiadłam w tramwaj i wróćiłam do domu.
Tylko że nie byłam pewna co sie dokładnie stało bo to był 1 raz.
Dziś nie wyobrażam sobie żeby mieć atak paniki taki jak wtedy bo juz za dużo o tym wiem
i nie jest to dla mnie straszne. Sa to tylko emocje.
W sumie nawet próbowałam wiele razy dostac ten atak specjalnie, ale nie idzie.
Natomiast miejsce w którym go dostałam jest mi zupełnie obojetnie, moge sie tam rozłozyć
na kocyku i jeść winogrona i sie opalać.
Ale długo nie mogłam tam wrócić, nawet być w poblizu - był to po prostu lęk przed kolejnym
atakiem paniki, zupełnie niesłuszny, śmieszny nawet :)

Nie musisz przyspieszać odburzenia, to nie wyścig
Bądź dla siebie cierpliwy i doceń to co juz sobie wypracowałeś.
Zapewniam Cię że niedługo i samotna podróż w tamto miejsce i same ataki będziesz olewać łukiem gotyckim;)