Strona 1 z 1

Akceptacja

: 30 czerwca 2016, o 12:35
autor: Chochlik
Prosze o odpowiedź czy to co zaraz opisze to jest w jakims stopniu akceptacją?

kiedys z pracy wracalam do domu i juz w drodze plakalam, uzalalalam sie nad soba ze sobie nie radze, ze jak mi ciezko, plakalam mezowi w rekaw, ciągle gadałam z mama na telefonie i z placzu lamal mi sie glos, na zadne tematy nie moglam rozmawiac.

Dzis zyje normalnie, nie zwracając uwagi na to, nie placze, nie uzałam sie nad sobą, zyje jak kiedys przez zaburzeniem, mimo objawów ktore SĄ jednak.... bo lęk wolnopłynący pojawia się w reakcji na jakieś myśli, ale go ignoruję...

Czy macie dla mnie jeszcze jakies rady, czy takie moje zachowanie wystarczy, zeby pokonac nerwice? czy o czyms zapomnialam?

-- 30 czerwca 2016, o 12:35 --
jest ktoś tutaj ?? halooo odezwijcie się kochani!

Akceptacja

: 30 czerwca 2016, o 17:57
autor: ddd
Swiadome nastawienie wobec objawow, lęku, mysli w postaci przyzwolenia zawsze jest lepsze niz cokolwiek innego. I na pewno praktykowane sumiennie dluzej wplywa na odczuwanie zaburzenia i jego poprawe. Moze to wystarczyc aby minelo calkiem w niektorych sytuacjach ale tez nie mozna zapominac ze czasem trzeba tez zmienic jakies inne rzeczy, w tym poscie ladnie to opisano - pouczajacy-post-ciasteczka-t6636.html