Strona 1 z 1
Poszerzanie strefy konfortu
: 7 maja 2016, o 19:43
autor: svenf
Mój mąż za niedługo wyjeżdża na parę dni do pracy. Mam wybór: pojechać z nim ale przez większość dnia być samemu w obcym mieście. Lub zostać samej w fomu, co wiąże się z byciem samemu w nocy. W pierwszym wypadku przeraża mnie bycie samej gdzieś w dzień w miejscu w którym nikogo nie znam i gdyby coś się działo ( konik serce ) a w drugim w nocy. Rodzice mieszkają w tym samym mieście ale noc mnie przeraża. Co wybrać? Tak naprawdę nie jestem gotowa na żadną z opcji. Moja strefa komfortu poszerzyła się o bycie samej w domu w dzień, chodzenie po sklepach, bycie w pracy, całe dnie na studiach. Uważam że dużo. Kiedyś nawet bycie pół godziny samej to był koszmar. Nie wiem co robić. Na myśl o wyjeździe płakać mi się chce. Na myśl o byciu samej w nocy też się boję. Zmuszać się do pokonania tego czy nic na siłę? I zrobić to gdy będę gotowa psychicznie? O tyle to głupie ze w tych miejscach w których jestem sama ale czuję się ok nawet jak mam atak paniki czy inne bóle serca duszności to olewam i sobie radzę. Ale obce miejsce czy noc to dla mnie jakaś trauma.

( i całe osiągnięcia w ryzykowaniu i akceptacji szlag trafia.
Poszerzanie strefy konfortu
: 7 maja 2016, o 20:14
autor: myszusia
Kochana podam mój przykład. Od ponad mc mieszkam w innym kraju ,bo mąż mnie sciagnal. Oczywiście nikogo nie znam i z językiem tez krucho. Miałam jakies tam wątpliwości jak się odnajdę itp.,ale daje rade. Wymyslalam sobie zajęcia,staram się zyc aktywnie.choc strasznie tęsknię za domem i rodzina. Ja spędzę pewnie tu kilka lat a u Ciebie to zaledwie pare dni.poza tym dobrze wiesz,ze tak naprawde nic Ci się nie stanie.

Poszerzanie strefy konfortu
: 7 maja 2016, o 20:32
autor: schanis22
Witaj Svenf , a co byś zrobiła gdybyś nie miała nerwicy ?
Poszerzanie strefy konfortu
: 8 maja 2016, o 06:58
autor: svenf
Schanis gdybym nie miała nerwicy to w ogóle bym się nad tym nie zastanawiała bo byłoby mi wszystko jedno czy zostanę w domu czy pojadę. Nie balabym się obu opcji. Teraz obie to jakaś trauma dla mnie. Już tydzień przed mam scisniety żołądek i nie mogę spać. Dwa lata temu na początku nerwicy też tak pojechałam z synkiem i mężem do jego pracy. Prztrwalam te 9 godzin w napięciu sama ciągle patrząc na zegarek. A jak miałam atak paniki to podeszłam pod miejsce pracy męża. Odplacilam to atakami w nocy. Ten pobyt nie był dla mnie żadną przyjemnością a stresem. Bezpiecznie czułam się tylko jak mąż był. Tu nie będę mieć nawet tej głupiej możliwości podejścia pod zakład pracy bo będzie parę km dalej ani zadzwonienia do niego ze cos sie dzieje.