Strona 1 z 1

Podróż samochodem

: 30 kwietnia 2016, o 19:54
autor: potrzebujacyy
Witam.
Z nerwicą lękową żyję od 5, a może 6 lat...Zanim napiszę, do czego zmierzam, streszczę jak wygląda moje życie. Do września 2015 moja nerwica była ze mną w pewny sposób "przyswojony", miałem swoje "bezpieczne miejsca" (dom, dom dziewczyny, praca). Więcej się nie ruszałem. We wrześniu 2015 złamałem się całkowicie, nie mogłem się podnieść z łóżka, nerwica mnie dobiła. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i trafiłem tutaj, gdzie nauczyłem się kontrolować to, "kontrować" ataki paniki. Zmieniłem lek (z Faxoletu na Cital), zacząłem pracować nad sobą i nieskromnie muszę powiedzieć, że dobrze mi idzie. Czy nastąpi jakiś atak czy słabość, czy odrealnienie szybko to kontruje i lece z tematem dalej ;)
Teraz chciałbym się Was poradzić. Za tydzień wyjeżdzam swoim samochodem z dziewczyną na weekend (jakieś 150 km ode mnie). Dojazd idealny, bo obok mnie jest wjazd na autostrade, po wyjeździe z niej mam 20 km i jestem u celu podróży. Prawo jazdy mam od 1,5 miesiąca, samochód już miesiąc. Z jazdą nie mam problemu, bo wcześniej przez 2 lata jeździłem bez prawka... :P Mam inny problem. Kiedy jade gdzieś, gdzie znam drogę, wszystko jest okej. Miałem ostatnio moment, że miałem po dziewczyne pojechać i nie znałem drogi. Sprawdziłem ją w internecie, miałem więc ją w "głowie". I dostałem mocnego ataku paniki, musiałem zawrócić.
Moje pytanie brzmi: jak sobie radzić w takich sytuacjach? Nie jest to sytuacja gdzie jade autobusem itp. Tutaj odpowiadam za siebie, za dziewczyne i za innych na drodze. Boję się, że ręka mi "zjedzie" i spowoduje wypadek, zwłaszcza, że przez większość czasu będę na autostradzie gdzie dość szybko się porusza i nie można od tak zmienić pasa czy zahamować.
Proszę o odpowiedzi. Dodam, że ogromnym plusem będzie fakt, że osoba którą kocham mocno będzie obok mnie, będzie siedziała z telefonem i bedzie mnie nawigować. Jednak sam nie jestem pewien czy dam radę, nigdy tak daleko jeszcze nie jechałem.

Podróż samochodem

: 4 maja 2016, o 08:47
autor: Milya
Tez mialam duze obawy przed jazda samochodem przy nerwicy, ale nigdy nic sie nie stalo. Jesli potrafisz kierowac i zachowasz ostroznosc to nie ma takiej opcji zeby "reka Ci zjechala"..poza tym jadac nie mysl o tym ze masz nerwice i moze Cie dopasc, absolutnie sie nia nie interesuj, postaraj sie myslec o wspolnym weekendzie, ze bedzie fajnie i milo spedzicie czas. Jesli Ci to pomaga to rozmawiaj z ukochana, ja bardzo lubie gadac za kierownica i nie rozprasza mnie to, nie wiem jak Ciebie.
:)

Podróż samochodem

: 16 maja 2016, o 13:52
autor: potrzebujacyy
Podróż się udała, miałem chwilę słabości ale poszło ogólnie ok :) Problem mam teraz, od 3 dni mam tak jakby nasilone objawy, zmeczenie, zimne dłonie, poty, zwłaszcza jak wsiadam do auta to czuje sie odrealniony...wiem, że to odreagowanie na ten stres. Nerwica znów chce wziąć góre, jest to podobna sytuacja gdy załamałem się i tu trafiłem. Podobnie sie czuję, tak jak wtedy (po wakacjach) jednak wiem, że nie mogę znów się położyc do łózka i umierać :D trzeba wziąć się w garść, teraz wiem, że nerwica to ściemniara, trzeba przeżyć ten najgorszy okres. Lecę do pracy, pozdrawiam

Podróż samochodem

: 16 maja 2016, o 16:07
autor: Milya
potrzebujacyy pisze:Podróż się udała, miałem chwilę słabości ale poszło ogólnie ok :) Problem mam teraz, od 3 dni mam tak jakby nasilone objawy, zmeczenie, zimne dłonie, poty, zwłaszcza jak wsiadam do auta to czuje sie odrealniony...wiem, że to odreagowanie na ten stres. Nerwica znów chce wziąć góre, jest to podobna sytuacja gdy załamałem się i tu trafiłem. Podobnie sie czuję, tak jak wtedy (po wakacjach) jednak wiem, że nie mogę znów się położyc do łózka i umierać :D trzeba wziąć się w garść, teraz wiem, że nerwica to ściemniara, trzeba przeżyć ten najgorszy okres. Lecę do pracy, pozdrawiam
No i brawo! o to właśnie chodzi ;) Wal się nerwico, a my robimy swoje ^^

Podróż samochodem

: 17 maja 2016, o 00:30
autor: potrzebujacyy
Chyba z 8 godzin trwał u mnie dziś atak *.* już odzwyczaiłem się od tak długich ataków, ale przypominałem sobie sytuacje, gdzie udało mi się przełamać to wszystko, mimo bólu serca, nóg, głowy, odrealnienia przepracowałem dzisiaj 10 godzin w pracy, juz nie czuję zadnych objawów, jestem skrajnie zmęczony. Wiem, że to znów się powtórzy pewnie jutro, ale przypomne sobie dzisiejszy dzień, znowu osiągne swój cel :)