Moja nerwica, leki, terapia nawrot.
: 7 kwietnia 2016, o 10:54
Znalazlam sie na forum bowiem mam problem i nie wiem zupelnie jak go ugryzc. Nie wiem czy pisze w dobrym dziale bo moja nerwica jest pomieszana, mam i natretne mysli i sporo somatyzacji. Moj problem wynika z tego ze nerwicy nie mialam ponad dwa lata a teraz znowu ja mam i jestem rozbrojona. Ale do rzeczy. ponad dwa lata temu zaczelam nagle doswiadczac glupich mysli o tym ze zrobie krzywde sobie albo komus o tym ze nagle sie zabije, mialam w sobie ogromny strach przed tymi myslami i depresja. Ciagle balam sie ze zwariuje albo dostane depresji i sie zabije. Mialam tez duzo samotyzacji, dusznosci, kolatanie i bole serca ale najgorsze byly natretne mysli. Bylam zdruzgotana bo zawsze czulam ze jestem silna osoba i to mnie podwojnie dobijalo. Poszlam do psychiatry niemal natychmiast i diagnoza uspokoila mnie, dostalam rexetin ktory mialam brac poczatkowo pol roku, rok. Lek zdzialal cuda bo przeszlo mi wszystko lacznie z natrectwami czulam sie po prostu dobrze. Jednoczesnie zostalam wyslana na terapie psychodynamiczna na ktora z ochota chodzilam bo czulam ze to jest droga ktora pozwoli mi byc soba i nie martwic sie zaburzeniem.
Wszystko szlo swietnie jednak po roku terapeutka wraz z psychiatra zdecydowali ze to nie pora na odstawienie lekow w trakcie terapii wiec mialam brac lek nastepne pok roku, rok.
Jednak w drugim roku brania leku zaczelam odczuwac jego skutki, przede wszystkim nagle stracilam libido i poczulam ze mam coraz bardziej stepione emocje. Z uwagi ze to byl juz drugi rok brania lekow moja psycholog zaordynowala odstawienie specyfiku, po konsultacji z psychiatra tak zrobilam. Schodzilam z dawki bardzo wolno - prawie 2 miesiace.
Odstawienie leku nie przyszlo latwo bo doznawalam dziwnych pradow w calym ciele (ktos z was wie o czy mowie?) ale w koncu udalo sie zejsc calkiem z lekow co rzeczywiscie poprawilo mi i libido i odczuwanie zycia emocjami. Ale sielanka trwala 3 miesiace bo dokladnie 2 tygodnie temu weszlam do kuchni rano i nagle doznalam ogromnego leku ze wbije sobie noz w gardlo, tak bardzo sie przerazilam ze dostalam ataku paniki ktory doslownie znieczulil mi cale cialo i zdretwialam cala. oczywiscie przeszlo...teraz ratuje sie xanaxem ale problemem jest to ze znowu mam natretne mysli, znowu boje sie ze za szybko odstawilam lek i sie zabije...jednym slowem znowu mam nerwice co mnie z jednej strony smieszy z drugiej tak przeraza ze naprawde mysle o skonczeniu ze soba.
Jak sie wyleczyc z tego calkowicie? Czy czlowiek jest skazany z nerwica na leki przez cale zycie? Jak tylko zyc z przyjmowaniem lekow kiedy one nie sa obojetne na czlowieka?
Nie wiem czego szukam teraz chyba nadziei i wskazowki co mam robic. Psychiatra ordynuje przyjmowanie innego leku, terapeutka kotnynuacje terapii ale ja juz sama nie wiem czego chce, chce zyc i miec spokoj, mam dosc wszystkiego
Wszystko szlo swietnie jednak po roku terapeutka wraz z psychiatra zdecydowali ze to nie pora na odstawienie lekow w trakcie terapii wiec mialam brac lek nastepne pok roku, rok.
Jednak w drugim roku brania leku zaczelam odczuwac jego skutki, przede wszystkim nagle stracilam libido i poczulam ze mam coraz bardziej stepione emocje. Z uwagi ze to byl juz drugi rok brania lekow moja psycholog zaordynowala odstawienie specyfiku, po konsultacji z psychiatra tak zrobilam. Schodzilam z dawki bardzo wolno - prawie 2 miesiace.
Odstawienie leku nie przyszlo latwo bo doznawalam dziwnych pradow w calym ciele (ktos z was wie o czy mowie?) ale w koncu udalo sie zejsc calkiem z lekow co rzeczywiscie poprawilo mi i libido i odczuwanie zycia emocjami. Ale sielanka trwala 3 miesiace bo dokladnie 2 tygodnie temu weszlam do kuchni rano i nagle doznalam ogromnego leku ze wbije sobie noz w gardlo, tak bardzo sie przerazilam ze dostalam ataku paniki ktory doslownie znieczulil mi cale cialo i zdretwialam cala. oczywiscie przeszlo...teraz ratuje sie xanaxem ale problemem jest to ze znowu mam natretne mysli, znowu boje sie ze za szybko odstawilam lek i sie zabije...jednym slowem znowu mam nerwice co mnie z jednej strony smieszy z drugiej tak przeraza ze naprawde mysle o skonczeniu ze soba.
Jak sie wyleczyc z tego calkowicie? Czy czlowiek jest skazany z nerwica na leki przez cale zycie? Jak tylko zyc z przyjmowaniem lekow kiedy one nie sa obojetne na czlowieka?
Nie wiem czego szukam teraz chyba nadziei i wskazowki co mam robic. Psychiatra ordynuje przyjmowanie innego leku, terapeutka kotnynuacje terapii ale ja juz sama nie wiem czego chce, chce zyc i miec spokoj, mam dosc wszystkiego
