Strona 1 z 1

Oświeciło mnie

: 30 marca 2016, o 21:30
autor: Olalala
Dzisiaj doznałam oświecenia. Kiedyś żyłam normalnie. Niepotrzebna była mi ta cała analiza, kontrola. Żyłam, bo żyłam. Wydarzyła się niemiła sytuacja w mojej rodzinie - śmierć bliskiej osoby. Ale czy coś zmieniło się jeszcze? No właśnie nic się nie zmieniło, a nerwica próbuje mi to wmówić od ponad pól roku. To jest niesamowite odkrycie. Świat był, jest i pozostał taki sam. Zmieniło się tylko chwilowo postrzeganie rzeczywistości. Tyle. To po co ja sobie truje tym głowę? Losu zmarłej osoby nie odmienię, a mogę żyć dalej tak jak do tego momentu. Bo nic się nie zmieniło. Ani o centymetr.

Dowód? Chwilowe zajęcie się czymś i całkowity odpływ lękowych myśli. I jest normalnie. To po cholerę te analizy? Po co ta cała hipochondria? 30 lat życia bez hipo i żyłam to po co ten cały krzyk? Jak na coś chorowałam to zdrowiałam. A jak nawet byłam chora to leczyłam to, a nie panikowałam. Więc po cholerę zakładać najgorsze? Lęk zrobił ze mnie debila, dosłownie. Upośledził pod kątem racjonalnego myślenia.

Czy Wy też macie albo miewacie takie przebłyski?

Oświeciło mnie

: 30 marca 2016, o 21:32
autor: schanis22
tak Ola mam tak samo i myślę identycznie jak Ty :friend:

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 08:03
autor: kucyki46
http://doubleespresso.soup.io/post/3887 ... -poj-cie-b Wydaje mi się, że wszyscy zaburzeni doznali (lub to dopiero przed nimi) tego uczucia. Mimo to natręty będą wracać i jak napisałaś - jedyna metoda to nie dać im czasu, poświęcając go na inne rzeczy.

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 08:12
autor: justi2212
Dokładnie Olala, co prawda ja przed zaburzeniem dużo się przejmowałam różnymi rzeczami i zadatki na hipochondria też jakieś miałam, a żyłam normalnie, miałam swoje zainteresowania, cieszyło mnie wiele rzeczy, a teraz? Tak jak mówisz, w sumie nic się nie zmieniło, ale zmieniło się postrzeganie rzeczywistości.

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 10:05
autor: martusia1979
dokładnie tak!...teraz wazne jest wracac do tego twojego oswiecenia :D bo to bardzo pomaga...szczegulnie kiedy sie miewa stany depresyjne w nerwicy ;)

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 10:30
autor: dankan
Ja raz doswiadczylem tak duzego oswiecenia tego rodzaju ze az dostalem ataku paniki :D Czytalem wtedy historie victora i nagle dotarlo do mnie i to tak znienacka ze wszystko czym zylem do tej pory to w gruncie rzeczy niesamowite pierdoly i chociaz byly one calym moim zyciem wtedy te objawy, natrety, dd to tak naprawde to mija i sa to bledy w postrzeganiu tego.
Tak sie nakrecilem pozytywnie ze pierwszy raz wtedy dostalem przeblysku dlugiego i ostatecznie sie tez wystraszylem i dostalem paniki :D Ale to mi pokazalo jak bardzo jestem wyczulony w tym zaburzeniu na kazda malenska zmiane.
Od tamtego momentu bylo juz inaczej i zaczalem sobie coraz lepiej radzic z wdrazaniem praktyk traktowania zaburzenia w realu a takze i braniem odpowiedzialnosci za zycie i swoje decyzje.
Takie uderzenie w jazn jest mega dobre i potrzebne.

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 11:27
autor: ajona
A ja już miałam takie oświecenia wiele razy. Za każdym razem wydawało mi się, że już teraz wszystko rozumiem. Że znalazłam źródło mojego problemu i że już będzie cudownie. Zaczynałam coś robić, widziałam w tym sens, a za chwile wszytko znowu się rozwalało. Przez chwilę w coś wierzę, coś daje mi nadzieję i widzę w tym sens, a po jakimś czasie, często nawet na drugi dzień, znowu wraca stare myślenie. Już tak naprawdę nie wiem nie wiem jak wygląda życie bez lęku i gdzie się zaczęło moje zaburzenie. Skoro zawsze się czymś przejmowałam, to może po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Nie wiem już co mam robić ze swoim życiem. Wiele rzeczy mi jakoś zobojętniało.

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 13:22
autor: dankan
ajona pisze:A ja już miałam takie oświecenia wiele razy. Za każdym razem wydawało mi się, że już teraz wszystko rozumiem. Że znalazłam źródło mojego problemu i że już będzie cudownie. Zaczynałam coś robić, widziałam w tym sens, a za chwile wszytko znowu się rozwalało. Przez chwilę w coś wierzę, coś daje mi nadzieję i widzę w tym sens, a po jakimś czasie, często nawet na drugi dzień, znowu wraca stare myślenie. Już tak naprawdę nie wiem nie wiem jak wygląda życie bez lęku i gdzie się zaczęło moje zaburzenie. Skoro zawsze się czymś przejmowałam, to może po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Nie wiem już co mam robić ze swoim życiem. Wiele rzeczy mi jakoś zobojętniało.
Ty nie mowisz o oswieceniu jakie ja mam na mysli, ty mowisz o chwilowej motywacji pod wplywem czegos a to jest duza roznica, bo motywacja zawsze gasnie. Tak naprawde aby utrzymac motywacje i aby zmienic myslenie o zmartwieniach trzeba najpierw tego naprawde bardzo chciec. Bo jak przychodzi zle myslenie to nie mozna z nim plynac tylko szukac innych rozwiazan i alternatyw, a to trzeba robic w glowie, to wymaga wysilku i trzeba tego chciec.
Robiac to samo dostajesz to samo.

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 16:13
autor: martusia1979
ajona pisze:A ja już miałam takie oświecenia wiele razy. Za każdym razem wydawało mi się, że już teraz wszystko rozumiem. Że znalazłam źródło mojego problemu i że już będzie cudownie. Zaczynałam coś robić, widziałam w tym sens, a za chwile wszytko znowu się rozwalało. Przez chwilę w coś wierzę, coś daje mi nadzieję i widzę w tym sens, a po jakimś czasie, często nawet na drugi dzień, znowu wraca stare myślenie. Już tak naprawdę nie wiem nie wiem jak wygląda życie bez lęku i gdzie się zaczęło moje zaburzenie. Skoro zawsze się czymś przejmowałam, to może po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Nie wiem już co mam robić ze swoim życiem. Wiele rzeczy mi jakoś zobojętniało.
robisz to samo co ja robilam zbyt duza wage przywiazujesz do odburzenia...posluchaj jeszcze raz po kolei nagran i zyj codziennoscia, a sama zaczniesz rozumiec...

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 16:45
autor: Olalala
martusia1979 pisze:
ajona pisze:A ja już miałam takie oświecenia wiele razy. Za każdym razem wydawało mi się, że już teraz wszystko rozumiem. Że znalazłam źródło mojego problemu i że już będzie cudownie. Zaczynałam coś robić, widziałam w tym sens, a za chwile wszytko znowu się rozwalało. Przez chwilę w coś wierzę, coś daje mi nadzieję i widzę w tym sens, a po jakimś czasie, często nawet na drugi dzień, znowu wraca stare myślenie. Już tak naprawdę nie wiem nie wiem jak wygląda życie bez lęku i gdzie się zaczęło moje zaburzenie. Skoro zawsze się czymś przejmowałam, to może po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Nie wiem już co mam robić ze swoim życiem. Wiele rzeczy mi jakoś zobojętniało.
robisz to samo co ja robilam zbyt duza wage przywiazujesz do odburzenia...posluchaj jeszcze raz po kolei nagran i zyj codziennoscia, a sama zaczniesz rozumiec...
Tak, dokładnie, to kolejne moje oświecenie dzisiaj-wczoraj! życie jest takie samo, nie trzeba z niczym walczyć, z niczym! Wam się tylko wydaje, że musicie walczyć, a to jest nieprawda! To nerwica, reakcja walcz bądź uciekaj to podpowiada. Ja też w głowę zachodziłam przy ostatnim kryzycie kiedy to się skończy, no kiedy? A teraz mam nagle poczucie: ale co ma się skończyć? no co? BO wszystko jest takie jak dawniej. Chore jest to wyczekiwanie na koniec nie wiadomo czego.

-- 31 marca 2016, o 15:40 --
dankan pisze:
ajona pisze:A ja już miałam takie oświecenia wiele razy. Za każdym razem wydawało mi się, że już teraz wszystko rozumiem. Że znalazłam źródło mojego problemu i że już będzie cudownie. Zaczynałam coś robić, widziałam w tym sens, a za chwile wszytko znowu się rozwalało. Przez chwilę w coś wierzę, coś daje mi nadzieję i widzę w tym sens, a po jakimś czasie, często nawet na drugi dzień, znowu wraca stare myślenie. Już tak naprawdę nie wiem nie wiem jak wygląda życie bez lęku i gdzie się zaczęło moje zaburzenie. Skoro zawsze się czymś przejmowałam, to może po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Nie wiem już co mam robić ze swoim życiem. Wiele rzeczy mi jakoś zobojętniało.
Ty nie mowisz o oswieceniu jakie ja mam na mysli, ty mowisz o chwilowej motywacji pod wplywem czegos a to jest duza roznica, bo motywacja zawsze gasnie. Tak naprawde aby utrzymac motywacje i aby zmienic myslenie o zmartwieniach trzeba najpierw tego naprawde bardzo chciec. Bo jak przychodzi zle myslenie to nie mozna z nim plynac tylko szukac innych rozwiazan i alternatyw, a to trzeba robic w glowie, to wymaga wysilku i trzeba tego chciec.
Robiac to samo dostajesz to samo.
Dokładnie dankan, mam podobne odczucia. Stare myślenie jest paralelne z niby-nowym. Bo można żyć, a myśli są jakie są. Zawsze były, nawet z dupy - tylko kiedyś nie zwracaliście na to uwagi. To aktywna reakcja walcz bądź uciekaj sprawia to wyczulenie na wszystko właściwie.

Ja teraz już wiem, że nie ma na co czekać, bo to bezsensu, bo nigdy nic nie nadejdzie. Wasze życie było, jest I będzie takie samo I nic się nie zmieni. Możecie za to zmienić podejście do tego wszystkiego.

U mnie przebudzenie trwa, natręty krążą, ale robię swoje.

Także ajona wydaje Ci sie teraz, że zawsze taka byłaś - to nieprawda. To kolejna wkrętka zaburzonego stanu emocjonalnego. Mi się też tak do niedawna wydawało, ale wystarczy wychylić się poza zaburzony stan - znaleźć się choc na chwilę po drugiej stronie - I zobaczysz jak zmieni Ci się patrzenie na to. To jest ten błysk :-)

-- 31 marca 2016, o 15:45 --
dankan pisze:Ja raz doswiadczylem tak duzego oswiecenia tego rodzaju ze az dostalem ataku paniki :D .
:DD :DD :DD

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 17:10
autor: kucyki46
Ola - ale jesteś dziś nabuzowana! <wesoły>
Dankan - trudno by to było lepiej wytłumaczyć :) Brawo!

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 17:14
autor: Olalala
kucyki46 pisze:Ola - ale jesteś dziś nabuzowana! <wesoły>
Dankan - trudno by to było lepiej wytłumaczyć :) Brawo!
Płynę na fali ;col ^^

Oświeciło mnie

: 31 marca 2016, o 19:53
autor: ajona
Chyba muszę jednak wrócić pokornie i odwiedzać forum, bo pozytywne wsparcie, które tu sobie dajemy nawzajem, ustawia na nowo klepki w głowie. Przecież jeszcze miesiąc temu chciałam wracać do pracy, miałam siłę, chęci, czułam radość. Może niektóre moje pomysły, które rzekomo miały mi pomóc w odburzaniu i w wydorośleniu, były kiepskie. To że nagle chciałam się odciąć od rodziny i skupić tylko na planowaniu własnego życia, ślubu, itd., nie było najlepszym rozwiązaniem. Może zbyt wiele spraw jednocześnie zostało poruszonych na psychoterapii, bo ja się niecierpliwiłam, chciałam wszystko załatwić naraz i zdecydowałam się na cotygodniowe spotkania, bo myślałam, że tak będzie lepiej. A do tego jeszcze przesilenie wiosenne pewnie też dowaliło do pieca. Kiedy pojawiło się DD/DP, problemy ze snem, nie mogłam sobie poradzić. Trudno było powstrzymać strach przed objawami odrealnienia. Trudno mi było, i pewnie nadal jest trudno, pogodzić się z tym. Lęk się nakręcał do granic możliwości. Teraz też może za wiele chcę na raz zrobić, bo nie rozumiem co się ze mną dzieje. Zaczęłam ćwiczyć i poczułam, że daje mi to jakąś frajdę i energię. Ale nie chcę znowu przedobrzyć. Zaczęłam się interesować wieloma sprawami na siłę. Nie mogę wysiedzieć sama, więc korzystam z tego, że jest obok ktoś z rodziny i kiedy tylko to możliwe, robię coś razem z nimi. Z babcią sadzę kwiaty i chociaż wydaje mi się, że robię to tylko dla własnego lepszego samopoczucia, to mam nadzieję, że to myślenie z czasem się zmieni. I że poczuję, że robię to też dla niej, a nie tylko dla siebie.

Oświeciło mnie

: 20 kwietnia 2016, o 18:52
autor: Olalala
ajona pisze:Chyba muszę jednak wrócić pokornie i odwiedzać forum, bo pozytywne wsparcie, które tu sobie dajemy nawzajem, ustawia na nowo klepki w głowie. Przecież jeszcze miesiąc temu chciałam wracać do pracy, miałam siłę, chęci, czułam radość. Może niektóre moje pomysły, które rzekomo miały mi pomóc w odburzaniu i w wydorośleniu, były kiepskie. To że nagle chciałam się odciąć od rodziny i skupić tylko na planowaniu własnego życia, ślubu, itd., nie było najlepszym rozwiązaniem. Może zbyt wiele spraw jednocześnie zostało poruszonych na psychoterapii, bo ja się niecierpliwiłam, chciałam wszystko załatwić naraz i zdecydowałam się na cotygodniowe spotkania, bo myślałam, że tak będzie lepiej. A do tego jeszcze przesilenie wiosenne pewnie też dowaliło do pieca. Kiedy pojawiło się DD/DP, problemy ze snem, nie mogłam sobie poradzić. Trudno było powstrzymać strach przed objawami odrealnienia. Trudno mi było, i pewnie nadal jest trudno, pogodzić się z tym. Lęk się nakręcał do granic możliwości. Teraz też może za wiele chcę na raz zrobić, bo nie rozumiem co się ze mną dzieje. Zaczęłam ćwiczyć i poczułam, że daje mi to jakąś frajdę i energię. Ale nie chcę znowu przedobrzyć. Zaczęłam się interesować wieloma sprawami na siłę. Nie mogę wysiedzieć sama, więc korzystam z tego, że jest obok ktoś z rodziny i kiedy tylko to możliwe, robię coś razem z nimi. Z babcią sadzę kwiaty i chociaż wydaje mi się, że robię to tylko dla własnego lepszego samopoczucia, to mam nadzieję, że to myślenie z czasem się zmieni. I że poczuję, że robię to też dla niej, a nie tylko dla siebie.
ajona, I do przodu - rób choćby na siłę, w nerwicy trzeba robić poniekąd na siłę żeby przekonać swój stan emocjonalny, że jest wszystko ok. Jesteś na dobrej drodze, nie zbaczaj z kursu ^^

-- 20 kwietnia 2016, o 17:52 --
Słuchajcie, miałam taki 2-dniowy kryzys i w sumie kryzysy to zarąbista sprawa, bo wtedy przychodzą najlepsze wnioski - błyski w umyśle :-)

Czytałam materiały Divina próbując sobie to jeszcze raz poukładać (przydaje się w kryzysie) i w sumie nagle poczułam w sobie bezsens bania się lęku. Otóż obecnie nie mam już myśli natrętnych - hipochondrycznych. Została sama emocja - lęk przed lękiem. I stwierdziłam, że to jest bezsensu :D bo jak ja nie chcę tego lęku to automatycznie zaczynam się bać, ze on przyjdzie i wtedy sobie przychodzi - no bezsens totalny :D Druga sprawa to bezsensowne jest mówienie: chciałabym żeby go nie było, chciałabym być szczęśliwa - bo to jest automatyczne programowanie lęku! Takim mówieniem nigdy nie poczujemy szczęścia tylko lęk :DD bo lęk uważamy znowu jako zło ostateczne, więc się go boimy no i ło-la mamy LĘK! Tak samo jest jak wstaniemy rano i od razu powiemy: o Boże, znowu muszę z tym walczyć, nie chcę tego. Na bank lęk przyjdzie. W mózgu głęboko jest zapis, że lęk = zagrożenie. A to jest gówno prawda i teraz trzeba robić wszystko żeby pokazać mu-umysłowi, że jest inaczej. W sumie to myślę, że dobrym pomysłem jest przywoływanie lęku, zapraszanie go do siebie gdy go np. nie ma - na neutralnym gruncie. No bo co on może???

Ja wiem, że to wszystko Divin, Victor, Ciasteczko i inni tłuką, ale zupełnie jest inaczej gdy człowiek SAMEMU do tego dojdzie - nie ROZUMOWO tylko UCZUCIOWO. POCZUJE TO W SOBIE, OD SIEBIE. To tak jakby ta wiedza spotkała się nagle z jakimś oświeceniem, przebłyskiem.