Nietypowe źródło nerwicy
: 22 marca 2016, o 14:19
Cześć,
Jestem Jacek, mam 30 lat i przypadłość, o której tu mowa. Dopadła mnie 5 miesięcy temu. Byłem sportowcem i jestem kierownikiem w jednej z dużych państwowych instytucji. Pomimo tego, że nigdy nie narzekałem na powodzenie u kobiet nie rozwijałem sfery bliskości w najmniejszym nawet stopniu. W październiku skończyłem trenować i postanowiłem,że czas najwyższy na jakiś związek (nigdy nie miałem dziewczyny). Mój problem zrodził się w chwili, gdy przeczytałem na jakimś forum, jak to jest, a właściwie może być przed 1 razem. Tak, nigdy nie byłem z kobietą. Przeczytałem o możliwym niepowodzeniu, tzn, braku erekcji i ta myśl mnie wydrążyła. Odnosiłem wiele sukcesów w życiu, natomiast świadomość porażki (choć wszystko ze mną OK) przybiła mnie. Zacząłem budzić się w nocy cały spocony, coś zaczęło mnie straszyć w ciągu dnia - wszechobecne lęki. Kiedy przyszło co do czego wiedziałem, że ze mną jest wszystko w porządku. Powiedziałem dziewczynie o tym, że nie współżyłem dotąd, co niestety nie wpłynęło pozytywnie na nasze relacje. Przerwała akcje, porozmawialiśmy, a potem zaczęła się odsuwać i w listopadzie skończyliśmy relację.
Pojawiły się natrętne myśli, bezsenność, brak wiary, że to mi puści. Byłem u 2 psychologów, którzy stwierdzili, że nic mi nie dolega. U psychiatry byłem po 2 tygodniach od wystąpienia objawów i drugi raz po 1,5 miesiąca. Przepisał mi leki przeciwlękowe SSRI, które rzeczywiście mi pomogły. Biorę je 3 miesiąc, ale chciałbym je powoli odstawiać. Byłem również 7-8 razy u seksuologa. Od października spotykałem się z kobietami, a z jedną z nich byliśmy naprawdę blisko (nie aż tak niestety).
Natomiast mam jedno pytanie, bardzo dla mnie ważne:
Mówią, że nerwica może wskazać drogę. Ja przez wiele lat z nikim nie chciałem być. Realizowałem siebie w innych sprawach. Czy rozwijanie się w kierunku, który sprawił, że mam teraz te problemy (nie są one tak straszne, jak u innych) może pomóc mi przełamać to gówno? Podłożem był tu strach przed nieudanym stosunkiem, ale później się to rozlało. Walczę na przykład z ciemnościami i natrętnymi myślami, które strasznie mnie nakręcają.
Czy rzeczywiście rozwój w kierunku źródła problemu może mi pomóc, czy może raczej jest to sygnał, że to nie dla mnie?
Proszę o odpowiedź.
Jacek
Jestem Jacek, mam 30 lat i przypadłość, o której tu mowa. Dopadła mnie 5 miesięcy temu. Byłem sportowcem i jestem kierownikiem w jednej z dużych państwowych instytucji. Pomimo tego, że nigdy nie narzekałem na powodzenie u kobiet nie rozwijałem sfery bliskości w najmniejszym nawet stopniu. W październiku skończyłem trenować i postanowiłem,że czas najwyższy na jakiś związek (nigdy nie miałem dziewczyny). Mój problem zrodził się w chwili, gdy przeczytałem na jakimś forum, jak to jest, a właściwie może być przed 1 razem. Tak, nigdy nie byłem z kobietą. Przeczytałem o możliwym niepowodzeniu, tzn, braku erekcji i ta myśl mnie wydrążyła. Odnosiłem wiele sukcesów w życiu, natomiast świadomość porażki (choć wszystko ze mną OK) przybiła mnie. Zacząłem budzić się w nocy cały spocony, coś zaczęło mnie straszyć w ciągu dnia - wszechobecne lęki. Kiedy przyszło co do czego wiedziałem, że ze mną jest wszystko w porządku. Powiedziałem dziewczynie o tym, że nie współżyłem dotąd, co niestety nie wpłynęło pozytywnie na nasze relacje. Przerwała akcje, porozmawialiśmy, a potem zaczęła się odsuwać i w listopadzie skończyliśmy relację.
Pojawiły się natrętne myśli, bezsenność, brak wiary, że to mi puści. Byłem u 2 psychologów, którzy stwierdzili, że nic mi nie dolega. U psychiatry byłem po 2 tygodniach od wystąpienia objawów i drugi raz po 1,5 miesiąca. Przepisał mi leki przeciwlękowe SSRI, które rzeczywiście mi pomogły. Biorę je 3 miesiąc, ale chciałbym je powoli odstawiać. Byłem również 7-8 razy u seksuologa. Od października spotykałem się z kobietami, a z jedną z nich byliśmy naprawdę blisko (nie aż tak niestety).
Natomiast mam jedno pytanie, bardzo dla mnie ważne:
Mówią, że nerwica może wskazać drogę. Ja przez wiele lat z nikim nie chciałem być. Realizowałem siebie w innych sprawach. Czy rozwijanie się w kierunku, który sprawił, że mam teraz te problemy (nie są one tak straszne, jak u innych) może pomóc mi przełamać to gówno? Podłożem był tu strach przed nieudanym stosunkiem, ale później się to rozlało. Walczę na przykład z ciemnościami i natrętnymi myślami, które strasznie mnie nakręcają.
Czy rzeczywiście rozwój w kierunku źródła problemu może mi pomóc, czy może raczej jest to sygnał, że to nie dla mnie?
Proszę o odpowiedź.
Jacek