Strona 1 z 1

Podważające myśli. Wszysko obrzydzą, z Życia zrobią Pustke.

: 9 marca 2016, o 22:35
autor: aleks1723
Witam, sam nie wiem, czy nie kwalyfikuję się pod jakieś manie, albo czy nie jestem psychopatą - Dopiero idę w sobotę do psychiatry i jestem ciekaw co mi powie.

Czy to normalne że:

* myśląc i wyobrażając sobie, że człowiek to tylko lalka albo np postać fikcyjna i jest tak samo wartościowy jak lalka, że nie ma życia w ludziach... Że ktoś mógłby zabić kogoś mi bliskiego a ja bym nic nie czół - jak to sobie wyobrażam, to odczuwam dziwne napiecie i takie jakby "podniecenie" i uczucie, że to horror... Że to sie nie dzieje na prawdę, że ja o tym mogę pisać i to sobie wyobrażać...

* Wyobrażam sobie, że mógłbym zabić każdego, robić rzeczy niemoralne, baaardzo niemoralne... I nie odczuwam przy tym lęku, tylko jakby to był horror, i nie mogę w to uwierzyć, że nie odczuwam lęku...

* Nakręcam się, że przez to zrobię coś głupiego, skoro życie straciło życie samo w sobie... Zawsze byłem uczuciowy... Ale skąd mam pewnośc, że taki byłem.

* Taka panika i pot i stres mnie oblewa - że nie, że to nie możliwe, że to nie dzieje się naprawdę... Że się obudzę... Ale zaraz jakieś myśli o mnie, że jestem żałosny i tylko jestem robotem i to, że nawet o tym myśle to fikcja...

* Tak jakby już nic nie miało znaczenia i jakbym nie miał nawet ochoty wracać, do tamtego życia bo i tak nic nie ma znaczenia ( a chcę jak cholera chyba, ale mam uczucie, że to co przeżywam to jest nieprawda, że się obudzę, że to niemożliwe, że takie coś mnie spotyka ( jak mogę porównywać ludzi do pustych lalek i nie czuć do nich uczuć wgl)

* Takie uczucie, że mógłbym się stać psychopatą i się stanę jak nie będę się leczył i znowu mnie pot oblewa...że to jest niemożliwe, że ja byłem normalnym chłopakiem, kochającym ludzi... A teraz to wszystko ze mnie drwi i pokazuje, że jestem tylko chemią... Że głupia choroba, może ze mnie zrobić innego człowieka ( Marność człowieka)

* Wychodzenie do roli obserwatora własnego życia i życia innych... ( To też po przeczytaniu książek duchowych po cześci), po prostu nie utożsamiam się ze swoją historią... Nie potrafię... Takie czasem głupie myśli, że moja rodzina to lalki i mógłbym ich zabić i nie mogę tego wytrzymać... oblewa mnie pot... To już nie jest normalne... Boje się sam siebie... Boje się też, że mnie zamkną w psychiatryku jak powiem o tym psychiatrze... Czuję, że moje życie się już skończyło... Skoro ja nie mam poszanowania do niczego... Tak jakbym drwił ze wszystkich moralności... A ja taki nie chcę być... I nawet jak to wypowiadam, to zaraz głosik? A kto ty, jak ciebie nie ma, to fikcja... Ty jesteś tylko pustką... I zaczynam w to wierzyć...

* Czuje się, jakbym cały czas spał, cały się pocę... Odczuwam życie jak Horror... Jakby mnie uwięzili w tym nieuczuciowym umyśle i ciele... I w dodatku ciągłe negowanie swojego istnienia... Że Życie to tylko iluzja... Że moje życie to tylko subiektywna historia i fajnie by było, tylko że niestety to naukowe jest potwierdzone, że każdy ma subiektywne życie i własne odczucia... No ale ehh... Niektórzy wierzą, że to co oni sądzą, to jest prawda absolutna... Ja nie umiem nawet zrozumieć, co to jest mieć subiektywne widzenie... Mam problem z podstawowymi funkcjami przez to, bo mam strach, że to tylko subiektywna opinia moja i muszę to przeanalizować.


- Boje się, że to wszystko pozamieniam w czyn... I zaraz taki głosik " i co z tego jak to tylko iluzja" - Zaraz dostanę zawału od tego wszystkiego... Boje się sam ze sobą przebywać... Myśli nawet podważają, że to co robię, to jest prawdziwe...

Boże, jak ja bym chciał już nie Żyć... Jak można było stworzyć takiego potwora. Oprócz tych głupich przebłysków " to wszystko iluzja i tak możesz robić co chcesz", to mam też przebłyski normalności i w tych chwilach, choć dalej mi podpowiada głosik, że moje całe życie, to subiektywna perspektywa i ja sobie to życie wymyśliłem, bo mam ochotę przejść 2 m pod Ziemię, tylko trochę się boję czasami...

Jeszcze dalej mam wrażenie głupie, że ktoś mnie uszczypnie i się obudzę... Jak dawniej z miłością do ludzi, bez tej głupiej postawy i braku moralności... Ta głupie choróbsko nawet jak się chce rozpłakać, to mi to podważa... że tamto życie to nieprawda, a życie to pustka i można robić co się chce, nic nie szanować bo i tak nic nie istnieje....

Nie mam już siły na nic... Gdybym chociaż zachował tą wrażliwość i żebym nie czytał tych książek o przebudzeniach De Mello itd źle to pewnie zrozumiałem... To bym nie wiedział pewnie, że istnieją inne perspektywy niż tylko mojej osoby... I że moja historia jest prawdziwa bym wierzył, a tak wszystko można podważyć. Nic nie mogę zrozumieć, nic... I boje się, ze nerwica coś nowego i tak wymyśli, ale chyba już nic nie może być gorszego...

Analiza i krytyka swoich zachowań jako "ludzkich" że np mam ochotę się rozpłakać, to zaraz coś mi podpowiada, że to takie śmieszne i robotyczne, że schemat taki odpalam... Że człowiek jest taki przewidywalny...
:cry: :cry: :cry:

-- 9 marca 2016, o 22:29 --
Ta wyobraźnia jest tak silna... Dlaczego... Dlaczego ja na siłę sobie chce to wmówić... kur... W końcu sobie to wmówię... Dlaczego myśli mają taką moc... Boje się, że jak będę myślał o tym baaardzo długo, to w końcu sobie to wmówię... Dosłownie mnie to paraliżuje, że sobie wmówię, że ludzie to lalki i ich pozabijam... Skoro nie odczuwam uczuć wyższych... Jezu, jak ta wyobraźnia działa...

Podważające myśli. Wszysko obrzydzą, z Życia zrobią Pustke.

: 9 marca 2016, o 22:44
autor: Victor
Za bardzo się w to powkręcałeś, tu nawet nie ma co tego już wyjaśniać bo to ulgę da tylko chwilową. A zresztą nie wierzę, że w głębi ducha nie wiesz, że to tylko zbytnie i nadmierne analizy.
Ty zajmujesz się czymś na co dzień? Jak wygląda twój dzień?
Chodzisz na terapię?

Podważające myśli. Wszysko obrzydzą, z Życia zrobią Pustke.

: 9 marca 2016, o 22:50
autor: aleks1723
Boje się, że się stanę złym człowiekiem... Nie chcę taki być, a to mi dosłownie wmawia swoją rację... Obecnie szukam pracy, siedzę w sumie cały dzień przed komputerem i czytam albo oglądam... Ehhh ;/ Na terapię tak. chyba 7 albo 8 raz już idę... Najgorsza jest ta realność i wmawianie, że niby w to wierze, że ludzie to tylko roboty itd... Zawsze bałem się tak myślących ludzi, a teraz ja tak zacząłem... Może wezmę leki na początek chociaż... Nie da się wytrzymać ze świadomością, że się ma takie poglądy... W głebi chcę być dobrym człowiekiem... Chce się tego gów** pozbyć, ale ciągle mi coś dopowiada itd itd... Dziś chyba sobie wezmę hydro na noc.

Podważające myśli. Wszysko obrzydzą, z Życia zrobią Pustke.

: 9 marca 2016, o 22:53
autor: Victor
Myslenie nie świadczy o byciu złym czy dobrym, ważne jest to co się w głębi czuje, ty się zamieszałeś nerwicowo - egzystencjalnie ale w głębi sibie wiesz, że nie chcesz być taki czy owaki.
Na siłe nic ciebie samo z siebie nie przemieni, tak sie po prostu nie da.
Ogromnym minusem jest to, ze obecnie siedziesz 24 w domu i do tego czytasz takie tematyki.
Spróbuj się czymś wybić, klina wsadzić w ciągle poświęcany czas temu. odwrócenie uwagi nie jest leczeniem ale jest wytchnieniem.

Podważające myśli. Wszysko obrzydzą, z Życia zrobią Pustke.

: 10 marca 2016, o 16:23
autor: aleks1723
Racja ;/ Niestety sam nie wiem myślę, że dałem się w to wciągnąć. Tyle, że jak można podważać każdą myśl - dosłownie. Czy mój Brat jest moim bratem, a może wystraczyła by zmiana perspektywy i by mi się wydawał kimś innym... Najgorsze jest to, że teraz zauważam KAŻDĄ myśl i ją neguję i denerwuje się, że nie wiem co jest prawdą...

Np: Przejeżdzam sobie, jakiś facet idzie i ma dumnie uniesioną głowę... A ja w myślach: o pewnie jakiś cwaniaczek, a zaraz zestresowanie mi dochodzi i lęk, że ja nie wiem co on ma w głowie i nie mogę tak naprawdę nic wiedzieć o otaczającym mnie świecie, bo zawsze będzie to tylko moje błędne przekonanie... Chciałbym normalnie zacząć funkcjonowac i wiem, że się da, bo jak się zagdam z rodzeństwem to o wszystkim zapominam, ale wystarczy jedna myśl i potrafi mnie wybić, do roli obserwatora siebie i innych... Tak jakby wszystko co do teraz poznałem, było tylko subiektywne i cała moja historia nieprawdziwa... I sobie zadaje pytanie np, czy dalej jestem moralny itd... Albo co mają ludzie w swoich głowach, że np jeden myśli, że jest bogaty itd i taki dumny będzie do końca życia, a znowy druga osoba będzie się uważała, za nic nie wartą i taka będzie pewnie... A ja tak jakby nie potrafie, no nie potrafie dosłownie się nauczyć swojej tożsamości... Bo zaraz się łapie na każdej myśli i mam stracha, co znowu mózg sobie wymyśli, bo już nie wiem w co wierzyć... I przez oglądanie filmików Gurów różnych Mooji itd, że jestem nicością itd... Człowiek jeszcze dodatkowo myśli, że tak ma być... Że to normalne, że nie mam żadnych poglądów itd... Ale mnie to irytuje... Bo: Nie wiem jak odpowiadać ludzią, co odpowiadać, jak się zachowywać, a jak już coś odpowiem, to to analizuje, co spowodowało, że tak powiedziałem itd... Cały czas mam uczucie, że mózg zaraz coś wymyśli jeszcze, że sobie coś wmówię... Jak się wczuję, i przez chwile jestem sobą, to zaraz analiza, że naprawdę nie jestem sobą.

Tak, wiem, że nie ma tu już nic do napisania :) Niestety ale sam to widzę ( o już mi podpowiada, że nie mogę tego widzieć, bo jest to tylko subiektywna ocena) - Tak jakbym był tak zmieszany, że dosłownie nic nie wiem, dosłownie nic... Krytyk, krytukuje każdy mój ruch i słowo... I chciałbym już normalnie się czymś zająć, ale czuje się jakbym nie miał mózgu i nie mógł się wczuć w żadną rolę, brata, syna itd... I potrafi skrytykować wszystko dosłownie... Jak za pare lat nie zwariuję itp, albo nie podejmę jakiejś głupiej decyzji...( Tego też się boję) To może mi się uda z tego wygrzebać... Bo szczerze nie sądzę, żeby jakikolwiek lek miał takie działanie, że przywróci mi zdrowe myślenie i tożsamość, której sam nie jestem pewien... I nawet boje się tego, co to jest tożsamość.

Tak jakbym był sobą cały czas, ale podważał wszystko co do tej pory twierdziłem, każdy mój pogląd, każdą myśl... Tak samo, perspektywy podważam, że np moge inaczej widzieć daną sytuację itd... Ehhh... W tym całym zamęcie, nie wiem o co chodzi i mam atak paniki co chwile.

Gadam z kimś chwilę, a potem i tak podważam moje istnienie i wszytsko to co powiedziałem itd... Ciężko to wytłumaczyć... Nie udało mi się tego wytłumaczyć nawet Pani Psycholog... Czuje, że przegrywam... Przecież nie można Żyć bez własnej osobowości i z analizowaniem wszystkiego...