emek16 pisze:Sąsiadka która też miała nerwice i z niej wyszła tylko na mnie spojżała i wiedziała od razu że mam nerwice czytałem kiedyś pisał chyba o tym Victor że jest teraz wstanie rozpoznać osoby cierpiące na to ale to co mnie zaskoczyło to powiedziała mojej mamie jak się spotkały wczoraj że już tych palpitacji pewnie nie mam że po tych 3 latach powinny ustąpić miała racje już palpitacji nie mam jak moja mama powiedziała że myśle nad zrobieniem kolonoskopi bo mnie coś w jelitach miele to tylko puknęła się w czoło możliwe jest że te nerwicowe objawy nam w pewnym momencie mijają bo organizm jest już tak wykończony tymi alarmami że po prostu je olewa????
Jak ktoś sam przeszedł/ przechodzi nerwicę, być może łatwiej jest mu zauważyć to także u innych osób. Ja w swoim otoczeniu widzę takie osoby, ale czasami zastanawiam się, czy powinnam im coś powiedzieć, czy to przesada. Niektórzy są tego świadomi i sami mówią o swoich zaburzeniach. A inni jakby nie chcą się przyznawać. Może traktują to za bardzo jako słabość, której się wstydzą?
Jeśli chodzi o ustąpienie objawów, to u mnie kiedyś było tak, że zwyczajnie znudziło mnie (i zmęczyło) myślenie o dolegliwościach

Być może umysł sam uznał, że męczą go już te "alarmy", o których wspominasz i zaczął je olewać. Ale wiem, że to by się nie stało gdyby nie moje racjonalne podejście do tematu, które w pewnym momencie zaświtało mi w głowie jak żarówka. Miałam też taki moment kilka lat temu, że byłam u gastrologa i dostałam skierowanie na gastroskopię. Chciał mi robić jakieś wycinki z dwunastnicy, żeby wykluczyć zaburzenia wchłaniania, bo miałam też problem z niską wagą. Wiedziałam gdzieś tam z tyłu głowy, że to wszystko przez nerwicę, bo zaczęło się pół roku wcześniej od ataku paniki z przerażającą dla mnie wówczas tachykardią. Ale do rzeczy

Tak bardzo się bałam tej gastroskopii, że łatwiejsze było uwierzenie w nerwicę. Jakoś czułam wtedy podświadomie, że w gruncie rzeczy nic poważnego mi nie dolega i pewnie samo przejdzie. Zaczęłam jeść normalnie, waga poszła w górę, a dolegliwości jelitowe przestały mi już tak dokuczać. A z badania zrezygnowałam. Może niesłusznie, a może słusznie - nie wiem. I na razie mnie to nie obchodzi. Jakbym była obłożnie chora to raczej do dziś, przez te parę lat, już by mi się znacznie pogorszyło. A był okres, że praktycznie w ogóle nic mi nie dolegało z brzuchem.