Paraliżujący strach... Pogadać z kimś kto zrozumie.
: 18 stycznia 2016, o 18:56
Cześć Wszystkim. Mam 22 lata i patrząc wstecz z nerwicą męczę się już ponad 4 lata. Choć zawsze byłam nerwowa, zamknięta w sobie, bardzo dużo rzeczy "dusiłam" w sobie to nerwica zaczęła się u mnie w liceum. Myślę, że na początku było to zwykłe zmęczenie... Myśl o poniedziałku, o testach wprowadzała mnie w jakiś dziwny dla mnie wtedy strach. Poranne mdłości się nasilały. Później strach dla którego nie było już konkretnego powodu. Zwiedziłam kilka razy szpital... Pobrana krew, ekg serca itd. Strach, lęk - te stany są ze mną od prawie 5 lat choć są dni, tygodnie kiedy jest lepiej. Racjonalizuję sobie, że te wszystkie myśli tworzę sobie sama, że to nie możliwe żebym w każdej części ciała miała raka (nawet teraz to pisząc myślę sobie czy aby na pewno pisząc słowo rak nie przyciągnę go do siebie?). Zawroty głowy, uczucie odrealnienia, mdłości, natręctwo myśli. Wiem, że to nerwica a jednak nadal boje się że dostanę zakrzepicę żylną ponieważ mam bardziej widoczne żyłki na nogach niż zwykle. Odczuwam taki ogromny strach... Choć na pozór jestem normalna. Tak samo z wszystkimi rozmawiam, chodzę do pracy choć są gorsze dni... Z zewnątrz jestem tą samą osobą a w środku przeżywam piekło. Od czego zacząć leczenie? Czy coś wam pomagało farmakologiczne? Mam straszny opór żeby iść do psychiatry... Nie znam żadnego dobrego, takiego, który nie zasypie mnie górą psychotropów. Wolałabym jakąś psychoterapie... Jak z tym żyć... Pomóżcie...