Hejka, przepraszam że dopiero teraz odpisuje. Przez to, że nie miałam powiadomienia na maila to teraz dopiero pomyślałam żeby tutaj zajrzeć.
Właśnie tak myślałam, że wiesz że umiesz, ale boisz się bardziej tych reakcji (przyspieszone bicie serca, uczucie jakbyś się dusiła -ja tak mam w czasie nerwicy przynajmniej itd.) i tego, że
TO właśnie uniemożliwi Ci zdanie, bo wyjdziesz, zemdlejesz lub coś innego. Jest to takie błędne koło, w które ja kiedyś też wpadłam" Boisz się, że pojawi się atak, CZYLI jest to LĘK PRZED LĘKIEM. Już sam ten strach przed tym LĘKIEM jest czasami przerażający.
Aktualnie studiuje, jestem na 3 roku, ale moja pierwsza nerwica pojawiła się w ostatniej klasie liceum. I to była pierwsza, którą pokonałam. Właściwie to miałam tak, że nerwica pojawiła się z innego powodu, ale przełożyła się bardzo na naukę. W pewnym momencie wpadłam w takie koło:
UCZYŁAM SIĘ --> SZŁAM NA SPRAWDZIAN (tu pojawiał się niewyjaśniony stres,w sensie nie miałam powodu żeby się stresować, a się to działo. Zauważyłam, ze przez to nie mogę skupić się na sprawdzianie i wtedy to dalej brnęło tzn. większy stres, szybkie bicie serca, napady gorąca i wtedy czułam się jakbym miała zejść tam)
--> W OSTATECZNOŚCI POJAWIŁ SIĘ LĘK PRZED LĘKIEM. Panicznie bałam się, że ten atak lęku znowu się pojawi, a wtedy czułam się tak jakbym nie była w trakcie nic zrobić. Po jakimś czasie nauczycielka zagadała do mnie, bo widać było że coś jest ze mną nie tak i odbywałam cotygodniowe sesje z psychologiem szkolnym. Bardzo mi to pomogło, ale generalnie do rozwiązania doszłam w końcu sama. Ja też
BAŁAM się wyobrażać sobie te najgorsze rzeczy. Wiem, jak to działa i że jest to przerażające i że można sobie wyobrażać okropne rzeczy, ale pamiętam, że w pewnym momencie oswoiłam się z tym, co może się stać. Zaczęłam myśleć właśnie w inny sposób. Jak pojawi się LĘK --> to nie napiszę po prostu tego sprawdzianu --> nie zdam --> powtórzę klasę ---> ludzie będą się śmiać lub skompromituje się (milion różnych zakończeń, wiem jak to jest wyobrażać sobie pewne rzeczy), ale przełomem było jak się z tym własnie
POGODZIŁAM. Za przeproszeniem zaczęłam mieć WYJ**BANE. Byłam tak zmęczona tym stresem. Nie bój się kompromitacji. Z sali
ZAWSZE możesz wyjść i tyle.
Wydaje mi się właśnie, że
kluczem do sukcesu , czyli pozbyciem się leków jest właśnie to, że jesteś w stanie POGODZIĆ SIĘ z tym, co strasznego może się wydarzyć. W magiczny sposób powoduje to, że przestajesz mieć lęk przed lękiem, bo
nie boisz się konsekwencji (upokorzenia, nie zdania, czy innych rzeczy, które przychodzą Ci właśnie do głowy). Przynajmniej tak to u mnie działało. Ekspertem nie jestem

Tak mi łatwo mówić w tym przypadku akurat, bo TEGO typu lęk pokonałam tzn. nie mam problemu z pisaniem egzaminów na studiach. Oczywiście zawsze mam spinę przed egzaminami, lekki stresik, nauka na ostatnią chwilę etc., ale nie występuje już u mnie ten lęk, bo po prostu wiem, że jakby wystąpił to wiem co mam robić i czego oczekiwać. Jestem na to przygotowana ---> mogę wyjść, nie zdać etc.
Teraz akurat lęk przed lękiem pojawia się u mnie w innej sytuacji i jeszcze go CHYBA nie pokonałam. Przynajmniej nie wiem, bo się z nim jeszcze nie zmierzyłam. Aktualnie mam lęk przed pracą tzn. boje się, że w czasie pracy wystąpi u mnie atak paniki/atak lęku i z tego powodu skompromituje się, nie będę w stanie wykonywać swoich obowiązków, będę się mylić + dochodzi do tego lekki lęk przed nieznanym (nowa praca, nowi ludzie, jak oni mnie odbiorą etc.?). Moje najgorsze scenariusze to, że nie będę mogła nigdy pracować, bo ten lęk się pojawia. Przynajmniej tak miałam w te wakacje. Generalnie to NIE WIEM, czy pokonałam ten lęk, bo od wakacji nie zmierzyłam się z tym lękiem tzn. nie poszłam do pracy, ale tu raczej winię brak czasu, bo zajmuje się rożnymi innymi rzeczami, co de facto czasami jest jak praca (tylko, że za darmo:( ), ale niedługo rozsyłam CV, bo muszę odbyć praktyki. Myślę, że to będzie kamień milowy i jak pójdę do tej pracy i przeżyje to już nic mi nie straszne.
-- 10 stycznia 2016, o 11:44 --
Aaaaaa zapomniałam. Czytałam chyba z milion książek, artykułów itp. zarówno akademickich i tych nie akademickich na temat lęku, strachu, ataków paniki, depresji, ale ostatnio bardzo bliska mojemu sercu jest książka, którą zawsze olewałam, choć tytuł się przewijał. A mianowicie
"Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale Carnegie. Serdecznie polecam, często sobie do niej wracam, zaglądam. Mi pomogła poukładać sobie pewne rzeczy w głowie
