Moje poczatki.
: 22 listopada 2015, o 12:45
Dobrze,zaczne wiec od momentu kiedy dostalem pierwszego ataku paniki i opisze troche jak to sie u mnie wszystko potoczylo.
A wiec.Bylem z zona w centrum chandlowym,wtedy pamietam ze dobrze jej „suszylem glowe“ i nie zle sie nakrecilem.Poczulem w pewnym momencie dosyc silny zawrot glowy i jak bym mial zaraz sie przewrucic.Zleklem sie tego,podbieglem do zony i powiedzialem ze jet mi ciezko oddychac i objelem ja bo myslalem ze moze mnie zciac z nog.poprosilem wtedy ekspedienta,ktory akurat stal obok zeby zadzwonil po pogotowie bo zle sie czuje.Potem polozylem sie na laweczce,oparlem glowe na zonie kolanach.Czekalismy na pogotowie,serce mi walilo bardzo szybko,czulem bardzo duzy niepokoj i wstawalem i kladlem sie i tak na zmiane,nie moglem sie uspokoic.A ze jestem typem hipochondryka,wiedzialem ze jak pogotowie sie zjawi to beda napewno mi mierzyc cisnienie a wtedy jeszcze bardziej zaczne sie denerwowac i dostane zawalu albo wylewu,wiec postanowilem wyjsc ze sklepu i uniknac tego.Poprosilem zone by mi pomogla i udalismy sie do wyjscia,minelismy sie z pogotowiem doslownie w drzwiach. Poszlismy do parku i jakos po godzinie doszedlem wmiare do siebie po czym pojechalismy do domu,bylem po tym bardzo zmeczony,przez co juz wtedy myslalem ze moze to wlasnie byl jakis zawal ze jestem taki padniety i bez sil.Pamietam ze tej nocy nie moglem zasnac.,ale jakos mi sie udalo i mialem wrazenie ze wlasnie w tym momencie sasypiania poczulem jakis wstrzas i wtedy przyszedl ten „Giga“ atak.Wyskoczylem z lozka jak opetany,serce walilo tak szybko ze myslalem ze mi podkoszulek az od tego podskakuje,wylecialem na kladke schodowa i krzyczalem do zony,dzwon po karetke to chyba zawal!Pogotowie przyjechalo,ja nadal krzyczalem i mowilem ze to zawal.Lekarze popatrzyli tylko na mnie,teraz to wydaje mi sie nawet smieszne, bo lekarz wtedy kazal mi wstac,ubrac sie i zejsc na dol do karetki ,a wiec to napewno nie byl zawal (-: z tym ze ja wtedy nic z tego nie kumalem.Oczywiscie w karetce zmierzono mi to „biedne cisnienie“ zapytalem tylko wtedy ile go mam,padla odpowiedz“dosyc wysokie“.I zabrano mnie do kliniki.Lerzalem na kardiologii,badania trwaly cztery dni.Podczas pobytu kazdego dnia mialem po 3 do 4 atakow,dzwonilem za kazdym razem do zony zeby przyszla bo to juz chyba czas na mnie i nie chce sam umierac.mieszkamy do dzis obok kliniki,wiec za kazdym razem zjawiala sie u mnie i wtedy sie troche uspakajalem i mi to mijalo.Siedziala ze mna do puznych godzin wieczornych ale kiedy juz wychodzila,znowu czulem lek i niepokuj i nie moglem zasnac.Pewnego razu pielegniarka z oddzialu powiedziala ze jestem uzalezniony od swojej zony,i ze to nie jest dobre.Pamietam ze bylem na nia za to zly.Jak ona tak moze wogole mowic ale teraz juz wiem o co jej chodzilo.Nastepna z kolei powiedziala widzac jak sie tarzam przy scianach w panice czekajac na zone ,ze ona tez to kiedys miala i wie jak mi jest teraz ciezko i jak sie czuje,wtedy czulem jakies takie zrozumienie z jej strony ale nie trafialo to zbytnio do mnie,bo objawy byly okropne.Po czterech dniach badan wypuszczono mnie do domu.opis przy wyjsciu wygladal nastepujaco.badania kardiologiczne ok,z tym ze skoki cisnienia,badania neurologiczne ok,status psychiatryczy.Zaburzenie lekowe,depresja w stopniu slabym do sredniego,niedobory potasu.Stan pacjenta dobry.dostalem lekarstwa i skierowanie na wizyte do psychologa.To bylo w 2008 roku w maju.po pol roku dopiero zaczalem terapie u psychologa ze wzgledu na terminy,do tego czasu i jeszcze nastepny rok jechalem na tabletkach.“Melperon“ na zasypianie,“Citalopram i Ramipril“ na depresje i chyba cisnienie,teraz juz nie bardzo pamietam.Byly tez czesto drinki przed spaniem,masturbacja, w czasie leku,wlasnie unikanie tego super marketu,dosyc czesto chodzilem gdzies w towarzystwie zony,w razie na wypadek „W“Paniki wtedy ustaly,moze dzieki tabletkom i postanowilem pujsc do pracy.w miedzy czasie urodzila sie na corka..No i wtedy „Bingo“pojawila sie mysl natretna ktora zwalila mnie jeszcze bardziej z nog.Pomyslalem ze wbijam noz mojej coreczce nozem w serce.Ta mysl mnie bombardowala dzien dnia,unikalem tego noza,dziwne bo tylko tego inne nie byly tak straszne.Do kuchni wchodzilem zadko,i to tak trwalo z rok.Wtedy przeczytalem gdzies na internecie,gosc napisal.Ze powinno sie wlasnie o tym myslec i nawet starac sie przywolac w ciagu dnia ze 2 trzy razy te mysli i sie z nimi nie bic.Pierwsze co o nim pomyslalem,no stukniety gosc,co on gada! No ale pewnego dnia postanowilem ze pozwole sobie na to i sprubuje.Wracalem wtedy z pracy pomyslalem i dostalem ataku paniki,zoladek zwiazalo mi jak sznurem,palce u rak sie wyprostowaly,pocilem sie na potege i i oddychalem szybko.Rozne mysli bombardowaly mnie z kazdej strony .a ja tak trwalem w tym i przyzwalalem na wszystko,wytrzymalem 15 moze 20 min.potem zadzwonilem do zony,bo mialem wrazenie ze cialo nie da rady.Gdy z nia rozmawialem objawy ustepowaly,zaczalem sie uspokajac. Z braku czasu musze juz konczyc,ale cdn...pozdrawiam .Mariusz
A wiec.Bylem z zona w centrum chandlowym,wtedy pamietam ze dobrze jej „suszylem glowe“ i nie zle sie nakrecilem.Poczulem w pewnym momencie dosyc silny zawrot glowy i jak bym mial zaraz sie przewrucic.Zleklem sie tego,podbieglem do zony i powiedzialem ze jet mi ciezko oddychac i objelem ja bo myslalem ze moze mnie zciac z nog.poprosilem wtedy ekspedienta,ktory akurat stal obok zeby zadzwonil po pogotowie bo zle sie czuje.Potem polozylem sie na laweczce,oparlem glowe na zonie kolanach.Czekalismy na pogotowie,serce mi walilo bardzo szybko,czulem bardzo duzy niepokoj i wstawalem i kladlem sie i tak na zmiane,nie moglem sie uspokoic.A ze jestem typem hipochondryka,wiedzialem ze jak pogotowie sie zjawi to beda napewno mi mierzyc cisnienie a wtedy jeszcze bardziej zaczne sie denerwowac i dostane zawalu albo wylewu,wiec postanowilem wyjsc ze sklepu i uniknac tego.Poprosilem zone by mi pomogla i udalismy sie do wyjscia,minelismy sie z pogotowiem doslownie w drzwiach. Poszlismy do parku i jakos po godzinie doszedlem wmiare do siebie po czym pojechalismy do domu,bylem po tym bardzo zmeczony,przez co juz wtedy myslalem ze moze to wlasnie byl jakis zawal ze jestem taki padniety i bez sil.Pamietam ze tej nocy nie moglem zasnac.,ale jakos mi sie udalo i mialem wrazenie ze wlasnie w tym momencie sasypiania poczulem jakis wstrzas i wtedy przyszedl ten „Giga“ atak.Wyskoczylem z lozka jak opetany,serce walilo tak szybko ze myslalem ze mi podkoszulek az od tego podskakuje,wylecialem na kladke schodowa i krzyczalem do zony,dzwon po karetke to chyba zawal!Pogotowie przyjechalo,ja nadal krzyczalem i mowilem ze to zawal.Lekarze popatrzyli tylko na mnie,teraz to wydaje mi sie nawet smieszne, bo lekarz wtedy kazal mi wstac,ubrac sie i zejsc na dol do karetki ,a wiec to napewno nie byl zawal (-: z tym ze ja wtedy nic z tego nie kumalem.Oczywiscie w karetce zmierzono mi to „biedne cisnienie“ zapytalem tylko wtedy ile go mam,padla odpowiedz“dosyc wysokie“.I zabrano mnie do kliniki.Lerzalem na kardiologii,badania trwaly cztery dni.Podczas pobytu kazdego dnia mialem po 3 do 4 atakow,dzwonilem za kazdym razem do zony zeby przyszla bo to juz chyba czas na mnie i nie chce sam umierac.mieszkamy do dzis obok kliniki,wiec za kazdym razem zjawiala sie u mnie i wtedy sie troche uspakajalem i mi to mijalo.Siedziala ze mna do puznych godzin wieczornych ale kiedy juz wychodzila,znowu czulem lek i niepokuj i nie moglem zasnac.Pewnego razu pielegniarka z oddzialu powiedziala ze jestem uzalezniony od swojej zony,i ze to nie jest dobre.Pamietam ze bylem na nia za to zly.Jak ona tak moze wogole mowic ale teraz juz wiem o co jej chodzilo.Nastepna z kolei powiedziala widzac jak sie tarzam przy scianach w panice czekajac na zone ,ze ona tez to kiedys miala i wie jak mi jest teraz ciezko i jak sie czuje,wtedy czulem jakies takie zrozumienie z jej strony ale nie trafialo to zbytnio do mnie,bo objawy byly okropne.Po czterech dniach badan wypuszczono mnie do domu.opis przy wyjsciu wygladal nastepujaco.badania kardiologiczne ok,z tym ze skoki cisnienia,badania neurologiczne ok,status psychiatryczy.Zaburzenie lekowe,depresja w stopniu slabym do sredniego,niedobory potasu.Stan pacjenta dobry.dostalem lekarstwa i skierowanie na wizyte do psychologa.To bylo w 2008 roku w maju.po pol roku dopiero zaczalem terapie u psychologa ze wzgledu na terminy,do tego czasu i jeszcze nastepny rok jechalem na tabletkach.“Melperon“ na zasypianie,“Citalopram i Ramipril“ na depresje i chyba cisnienie,teraz juz nie bardzo pamietam.Byly tez czesto drinki przed spaniem,masturbacja, w czasie leku,wlasnie unikanie tego super marketu,dosyc czesto chodzilem gdzies w towarzystwie zony,w razie na wypadek „W“Paniki wtedy ustaly,moze dzieki tabletkom i postanowilem pujsc do pracy.w miedzy czasie urodzila sie na corka..No i wtedy „Bingo“pojawila sie mysl natretna ktora zwalila mnie jeszcze bardziej z nog.Pomyslalem ze wbijam noz mojej coreczce nozem w serce.Ta mysl mnie bombardowala dzien dnia,unikalem tego noza,dziwne bo tylko tego inne nie byly tak straszne.Do kuchni wchodzilem zadko,i to tak trwalo z rok.Wtedy przeczytalem gdzies na internecie,gosc napisal.Ze powinno sie wlasnie o tym myslec i nawet starac sie przywolac w ciagu dnia ze 2 trzy razy te mysli i sie z nimi nie bic.Pierwsze co o nim pomyslalem,no stukniety gosc,co on gada! No ale pewnego dnia postanowilem ze pozwole sobie na to i sprubuje.Wracalem wtedy z pracy pomyslalem i dostalem ataku paniki,zoladek zwiazalo mi jak sznurem,palce u rak sie wyprostowaly,pocilem sie na potege i i oddychalem szybko.Rozne mysli bombardowaly mnie z kazdej strony .a ja tak trwalem w tym i przyzwalalem na wszystko,wytrzymalem 15 moze 20 min.potem zadzwonilem do zony,bo mialem wrazenie ze cialo nie da rady.Gdy z nia rozmawialem objawy ustepowaly,zaczalem sie uspokajac. Z braku czasu musze juz konczyc,ale cdn...pozdrawiam .Mariusz