Co robic dalej?
: 4 listopada 2015, o 13:42
Witam mam na imie Gosia i od 4 lat mam problemy z nerwica lekowa i napadami lekowymi. Poczatkowo leczylam sie paroksetyna przez rok bylo troche lepiej ale ataki mi wrocily gdy musialam lek odstawic bo po roku czasu zaczelam miec problemy z zoladkiem. Ratowalam sie jakis czas xanaxem ale bardzo rzadko bo wiem ze uzaleznia.
Poszlam na terapie psychodynamiczna bo wiem ze u mnie moje problemy z nerwica leza w dziecinstwie bo mialam bardzo zaborcza matke i ojca ktory byl alkoholikiem. Chodze takze na terapie dda grupowa od 2 lat. Na psychodynamiczna chodze od 3 lat, uzyskalam duze wsparcie na terapiach, duzo sie o sobie dowiedzialam ale moja nerwica i tak sieje spustoszenie w moim zyciu osobistym. U mnie problemem sa silne ataki paniki przy ktorych szaleje mi serce i mam dusznosci a do tego bardzo duza derealizacje. Gdzie nie wyjde to zyje w strachu ze nagle dostane ataku. Odczuwam do tego wiele leku bez napadu po prostu czuje lek, moja psycholog uwaza ze ten lek to pozostalosci po nierozwiazanych problemach.
Ja czasem mysle ze to lek przed lekiem czy mozliwe ze boje sie atakow paniki i mam taki lek?
Ile czasu chodziliscie na terapie aby ustapily wam ataki paniki?
Chodze juz 3 lata i chcialabym zyc tak jak przed pierwszym atakiem to znaczy inaczej bo juz odseparowalam sie emocjami od toksycznej rodziny ale ataki paniki i nerwica i te leki sa nadal moja zmora a przed tym atakiem pierwszym nie czulam sie zle w ogole, moze troche zestresowana roznymi sytuacjami.
Czy myslicie ze teraz pora na terapie behawioralna? Jak sobie z tym poradzic?
Poszlam na terapie psychodynamiczna bo wiem ze u mnie moje problemy z nerwica leza w dziecinstwie bo mialam bardzo zaborcza matke i ojca ktory byl alkoholikiem. Chodze takze na terapie dda grupowa od 2 lat. Na psychodynamiczna chodze od 3 lat, uzyskalam duze wsparcie na terapiach, duzo sie o sobie dowiedzialam ale moja nerwica i tak sieje spustoszenie w moim zyciu osobistym. U mnie problemem sa silne ataki paniki przy ktorych szaleje mi serce i mam dusznosci a do tego bardzo duza derealizacje. Gdzie nie wyjde to zyje w strachu ze nagle dostane ataku. Odczuwam do tego wiele leku bez napadu po prostu czuje lek, moja psycholog uwaza ze ten lek to pozostalosci po nierozwiazanych problemach.
Ja czasem mysle ze to lek przed lekiem czy mozliwe ze boje sie atakow paniki i mam taki lek?
Ile czasu chodziliscie na terapie aby ustapily wam ataki paniki?
Chodze juz 3 lata i chcialabym zyc tak jak przed pierwszym atakiem to znaczy inaczej bo juz odseparowalam sie emocjami od toksycznej rodziny ale ataki paniki i nerwica i te leki sa nadal moja zmora a przed tym atakiem pierwszym nie czulam sie zle w ogole, moze troche zestresowana roznymi sytuacjami.
Czy myslicie ze teraz pora na terapie behawioralna? Jak sobie z tym poradzic?