Hej! Zaburzenia lękowe? co robić?
: 15 października 2015, o 00:49
Hej,
Postanowiłam po dłuższym czasie opisać tutaj swoją historię. Wiem,że były już tu poruszane wątki tego typu, co zrobić w podobnych sytuacjach i jak sobie z tym radzić. Ale nie mogłam nikomu opowiedzieć od początku do końca jak to się zaczęło, poza tym nie ma to jak jakieś porady byłyby kierowane bezpośrednio do mnie. Nie jestem świetną pisarką, więc wybaczcie za może lekki chaos i styl mojego wywodu:) Pisze bo w zasadzie, chciałabym wiedzieć czy powinnam się zająć naprawdę swoim problemem u specjalistów itd. czy może przy takich objawach jestem w stanie to sama pokonać.
Zaczęło się w zasadzie 4 lata temu, kiedy zaczęłam podejrzewać że mam jak to jest określane ataki paniki. W pracy, w call center, ze wszystkimi miałam dobry kontakt, praca dość stresująca ale zawsze wydawało mi się, że mnie nie rusza aż tak bardzo. Któregoś razu zaczęło mi się robić strasznie gorąco, zaczęłam z kimś rozmawiać i w ogóle nie kontaktowałam,nie rozumiałam co ktoś do mnie mówi, później jadąc windą totalnie się pogubiłam, nie wiedziałam czy mam jechać w górę czy na dół itd. Wróciłam do domu i minęło. Później jeszcze kilka dni w pracy czułam się jakoś dziwnie, szczególnie w rozmowach z innymi. Ale za jakiś czas minęło i nic sobie z tego nie robiłam. Pare razy w swoim 25 letnim życiu miałam jeszcze takie sytuacje dosyć sporadycznie. Ale wracałam do domu i wszystko mijało.
Rok temu pracując na dosyć poważnym stanowisku, znowu dostałam jakiś ataków przy jednym z zadań do wykonania, znowu robiło mi się gorąco, nie kontaktowałam. Póżniej przez kilka dni czułam się jakoś dziwnie w pracy, nie mogłam sklecić zdania pisząc coś, wydawało mi się że bez sensu itd. Praca była na tyle poważna i zależało mi na niej,ze stwierdziłam że nie moge wiecej dopuścic do takich sytuacji i sama chyba sobie z tym nie poradze. Udałam się do specjalisty psychiatry, bo jak czytałam na forach podobnie jak wiele osob wkreciłam sobie ze mam schizofrenie, wujek google zawsze pomocny. Na to psychiatra zadał mi kilka pytań, głownie o to jak się czuje w towarzystwie, czy boje sie wystąpien publicznych itd. i krótko powiedział, że mam fobie społeczną i zaburzenia lękowe. Dziwne w towarzystwie jestem raczej otwarta, nawet nie powiedziałabym że nie nieśmiała, fakt zawsze bałam się wystąpień publicznych.Psychiatra poradził iśc do terapeuty, i przepisał lek Elicee(może ktoś coś słyszał??). Po tej wizycie jak ręką odjął wszystko minęło, terapeuty nie znalazłam, o leku naczytałam się jakie ma skutki uboczne,można przytyć itd. a wiadomo jak na dziewczynę działają takie rzeczy, poza tym uznałam że to nie dla mnie, "bez przesady" .Teraz od jakiegoś czasu już nie pracuję 4 mc, sytuacja firmy się zmieniła i mam zmienić stanowisko co nie jest pewne. Chłopak jest za granicą. Fakt zaczęłam obawiać się bardzo o swoją przyszłość.O to jakich wyborów mam dokonać i czy będą dobre dla mnie. I już któryś raz z rzędu mam atak paniki,np. przed weselem na ktorym mialam swiadkowac nie moglam cala noc spac wygladałam jak zombi, no ale make-up zrobił swoje:) Teraz siedze w domu przez wiekszosc czasu i mam wrażenie że doszły mi jakies nowe objawy tych zaburzeń..nie pierwszy raz zdarza mi sie kilka dni pod rzad nie miec nastroju, odczuwac brak zainteresowania wieloma rzeczami, prawie przez caly dzien mogłabym siedziec w miejscu i nic nie robic, gdy ktos do mnie mowi nie wykazuje zadnej inicjatywy rozmowy, nic mi sie nie chce.Momentami czuje obojetnosc i pustkę.Mogłabym się nie smiac w ogole, a jestem z reguły wesołą osobą.Myślenie o tej sytuacji nasila we mnie lęk, i myslenie ze mam depresję albo zaczynam się denerwować że coś mi jest. Ale tak nie jest przez cały dzien, momentami jakby wracam do siebie znowu jestem wesoła i super mi się ze wszystkimi rozmawia, tak jak teraz piszac swoją "historie zycia" . Np. dzisiaj zapaliłam papierosa pomyślałam ze to mi pomoże jakos zmniejszyc zdenerwowanie i wydaje mi sie ze tez po nim mi minelo,ze poczułam ulgę. To jest straszne nigdy się nie uzależniałam od fajek. A teraz wiem, że jesli na chwile ma mi chociaz przejsc bede po niego siegac.
Uff.. z grubsza opisałam wiekszosc, starałam się strescic najbardziej jak się da. Z gory dziekuje, jesli komus sie to chciało czytac:) i jeśli ktoś bedzie mial jakies rady dla mnie a jesli nie to też się ciesze ze moge sie gdzies tym podzielic. Wiem ze to niezbyt mile, ale robiło mi się lepiej gdy czyłam że ktoś czasami miał podobnie, wiec może to tez komuś pomoże. Pozdrawiam, Karo:)
Postanowiłam po dłuższym czasie opisać tutaj swoją historię. Wiem,że były już tu poruszane wątki tego typu, co zrobić w podobnych sytuacjach i jak sobie z tym radzić. Ale nie mogłam nikomu opowiedzieć od początku do końca jak to się zaczęło, poza tym nie ma to jak jakieś porady byłyby kierowane bezpośrednio do mnie. Nie jestem świetną pisarką, więc wybaczcie za może lekki chaos i styl mojego wywodu:) Pisze bo w zasadzie, chciałabym wiedzieć czy powinnam się zająć naprawdę swoim problemem u specjalistów itd. czy może przy takich objawach jestem w stanie to sama pokonać.
Zaczęło się w zasadzie 4 lata temu, kiedy zaczęłam podejrzewać że mam jak to jest określane ataki paniki. W pracy, w call center, ze wszystkimi miałam dobry kontakt, praca dość stresująca ale zawsze wydawało mi się, że mnie nie rusza aż tak bardzo. Któregoś razu zaczęło mi się robić strasznie gorąco, zaczęłam z kimś rozmawiać i w ogóle nie kontaktowałam,nie rozumiałam co ktoś do mnie mówi, później jadąc windą totalnie się pogubiłam, nie wiedziałam czy mam jechać w górę czy na dół itd. Wróciłam do domu i minęło. Później jeszcze kilka dni w pracy czułam się jakoś dziwnie, szczególnie w rozmowach z innymi. Ale za jakiś czas minęło i nic sobie z tego nie robiłam. Pare razy w swoim 25 letnim życiu miałam jeszcze takie sytuacje dosyć sporadycznie. Ale wracałam do domu i wszystko mijało.
Rok temu pracując na dosyć poważnym stanowisku, znowu dostałam jakiś ataków przy jednym z zadań do wykonania, znowu robiło mi się gorąco, nie kontaktowałam. Póżniej przez kilka dni czułam się jakoś dziwnie w pracy, nie mogłam sklecić zdania pisząc coś, wydawało mi się że bez sensu itd. Praca była na tyle poważna i zależało mi na niej,ze stwierdziłam że nie moge wiecej dopuścic do takich sytuacji i sama chyba sobie z tym nie poradze. Udałam się do specjalisty psychiatry, bo jak czytałam na forach podobnie jak wiele osob wkreciłam sobie ze mam schizofrenie, wujek google zawsze pomocny. Na to psychiatra zadał mi kilka pytań, głownie o to jak się czuje w towarzystwie, czy boje sie wystąpien publicznych itd. i krótko powiedział, że mam fobie społeczną i zaburzenia lękowe. Dziwne w towarzystwie jestem raczej otwarta, nawet nie powiedziałabym że nie nieśmiała, fakt zawsze bałam się wystąpień publicznych.Psychiatra poradził iśc do terapeuty, i przepisał lek Elicee(może ktoś coś słyszał??). Po tej wizycie jak ręką odjął wszystko minęło, terapeuty nie znalazłam, o leku naczytałam się jakie ma skutki uboczne,można przytyć itd. a wiadomo jak na dziewczynę działają takie rzeczy, poza tym uznałam że to nie dla mnie, "bez przesady" .Teraz od jakiegoś czasu już nie pracuję 4 mc, sytuacja firmy się zmieniła i mam zmienić stanowisko co nie jest pewne. Chłopak jest za granicą. Fakt zaczęłam obawiać się bardzo o swoją przyszłość.O to jakich wyborów mam dokonać i czy będą dobre dla mnie. I już któryś raz z rzędu mam atak paniki,np. przed weselem na ktorym mialam swiadkowac nie moglam cala noc spac wygladałam jak zombi, no ale make-up zrobił swoje:) Teraz siedze w domu przez wiekszosc czasu i mam wrażenie że doszły mi jakies nowe objawy tych zaburzeń..nie pierwszy raz zdarza mi sie kilka dni pod rzad nie miec nastroju, odczuwac brak zainteresowania wieloma rzeczami, prawie przez caly dzien mogłabym siedziec w miejscu i nic nie robic, gdy ktos do mnie mowi nie wykazuje zadnej inicjatywy rozmowy, nic mi sie nie chce.Momentami czuje obojetnosc i pustkę.Mogłabym się nie smiac w ogole, a jestem z reguły wesołą osobą.Myślenie o tej sytuacji nasila we mnie lęk, i myslenie ze mam depresję albo zaczynam się denerwować że coś mi jest. Ale tak nie jest przez cały dzien, momentami jakby wracam do siebie znowu jestem wesoła i super mi się ze wszystkimi rozmawia, tak jak teraz piszac swoją "historie zycia" . Np. dzisiaj zapaliłam papierosa pomyślałam ze to mi pomoże jakos zmniejszyc zdenerwowanie i wydaje mi sie ze tez po nim mi minelo,ze poczułam ulgę. To jest straszne nigdy się nie uzależniałam od fajek. A teraz wiem, że jesli na chwile ma mi chociaz przejsc bede po niego siegac.
Uff.. z grubsza opisałam wiekszosc, starałam się strescic najbardziej jak się da. Z gory dziekuje, jesli komus sie to chciało czytac:) i jeśli ktoś bedzie mial jakies rady dla mnie a jesli nie to też się ciesze ze moge sie gdzies tym podzielic. Wiem ze to niezbyt mile, ale robiło mi się lepiej gdy czyłam że ktoś czasami miał podobnie, wiec może to tez komuś pomoże. Pozdrawiam, Karo:)