Strona 1 z 1

Wiem już nad czym pracować

: 5 sierpnia 2015, o 22:45
autor: malutka89
Zrozumiałam, że objawy zawsze były mi do czegoś potrzebne. Do zwrócenia na siebie uwagi. Czas na pracę nad samodzielnością i zwracanie uwagi na siebie poprzez sukcesy a nie choroby. Nigdy więcej nie mogę odgrywać słabej, nawet jeśli mi słabo. Dużo siły, pewności siebie i uśmiechu. Moim celem jest życie, pełne wykorzystanie jego dobrodziejstw. Bo życie jest piękne, tylko sama je sobie skomplikowałam. Wiem, że nie będzie łatwo, ale muszę iść do przodu. Wsparcie mile widziane, choć teraz to już tylko moja własna determinacja i upór w zdobywaniu celu może mi pomóc.

Wiem już nad czym pracować

: 5 sierpnia 2015, o 22:46
autor: agrel122
Brawo, właśnie zaczęłaś podróż do odburzenia, może być kręta, mogą być na niej kłody ale najważniejsze to determinacja, samozaparcie i cierpliwość. Dasz radę! :)

Wiem już nad czym pracować

: 6 sierpnia 2015, o 12:25
autor: Gocha079
W takim razie ja też cię wspieram :lov: Mnie się wydaje, że każdy z nas ma gdzieś indziej ten punkt, w którego rusza z miejsca, taki wyzwalacz, bodziec, co wymusza postawę normalnościową, co jest początkiem do odburzenia. Nagle zaskakuje ..... i już. Wiele razy czytałam o badaniach ludzi z nerwicą, które dowodzą, że często następuje samoczynne "wyzdrowienie", czy w naszej nomenklaturze - odburzenie. Spontanicznie okazuje się, że pod wpływem obojętnie jakiego bodźca, można zacząć zajmować się w końcu życiem, cieszyć się, a nie tkwić w iluzji i wynajdywać objawy. Czego życzę Nam wszstkim i sobie :cm

Wiem już nad czym pracować

: 6 sierpnia 2015, o 18:08
autor: Ciasteczko
Bardzo dobrze, że uświadomiłaś to sobie, i że zechciałaś się przyznać przed sobą do tego- to jest duży krok, często nie docenia się jego ważności- sama świadomośc czegoś, to jest przełom w życiu.

Wiem już nad czym pracować

: 6 sierpnia 2015, o 20:35
autor: malutka89
Słyszałam, że najłatwiej jest gdy się dotrze do sedna problemu, jednak wcale mi nie ulżyło. Nie dostałam też cudownego uzdrowienia, nie było głębokiego "achaa... teraz to wszystko jasne". Wręcz przeciwnie, przeraziło mnie to jakie przekonania, nawyki myślowe, schematy działania pielęgnowałam w sobie przez lata doprowadzając się do coraz gorszego stanu. Jak jedna mała sytuacja w dzieciństwie mogła wpłynąć i zaburzyć całe moje funkcjonowanie w dorosłości. I generalnie przeraża mnie fakt, że w miarę odkrywania tego (rok intensywnej pracy psychodramatycznej) tylko się pogorszyło. Przecież miało być tylko lepiej, a doszły coraz to nowe objawy. A leczę się u najlepszych w regionie. To pewnie wymaga czasu, rozkopania i powolnego budowania nowych fundamentów. Szkoda, że to tak boli.

Dziękuję za słowa wsparcia, nie ma innej opcji jak tylko taka, że damy radę i odburzymy się!

Wiem już nad czym pracować

: 6 sierpnia 2015, o 20:51
autor: Gocha079
Są różne teorie - jedne wyprowadzają zaburzenia nerwicowe, w tym lękowe o różnym nasileniu i objawach, z rozmaitych przeżyć w dzieciństwie czy młodym wieku, (ale badania psychiatrów zajmujących się lękami tego nie potwierdzają), inne - z przeżywanych w ogóle, w ciągu życia stresów, które są np. wynikiem naszej wrażliwości, procesów socjalizacji, sytuacji społecznej, rodzinnej etc. Jednak nie istota w teoriach. Bo każdy jest inny i inny czynnik wywołał zaburzenie. Tego się nie da stwierdzić autorytatywnie i raz na zawsze. Taka nasza natura, człowieka, i jego skomplikowanego układu mózg, emocje, dusza, ciało. Zatem, myślę sobie, nie przywiązuj się do tego, że musiał być jakiś problem w dzieciństwie i kiedy go sobie uświadomisz, jak ręką odjął wszystkie objawy. Może tak być, ale nie musi. I pewnie tak nie działa, co stwierdzam z doświadczenia. Wszystko jest procesem, który poprzedzony musi być pracą. Moim zdaniem, jest droga na skróty, na końcu której rzeczywiście przychodzi moment, że analizujemy, czy raczej wracamy do rozmaitych sytuacji z przeszłości i widzimy nasze irracjonalne zachowania, reakcje, czy po prostu odkrywamy co mogło pójść nie tak. Ta droga na skróty to jest na początek akceptacja wszystkiego, co się z nami dzieje. Nie da się tego tak w poście, na raz, wytłumaczyć, bo ten proces, wiesz.... :-) ale polecam Ci Malutka, bo widzę, że jesteś z nami krótko, abyś najpierw przeczytała zawartość tej strony (wiem, dużo tego jest, ale są wakacje :-) ), przesłuchała wszystkie nagrania Chłopaków i wtedy zobaczysz, że w końcu do niektórych centrów w mózgu coś dociera. Wszyscy tak samo to przechodzą, te etapy. I wszyscy dają takie same rady. Będzie dobrze :-)

Wiem już nad czym pracować

: 6 sierpnia 2015, o 23:29
autor: malutka89
Zaglądałam właśnie już do niektórych materiałów i zamierzam powoli się z tym zapoznawać. Moim problemem było chyba pielęgnowanie złych nawyków myślowych i zachowaniowych przez długi okres czasu. Odkręcanie tego i zastępowanie nowymi nawykami to teraz będzie moja codzienna praca. Chciałabym to w końcu zrobić dobrze. Mam nadzieję, że jestem na prawidłowej drodze. Akceptacja... rzeczywiście. Mega trudne zadanie, ale zrozumiałam, że bez tego ani rusz. W sumie to uczy trochę pokory, pokochania siebie bez względu na wszystko i zaprzestania walki z wiatrakami (lub ze sobą samą). Niezbędne jest osiągnięcie spójności. Cieszę się, że tu jestem i mogę dzielić się tym wszystkim oraz czytać Wasze posty - czuję, że to pomoże mi nie zbaczać z dobrej drogi w kierunku odburzenia.