Jak się stad wydostać?
: 3 lipca 2015, o 17:56
Witajcie. Sam nie wiem od czego zacząć. Mam 20 lat, jestem studentem. Moje życie to wielkie pasmo niepowodzeń, ciągłe życie w lęku. Trudne dzieciństwo(jestem z rodziny dysfunkcyjnej) w późniejszym czasie zaowocowało nerwicą lękową. Stało się to dokładnie cztery lata temu. Przez okres trzech lat, zmagałem się z nerwicą, która nieraz znikała na pół roku nieraz na rok. Generalnie cały system wychodzenia z nerwicy mam opanowany w jednym palcu. Uczęszczałem na przeróżne terapie i w różnych okresach czasowych. Około trzy miesiące temu moje życie dosłownie runęło - aktualnie wisi na włosku. Nerwica wróciła. Od trzech miesięcy stan uciekaj/walcz jest u mnie non stop. I teraz nie jest to żart. Nie opuszcza mnie on na chociażby sekundę. Naprawdę uwierzcie mi, że znam ten stan na wylot oraz jego mechanizm. Jakby coś w podświadomości ciągłe uruchamiało ten stan. Od trzech miesięcy, całkowicie zmieniłem tryb życia. Jest on naprawdę mega aktywny. Ciągłe ale to ciągle coś robię. Wychodzę do ludzi na siłe, odnowiłem wszystkie kontakty, ciągle uprawiam sport, czytam książki, oglądam seriale, żyję stuprocentowo. Lecz niestety stan walcz/uciekaj utrzymuję się u mnie cały czas. Nie znika nawet na sekundę, nie mogę myśleć o niczym innym. Próbowałem wszystkiego, całodniowych medytacji, zrobiłem naprawdę wszystko co w mojej mocy aby wyjść z tego stanu. Wcześniej po takim nawet miesięcznym maratonie nerwica znikała. Teraz niestety mój stan jest najgorszy. Jestem kłębkiem nerwów. Znajduję się w tym stanie 24/7. Cały czas jest jedna ciągła myśl i to uczucie bycia w tym stanie. Biorę efectin ponieważ, muszę jakoś uniknąć lęków. Nie mogę zostać z myślami sam na sam, ponieważ wtedy najbardziej się męczę. Tak jak mówię, nie widzę już wyjścia. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy, chodzę na terapię. Wycisnąłem z życia stoprocent, przy czymś takim myśl o stanie nie zniknęła nawet na sekundę. Nie żartuję - pamiętam jak to wyglądało w wcześniejszych fazach. Na początku myśl znikała na minutę, później na godzinę, później na dnie i po dłuższej mobilizacji udawało mi się. Teraz stoję nad przepaścią. Nie wiem co mam zrobić. Moja psycholog mnie rozumie i stara mi się pomóc ale sami wiecie z autopsji, że ten kto nie był w tym stanie, nigdy nas nie zrozumie. Nie mogę zasypiać, przez co też się męczę. Nie szukam zrozumienia tudzież pocieszenia. Szukam osoby, która zna kogoś lub sama była tudzież jest w takim stanie. Nie mogę już nic zrobić. Dałem z siebie wszystko i życie jest dla mnie męczarnią. Gdyby myśl zniknęła chociaż na 5 minut. Chodzi o to, że nerwica nawet nie daje mi okazji aby uniknąc tego stanu. Mam wrażenie, że moja podświadomość ciągłe czuję się zagrożona i przez to ciągłe uruchamia tryb walcz/uciekaj. Ale co ja mogę więcej zrobić? Życie w tym stanie to nie życie, ciągłe kontrolowanie siebie i myślenie o tym stanie jest porażką. Nawet jeśli unikam tych myśli to one ciągle we mnie siedzą, czuję ten tryb. Nie mam pojęcia co aktualnie zrobić, jestem w kropce. Mam wspaniałą dziewczynę, rodzinę, marzenia, chcę żyć normalnie. C
Karol
Karol