Gorzej czy lepiej?
: 1 czerwca 2015, o 00:32
Dość długo pracowałam by zaakceptować zaburzenie- objawy, natręctwa, obawy. Jednak teraz czuję się w swoistym zawieszeniu. Wcześniej miałam okresy nawet kilku miesięczne, że tego lęku nie było. Jednak ciągłe napięcie i szukanie sobie ''bezpiecznej'' opcji, nie było wcale lepszym zamiennikiem np. wsiadając do autobusu myślałam ,,nie będzie ataku, przecież są okna, mogę zadzwonić do mamy, do przyjaciółki, a jak będę się źle czuć to wysiądę i tata po mnie przyjedzie'' i to w sumie pomagało ale tylko na krótką metę. Nigdy co prawda żadnych z tych bezpiecznych opcji nie wykonywałam, ale czasem czułam się bardzo blisko po sięgnięcie po koło ratunkowe. Dzisiaj wyzbyłam się tego nawyku np. jest mi obojętnie czy jestem sama w domu, czy z kimś bo i tak wiem, że nic się nie stanie. Jednak czasem ten lęk się pojawia i nie wiem czy mam to interpretować jako dążenie we właściwą stronę. Dużo o tym myślę, a kiedy przychodzi wahanie, czy robić coś czy nie, bo przecież mogę mieć atak paniki, to zaraz sobie mówię ,,i co z tego, że będzie atak?'' i robię to co mam robić. Tylko... często lęk jest dla mnie jakimś wyznacznikiem. Uważam, że dzięki nerwicy nie jestem narkomanką, alkoholiczką itp. a to w sumie jest bezsensu. Nie mogę się uwolnić od przeszłości. Jednak wciąż mnie to trzyma przy trwaniu w nerwicy, bo nie chcę być od niczego uzależniona, lekkomyślna itd. Na chwile obecną właśnie trochę mnie dziwią te ataki paniki ,,ni stąd, ni zowąd'' bo wcześniej tak mi się nie zdarzało. Co o tym myślicie? Jak mam to interpretować?