Strona 1 z 1

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 21:58
autor: koki
cześć,

mam 25 lat. Moja przygoda z nerwicą rozpoczęła się w dzieciństwie. Po pewnym wydarzeniu zacząłem mieć natrętne myśli. W wieku ok 9-10 lat wszystko ustało, az do momentu kiedy byłem w liceum. Z znowu, obrażanie Boga w kościele, strach przed ostrymi przedmiotami, obarazanie bliskich w myślach etc. Nie musze Wam pisać wiecie jak jest z nerwicą. Od momentu kiedy zostawiła mnie dziewczyna w wieku 20 lat nikogo do siebie nie dopuszczałem. Nie mówiłem rodzicom aby nie być dla nich obciążeniem, w wieku licealnym byłem u psychologa ale nic nie pomógł, polecił tylko alby się czymś zająć. Od tamtej pory sam z tym walczyłem. Wiecie jak jest, codziennie zastanawiasz się, po co i dla kogo zyje się :( ..... Tak to dobrze ukrywam, ze wszyscy w moim otoczeniu uwazają mnie za twardą i samodzielną osobę.

W pewnym momencie znalazłem sens, poznałem Ją :) niestety nerwica nie dawała spokoju. Z całych sił rzuciła się w jej stronę. Ona wiedziała o mojej przypadłości (jeszcze wie dwóch przyjaciół). Nerwica nie dawała spokoju, podpowiadała, ze okłamuję mnie, zdradza etc. Niestety jestem impulsywną osobą i dawałem sie nerwicy. Byłem nie ufny co do niej, chociaz nie miałem powodów. Częste kłótnie i pretensje. Niestety nie wytrzymała tego i rozstaliśmy się w kłótni. Ja zakończyłem związek, sam nie wiem czemu do teraz, bo kocham ją mocno.

W obecnej chwili codziennie sie upijam zeby zasnąć. Nie paliłem ponad dwa miesiące, znowu palę. Nie mogę znaleźć sobie miejsca, mało jem. Nie jest ciekawie, najgorsze jest to, ze nikomu nie moge o tym powiedzieć......

Nie leczę nerwicy, nie mam pojęcia gdzie i jak. Nie chce zeby otoczenie uznało mnie za psychicznego (przepraszam nie chce nikogo obrazić ale wiece jak reagują osoby nie znające tematu. Jak się chodzi do psychiatry albo psychologa to jest się gorszym). Dlatego nie pójdę do poradni. Szukam jakiegoś psychoterapeuty, niestety są drodzy :-O Nie mam pomysłu, nie chce zeby znowu nerwica coś popsuła, bo myślałem, ze bede w koncu szczęśliwy....

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 22:29
autor: Maadziak
No wiesz jeśli nawet nie chcesz, to mozesz próbować sam. Grunt by nie siedzieć w tym dole, załamaniu tylko starać się działać. Wziąć się za siebie. Tak by było najlepiej,jeśli chcesz być szczęśliwy. Zmienić coś. Jak to zrobić jest opisane w artykułach i nagraniach na forum. Wiele tłumaczą co to i jak do tego podejść. A da się ;)

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 22:35
autor: koki
dzięki, wiem. Tylko, ze mi juz sił zabrakło, jak nigdy. Chciałbym, zeby ktoś mi pomógł. Widzisz nawet to, ze musi mi ktoś pomóc jest dla mnie wstydliwe (chyba ego mam za duze), do tego nie chce być problemem dlaa rodziców. A tak bardzo chciałbym wszystko naprawić ale nie mam pomysłu jak :-O

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 22:45
autor: Ciasteczko
koki89 pisze:Chciałbym, zeby ktoś mi pomógł
My mozemy Cię naprowadzić i dopingować, ale tylko Ty mozesz sobie pomóc.
Pierwszy krok , to zainwestowanie czasu na dowiedzenie się z czym masz do czynienia, a potem dowiedzenie się jakie sa sposoby radzenia sobie z tym, co już nie będzie nieznanym złem. I tutaj już cały wysiłek będzie należał do Ciebie. Proponuję odstawić kieliszek i zarezerwować sobie trochę wieczorów na przystępne fajne pogadanki o nerwicy przygotowywane pieczołowicie przez Vicia i Divina --- spis-wszystkich-nagran-forum-o-nerwicy- ... t4817.html

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 22:46
autor: koki
dzięki wielkie :) tyle dawałem rade to teraz tez dam

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 22:49
autor: Ciasteczko
No i tak ma być. :DD
Warto poświęcić czas na wysłuchanie nagrań, czy przejrzenie ze zrozumieniem artykułów. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to czasochłonne, ale , tak jak mam napisane w podpisie, gdy cierpi się na nerwice, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie, to cóż jest ważniejszego od tego, by poświęcać całą energię na wyjście z tego paskudztwa? :)

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:00
autor: koki
tak, tylko jedno... chciałbym usłyszeć od kogoś np. "jak sie czujesz" ale niestety jedyna która to mogła powiedzieć nie wytrzymała z nerwicowcem i znowu sam z tym całym. Nieraz, rodzina, znajomi sie mnie pytają czym ja mogę być zmeczony, bo są taki dni, a ja im nie mogę sensownej odpowiedzi dać :(

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:10
autor: Lipton
Wiem jak się czujesz. Człowiek już jest zmęczony tym syfem, pije żeby zasnąć (odradzam CI to z całego serca- ja tak robiłem i już mi to weszło w nawyk), nie wie gdzie szukać pomocy, nie chce się przyznać przed bliskimi. Moja rodzina o tym wiedziała, ale w zasadzie z większością z własnej woli zerwałem kontakt, między innymi właśnie dlatego że nie chciałem ich obiążać. Po tym jak odeszła ode mnie dziewczyna którą bardzo kochałem już całkiem ograniczyłem kontakt z ludzmi i zacząłem częściej pić w samotności. Był czas że było już lepiej, niestety wszystko wróciło. Lęk, natrętne myśli, stany depresyjne z którymi nie radzę sobie już całkeim.

Ale jest z tego wyjście. Teraz i u mnie jest gorzej, ale skoro było lepiej- to można ;-)

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:16
autor: koki
dzisiejszą noc mam juz z głowy :) pierwsza od 7 dni bez alkoholu..... jakiś progres jest xD tylko bardzo boli mnie to, ze ta druga osoba cierpiała przeze mnie. W sumie sam nie wiem czy przeze mnie czy nerwice ahhhhhh mogłem to przewidzieć i nie wchodzić w związek. Nic rano do pracy i z przymusu udawać, ze jest ok, bo klienci nie mogą wyczuć tego :P

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:18
autor: Lipton
U mnie najprawdopodobniej też jednak nerrwica się przyczyniła do rozpadu związku. Niestety. Od tego czasu nawet nie myślę o żadnym związku

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:25
autor: koki
ja cały czas oskarżałem o coś. Nie wiem czemu, bo nie miałem podstaw do tego. Wszystko miałem mówione, nic nie kłamała a ja cały czas nie ufny i podpowiadanie w głowie "pewnie z kimś jest" "pewnie zdradza", noszzzz kurde jak mozna być takim idiotą

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:41
autor: Lipton
Może to też wynikało z lęku przed tym że zostaniesz sam, albo z niskiego poczucia wartości? PRzynajmniej u mnie tak było

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:43
autor: koki
na 100% od tego, ze w kółko moich znajomych zdradzały i po prostu wbiło się do bani

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:44
autor: Lipton
A sytuacja rodzinna? Nie miała na to wpływu? U mnie rodzice po rozwodzie, w rodzinie ciągle każdy z każdym się kłócił i przez to do tej pory nie jestem w stanie ufać nikomu za bardzo, a szczególnie w związku

cześć, mój problem

: 21 maja 2015, o 23:48
autor: koki
Rodzice nie, ale za to mojego wujka córki takie są. Kazda zdradzała, nawet jedną przyłapałem na dyskotece (dorosła kobieta po 30), pamiętam, ze w tamtym momencie nie wytrzymałem.