Jakos pol roku temu zadales mi takie pytanie na PW i jak widze przez cale pol roku ciagle zyjesz obawa chorych nadnerczy. Do tego rozmijasz sie z prawda bo chore nadnercza nie powoduja nerwicy w takiej formie jaka masz, ze ciagle masz natrectwa, obawy, wkrety, analize tylko sa to mocne co jakis czas wyrzuty hormonow (w tym wypadku stresu) ktore powoduja na dany moment po prostu objawy. Przypomina to bardziej atak paniki niz nerwice sama w sobie.
Do tego najwazniejsze! Dlaczego nadal przez pol roku nie zrobiles sobie usg jamy brzusznej aby rozwiac w koncu te watpliwosci?
To badanie kosztuje (w lodzi chocby) 5 dych jesli isc prywatnie, trwa krotko, jest bezbolesne i bys mial z glowy.
A to usg pokaże cale nadnercza o ile pare dni przed badaniem bedziesz troche mniej jadl aby mniej gazow bylo z jelit i pil malo gazowanej wody czy napojow.
To lepiej zyc ciagle obawami i stale nakrecac sobie strach? Jaki w tym cel i jaka droga do tego aby wyjsc z zachowan typowo nerwicowych?
A to, ze akurat wczoraj zrobiło ci się słabo na chwilę to nie oznaka choroby ani nawet nerwicy, czasem człowiekowi może zrobić się źle, nie tak dawno bo pare dni temu też nagle osłabłem z sił w dość mocny sposób i musiałem sobie trochę poleżeć i jakoś nie interpretuję tego z chorobami. Bo tak czasem bywa.
Jakby sie tak czlowiek mial wkrecac na wszystko co moze objawiac sie "nerwica" i robieniem slabo to by musial poswiecic rok na googlowanie non stop.
A do tego bylo nie bylo komplet badan zrobic sobie najlepiej i miec z glowy, miec podstawe do akceptacji realnych faktow. Szczegolnie ze ty te nadnercza wkrecasz sobie z dobry rok
