Bezsenność - PILNE
: 8 stycznia 2015, o 16:00
Proszę Was o pomoc i mimo tego, że się dość rozpiszę, to proszę o chwilę czasu.
Od jakiegoś czasu mam coraz cięższe problemy ze snem. Brałam hydroksyzynę, odstawiłam ją koło 15 grudnia. Zawsze już odlatywałam po niej jakoś koło 22-23. Po odstawieniu nie byłam już tak senna jak zawsze, ale mimo wszystko nie miałam jakiegoś szczególnego problemu z zaśnięciem. Przyszła przerwa świąteczna, brak szkoły, siedziałam do dość późnych godzin, koło 2-3 w nocy zasypiałam. Problem był na początku tutaj, że zastanawiałam się, jak w ogóle działa sen. Jakoś zaczęło mnie to przerażać, więc problem z zaśnięciem był, ale nie jakiś strasznie duży. Zasypiałam mniej więcej w przeciągu 30 minut to godziny max. Ostatni dzień przerwy świątecznej - poszłam na piwo ze znajomym, wypiłam niecałe dwa piwa. Przyznam, że czułam się leciutko wstawiona. Wróciłam do domu jakoś delikatnie po 22. Chciało mi się spać, ale zaczęłam oglądać z mamą jakiś film i przyszła godzina 1 w nocy. Odechciało mi się totalnie spać. Miałam nadzieję, że pójdę spać o 3, ale nadal byłam pełna energii. Rozmawiałam przez fejsa ze znajomym i tak siedziałam do 5 rano. Stwierdziłam, że dosyć, bo będę nie do życia na następny dzień, a w zasadzie ten sam. Położyłam się, zasnęłam. Był wtorek, wstałam o 13. Siedziałam cały dzień w domu, uczyłam się. Przyszedł wieczór, wiedziałam, że nie zasnę jakoś wcześniej. I od tego zaczął się problem. Próbowałam zasnąć koło 1 w nocy. Leżałam w pokoju, zgaszone światło, cicho puszczona muzyka (odkąd mam nerwicę, nie potrafię spać w takiej głuchej ciszy), no ale z zasypiania nici. Oczywiście podczas prób zasypiania towarzyszyły mi nieprzyjemne uczucia oderwania się od ciała, albo zaniku ciała, myśli o tym jakim cudem w ogóle człowiek zasypia itd itp. Wiedziałam już, że raczej nie zasnę tej nocy. Przysnęłam dopiero nad ranem, ale dosłownie na jakieś 15 minut, bo musiałam już wstać do szkoły. W dzień czułam się beznadziejnie, słabo, jakieś większe poczucie lęku. Na korkach z matematyki zrobiło mi się strasznie słabo, zaczęło mi walić serce, pociły mi się ręce, dodam, że wypiłam wtedy dość mocną czarną herbatę (takie akcje miałam po piciu kawy też). Wróciłam do domu, położyłam się spać o 21.20. Obudziłam się i północy. Byłam przekonana, że jest jakaś 5 rano, więc mój szok po zobaczeniu, która godzina był w sumie nie do opisania, zaczęłam się bać, że jest coś ze mną nie tak. Nie mogłam zasnąć, bo obudziłam się pełna energii. Mimo wszystko próbowałam, ale niestety nie zasnęłam. Po 3 godzinach snu, czułam się gorzej niż wczoraj w dzień. Nie mam pojęcia co się dzieję, co ma na to wpływ. Dodam, że brałam tez extraspasminę, ale zupełnie mi nie pomagała. Oczywiście zaczęłam sobie wmawiać różne dziwne choroby, a jak kolega mi powiedział, że po 72 godzinach bez snu można dostać zawału to już w ogóle... Pomóżcie, co mam zrobić żeby normalnie spać? Nie daje rady za bardzo już normalnie i zdrowo funkcjonować. Samo wróci do normy? Wracać do hydroksyzyny?
Od jakiegoś czasu mam coraz cięższe problemy ze snem. Brałam hydroksyzynę, odstawiłam ją koło 15 grudnia. Zawsze już odlatywałam po niej jakoś koło 22-23. Po odstawieniu nie byłam już tak senna jak zawsze, ale mimo wszystko nie miałam jakiegoś szczególnego problemu z zaśnięciem. Przyszła przerwa świąteczna, brak szkoły, siedziałam do dość późnych godzin, koło 2-3 w nocy zasypiałam. Problem był na początku tutaj, że zastanawiałam się, jak w ogóle działa sen. Jakoś zaczęło mnie to przerażać, więc problem z zaśnięciem był, ale nie jakiś strasznie duży. Zasypiałam mniej więcej w przeciągu 30 minut to godziny max. Ostatni dzień przerwy świątecznej - poszłam na piwo ze znajomym, wypiłam niecałe dwa piwa. Przyznam, że czułam się leciutko wstawiona. Wróciłam do domu jakoś delikatnie po 22. Chciało mi się spać, ale zaczęłam oglądać z mamą jakiś film i przyszła godzina 1 w nocy. Odechciało mi się totalnie spać. Miałam nadzieję, że pójdę spać o 3, ale nadal byłam pełna energii. Rozmawiałam przez fejsa ze znajomym i tak siedziałam do 5 rano. Stwierdziłam, że dosyć, bo będę nie do życia na następny dzień, a w zasadzie ten sam. Położyłam się, zasnęłam. Był wtorek, wstałam o 13. Siedziałam cały dzień w domu, uczyłam się. Przyszedł wieczór, wiedziałam, że nie zasnę jakoś wcześniej. I od tego zaczął się problem. Próbowałam zasnąć koło 1 w nocy. Leżałam w pokoju, zgaszone światło, cicho puszczona muzyka (odkąd mam nerwicę, nie potrafię spać w takiej głuchej ciszy), no ale z zasypiania nici. Oczywiście podczas prób zasypiania towarzyszyły mi nieprzyjemne uczucia oderwania się od ciała, albo zaniku ciała, myśli o tym jakim cudem w ogóle człowiek zasypia itd itp. Wiedziałam już, że raczej nie zasnę tej nocy. Przysnęłam dopiero nad ranem, ale dosłownie na jakieś 15 minut, bo musiałam już wstać do szkoły. W dzień czułam się beznadziejnie, słabo, jakieś większe poczucie lęku. Na korkach z matematyki zrobiło mi się strasznie słabo, zaczęło mi walić serce, pociły mi się ręce, dodam, że wypiłam wtedy dość mocną czarną herbatę (takie akcje miałam po piciu kawy też). Wróciłam do domu, położyłam się spać o 21.20. Obudziłam się i północy. Byłam przekonana, że jest jakaś 5 rano, więc mój szok po zobaczeniu, która godzina był w sumie nie do opisania, zaczęłam się bać, że jest coś ze mną nie tak. Nie mogłam zasnąć, bo obudziłam się pełna energii. Mimo wszystko próbowałam, ale niestety nie zasnęłam. Po 3 godzinach snu, czułam się gorzej niż wczoraj w dzień. Nie mam pojęcia co się dzieję, co ma na to wpływ. Dodam, że brałam tez extraspasminę, ale zupełnie mi nie pomagała. Oczywiście zaczęłam sobie wmawiać różne dziwne choroby, a jak kolega mi powiedział, że po 72 godzinach bez snu można dostać zawału to już w ogóle... Pomóżcie, co mam zrobić żeby normalnie spać? Nie daje rady za bardzo już normalnie i zdrowo funkcjonować. Samo wróci do normy? Wracać do hydroksyzyny?