Strona 1 z 4

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 08:17
autor: Zestresowana
Na początku chciałabym wszystkich powitać serdecznie:-)
Podczytuję forum (a w zasadzie artykuły) od soboty (tak, tak, 1.11:-P) i powiem szczerze, że całkiem sporo rozjaśniły mi w głowie. Zdecydowałam się na ich czytanie tylko i wyłącznie dlatego, że rady i generalnie wszystko, co jest tu pisane pokrywa się w 100% ze słowami mojej Pani psycholog, której ufam. Piszę o tym, ponieważ dzięki temu forum zrozumiałam, że ze stanami lękowymi można się rozprawić raz na zawsze i nieodwołalnie, w co do tej pory nie wierzyłam;-)

A dlaczego tutaj piszę? Bo mam trochę gorszy okres, a nie chcę swoich bliskich, psychologa itp. zamęczać tym, co się ze mną dzieje, bo ileż można o tym samym w kółko słuchać. Ponadto chciałabym powolutku opisywać, co tam się ze mną dzieje, w którą stronę zmierzam, poza tym mam pracę, w której mało się dzieje, a czymś konkretnym trzeba myśli zająć;-)

Więc tak... Moja historia podobno jest klasyczna...
Mam za sobą przeszłość w trudnym domu, z którego się ciężko wychodzi, moja rodzina została określona jako dysfunkcjonalna i z perspektywy czasu - chyba klasyka gatunku. Sama w domu przyjęłam rolę dziecka-bohatera, co oczywiście się na mnie później odbiło;-)

Problemy z zaburzeniami lękowymi zaczęły się... no własnie ciężko powiedzieć;-) Tak na pewno, na 100% to w marcu 2013 roku, ale że miałam bardzo dużo na głowie (tak w skrócie: 2 kierunki studiów, 2 prace, wyczynowe trenowanie sportu i przygotowywanie się do zawodów). Po drodze zdarzył się jakiś tam epizod depresyjny, gdzie po prsotu totalnie mi się nic nie chciało, robiłam wszystko, bo wiedziałam, że muszę i jak się walnę do łóżka, to już w nim zostanę. Z pomocą chłopaka i własną siłą wylazłam z tego. W zasadzie chciałam już wtedy skorzystać z porady psychologa, ale... nie miałam czasu. Potem były wakacje, złapałam trochę oddechu, ale to jeszcze nie było to. Po wyjeździe w październiku, kiedy to myślałam, że typowo odpocznę i wszystko będzie dobrze - wcale nie było, a do psychologa poszłam w listopadzie. Od pierwszej wizyty pani podejrzewała depresję i zaburzenia lękowe, ale ta depresja mi się nie zgadzała, lęki w sumie też, ja tylko myślałam, że mam za dużo stresu i sobie z nim nie radzę (co w zasadzie poniekąd było prawdą). Od początku naciskała na leki, ale nie chciałam...
Ostatecznie zdecydowałam się na nie w lutym, po dość mocnym ataku lęku (indukowanym najprawdopodobniej antybiotykiem, jak ktoś będzie chciał, to opiszę później, jak to było dokładniej). Najpierw Coaxil, który rozłożył mnie na łopatki, nikt nie uprzedzał, że może być gorzej... Później zmieniłam psychiatrę i przez 3 miesiące brałam Fluexemed, przez 2 tygodnie także sulpiryd i zoviren. No i niby wszystko ładnie pięknie, rozwiązałam swoje problemy życiowe (obroniłam dwie prace dyplomowe, prace dorywcze zamieniłam na stałą na 1 etacie, w związku się ułożyło). Stanęłam na nogi, w czerwcu odstawienie leków (z zaleceniami lekarza;-)).

Ale gdyby wszystko było dobrze, to by mnie tu nie było, prawda?
W sierpniu, jakieś 3 dni po dużej kłótni z chłopakiem, atak lęku - walące serducho, pocenie się, poczucie wariowania, mega wielki problem ze snem. Od razu Poszukałam terapeuty, typowo w nurcie poznawczo-behawioralnym i od sierpnia jestem pod jej opieką.
Ten atak został zażegnany, zaczęłyśmy pracę nad życiem, postanowiłam się wyprowadzić z domu. I kolejny atak. Tym razem uczucie niepokoju, znowu szybka konsultacja, pokazanie technik radzenia sobie z tym i miało być lepiej. Jednak znowu okoliczności życiowe spowodowały, że stres mnie nie omijał, a kazdy stres po jakimś czasie wychodził u mnie stanem lękowym, które stawały się coraz większe i większe. Moja Pani Psycholog powiedziała, że niestety idzie to w złym kierunku, ataki są zbyt często i zbyt nasilone. Konieczne są leki i tak, od początku października znowu biorę leki - tym razem Faxolet i Xanax doraźnie.

Jak jest teraz?
No właśnie od trzech tygodni generalnie jest źle, tzn. wiadomo, są dni lepsze i gorsze, ale tak jak od sierpnia do września było mniej więcej tak, że tydzień był zupełnie ok i tydzień gorszy, tak teraz od trzech tygodni mniej więcej są tylko epizody lepsze.
Czasem mam poczucie, że już nie wyrabiam i mam serdecznie dosyć, ale wiadomo, że wtedy sobie powtarzam, że będzie lepiej, że dam radę, tylko potrzebuję trochę czasu i że teraz jest źle, żeby później mogło być lepiej.
Wizyty u psychologa robią ogromną robotę, ale oprócz zaburzeń lękowych mam też inne rzeczy do poukładania.

Co się ze mną dzieje na chwilę obecną?
- od dwóch dni gorzej śpię (1 pobudka w nocy, ale zasypiam od razu i 1 nad ranem, ok. pół godziny przed budzikiem i nie mogę już zasnąć, śpię ok.6 godzin)
- i tutaj pojawia się trochę lęku, czy nie spwooduje wypadku samochodem po takiej gorszej nocy, na niewyspaniu itp. ale tłumacze sobie, że jasne, wypadek może zdarzyć się zawsze, a ja się skoncentruję na jeździe, żeby tego uniknąć. Robie tak, żeby nie rozwijać lęku przed prowadzeniem. Zaleta taka, że jeżdże ostrożniej i wolniej:-)
- serducho kołace z rana i czasem w trakcie dnia, ale akurat z objawami somatycznymi mam tak, że potrafię je olewać, raz, że łatwiej mi jakoś je olać, a dwa, że pomogły mi w tym dodatkowo artykuły na forum
- wkręcam sobie ChAD (od przedwczoraj)... (2 tygodnie temu schizofrenia:P), oczywiście co się dzieje? Przeczytałam jakiś artykuł w internecie, pomyślałam o objawach, przeczytałam, że czesto zdarzają się złe diagnozy, poanalizowałam swoje życie i bach... może mam ChAD. Wiem, że to typowe nakręcanie się, za każdym razem sobie mówię, że mam tylko zaburzenia lękowe, że gdybym miała ChAD, to bym się nad tym nie zastanawiała itd., trochę pomaga, ale niepokój gdzies tam jest. Na wizycie u psychologa i psychiatry o tym oczywiście wspomnę, ale po to, żeby pokazać moje podejście do tego i usłyszeć jeszcze wzmocnienie od specjalistów, bo wiadomo, że to uspokaja;-)
- i taki ogólny niepokój

Co robię, żeby było lepiej?
- zajmuję się czymś, odwracam myśli, czasem to wychodzi lepiej, czasem gorzej.
- staram się nie analizować, czy jest mi lepiej, czy gorzej, co się ze mną dzieje, ale ten aspekt idzie mi najgorzej
- nauczyłam się przerywać spiralkę lęku i walczyć z natrętnymi myślami, dużo pomogły tutaj znowu artykuły z forum. Tez wiadomo, że czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale chcę próbować, bo są tylko dwie opcje: albo poradzę sobie sama, albo łyknę Xanax (a ten zawsze zdążę wziąć)
- i generalnie żyję normalnie.
- od dwóch dni uczę się relaksacji
- z każdego ataku lękowego staram się wyciągnąć coś pozytywnego, np. ostatni pokazał mi, że wokół mnie jest dużo osób, które życza mi dobrze i chcą pomóc.

Aktualnie mam problem taki, że rano budzę się nakręcona lękiem, wtedy muszę zapalić, uspokoić się chwilkę, ale dopiero po dojechaniu do pracy się jakoś uspokajam realnie, bo wiadomo, musze się zająć czymś konkretnym, przychodzą ludzie, jest z kim porozmawiać itp.
Co nie zmienia faktu, że chyba 3 dzień z rzędu z samego rana chciałam brać Xanax i dzwonić do psycholog, ale nie wezmę Xanaxu przed jazdą samochodem, potem jak jestem w pracy czymś się zajmuję i ten Xanax czy telefon do psychologa wcale nie sa potrzebne.
Dzisiaj może zadzwonię do Pani Psycholog, żeby przyspieszyć wizytę, bo męczę się strasznie jednak.

Pozdrawiam wszystkich:-) W razie pytań, wątpliwości - chętnie odpowiem:-)

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 08:28
autor: usunietenaprosbe
Witaj na forum.

Widze, ze jestes na dobrej drodze. Dostrzegasz swoje bledy, probujesz sie bardziej poznac, takze zycze powodzenia. Na forum jest pelno ludzi z podobnymi stanami, a wiadomo, ze lepiej sie czasem rozmawia, gdy ktos inny nas rozumie i przezywa podobne rozterki zyciowe.
Odnosnie Xanaxu, czasem takie posiadanie wyjscia awaryjnego juz uspokaja. Wazne, zeby wlasnie nie brac czesto tylko czyms sie zajac, a lek stosowac jako ostateczny dodatek. Terapia takze pomaga nam zrozumiec pewne dzialania i stany, a skoro trafilas na dobra psycholog to jeszcze lepiej (to wbrew pozorom czesto dosc trudne).
Jesli moge zapytac, jakim sporcie mowa?

Jeszcze raz witaj na forum i rozgosc sie. :)

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 08:50
autor: Zestresowana
Witaj Divam:-)

Tak, teraz trafiłam na bardzo dobrą Panią Psycholog, jestem jej ogromnie wdzięczna, tym bardziej, że jest z nią stale kontakt i w razie wątpliwości i pytań, jesli uzna, że to konieczne, to odpisuje na smsy nawet w niedzielę wieczorem. Poprzednia tez mi bardzo pomogła, ale juz na pierwszej wizycie powiedziała, że mi potrzebna jest psychoterapia, a ona się tym nie zajmuje, ale wtedy nie byłam w stanie iść jeszcze raz do nowej osoby i jeszcze raz opowiadać historii swojego życia. A tam przynajmniej mnie ktoś rozumiał i uspokajał, że jestem normalna:-P Niemniej uważam, że tamten etap pracy z nią tez był potrzebny.

Xanaxu staram się nie brać, ale właśnie zarówno psychiatra, jak i psycholog własnie mówią, żeby nie bać się wziąć, jeśli czuję się niespokojna.

Jasne, że o sport można pytać - był to fitness:-) (coś ala kulturystyka, tylko w delikatniejszej formie). Ale nawet u osób bez zaburzeń ostre pilnowanie diety (na niskich kaloriach) i ostry reżim treningowy powodują stany lękowe, dlatego odpuściłam temat, może jak się odburzę powrócę, chociaż jakoś specjalnie mnie to nie kręci. Dalej pilnuje diety i chodzę na siłownię, ale bez takiej spiny.

Generalnie wkurza mnie to, że mam taką huśtawkę nastrojów - jak jest lepiej, to czuję się bardzo pdbudowana, a jak przychodzi lęk, to zdołowana i wkurza mnie to bardzo.

No i weekendy przerażają.

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 09:06
autor: elala73
witaj

huśtawka nastrojów też mnie wkurza , a raczej taki stan jakby przed paniką . I tak co parę minut. Teraz mam ciągły stan lękowy od wczoraj od 23 i czekam ,że może za chwilę minie. Pójdę pograbić liście , pojadę na pocztę -koniecznie rowerem i będę przywodziła na myśl miłe wspomnienia .
pozdrawiam

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 11:23
autor: Zestresowana
Witaj elala:-)
Jednak nie wytrzymałam, dzisiaj mam wizytę u psychologa. Jestem ciekawa, co tam ciekawego na tej wizycie się okaże. Zaczynam podejrzewać, że moja Pani Psycholog ma mnie dość:P

Moja historia:)

: 6 listopada 2014, o 16:48
autor: usunietenaprosbe
Widze, ze starasz sie dbac o swoje zdrowie psychiczne ale tez fizyczne. Moze kiedys wrocisz do fitnessu.
Daj znac po wizycie co i jak.
A w weekendy nie ma czym zajac czasu, nie Ty jedna ich nie lubisz. Rozumiem Cie.

Moja historia:)

: 7 listopada 2014, o 11:24
autor: Zestresowana
Witajcie:-)

Jestem po wizycie, oczywiście mój pomysł na ChAD został najpierw wyjaśniony, a później obie z Panią Psycholog się z tego pośmiałyśmy. Generalnie i ja, i Ona widzimy olbrzymi postęp w podejściu do objawów lękowych, bardzo fajnie sobie radzę z objawami somatycznymi, a co mnie i Ją cieszy to to, że potrafię odróżnić już myśli natrętne od moich "prawdziwych" i nie przerażają mnie tak już, powoli z coraz większą skutecznością potrafię je też racjonalizować i odwracać od nich uwagę.
Ale póki co do kolejnej wizyty u psychiatry mam brać Xanax przy pierwszych objawach niepokoju, bo powiedziała, że jeszcze to nie jest ten etap, kiedy powinnam próbować sama sobie radzić z lękiem, że do tego też dojdziemy, ale na chwilę obecną trzeba poukładać inne sprawy i przede wszystkim uspokoić układ nerwowy.
No i najprawdopodobniej czeka mnie zwiększenie dawki Faxoletu, być może też jakiś lek na sen (dzisiaj znowu się wybudzałam w nocy, bez objawów lęku, ale ostatecznie wybudziłam się o 4.30 i nie mogłam już głęboko spać). A teraz sen jest dla mnie bardzo ważny podobno:-)

W każdym razie już inaczej podchodzę do zaburzeń lękowych, dużo spokojniej, jako coś, co się pojawiło i po pewnym nakładzie pracy zniknie. Generalnie jestem dobrej myśli:-)

Divam, tu nawet nie chodzi o zdrowie, po prostu bardzo lubię wysiłek fizyczny, wcześniej też trenowałam wyczynowo przez 12 lat inną dyscyplinę sportu i treningi, wysiłek fizyczny sprawia mi frajdę i satysfakcję. Nie wyobrażam sobie na dłuższą metę życia bez jakiejś formy sportu.

-- 7 listopada 2014, o 11:24 --
Jednak myśl o ChAD mnie nie opuszcza, bo mam podejrzanie dobry humor...
Czy z Chad też jest tak, jak z innymi chorobami psychicznymi, że gdybym na to chorowała, to bym sobie z tego nie zdawała sprawy?

Moja historia:)

: 8 listopada 2014, o 15:36
autor: Ciasteczko
Zestresowana, wyjaśniłaś już kwestię Chad z psychologiem, a mimo to nie wierzysz w to, że diagnoza była poprawna. Twoje obawy nie mają nic wspólnego ze złą diagnozą, a jedynie lękiem, "ze jest ci coś wiecej niż innym się wydaje". Pomiędzy dobrym humorem a manią jest różnica i to kolosalna. To, że zazwyczaj źle się czułaś, a teraz poczułaś się lepiej powinno być powodem do zadowolenia, a nie kolejnych podejrzeń. :)

Moja historia:)

: 8 listopada 2014, o 15:48
autor: Aneta
Zobacz sobie ten temat i opisane dialogi wewnetrzne, tam tez jest o chadzie napisane :D lekowy-chochlik-myslowy-t5055.html

Moja historia:)

: 9 listopada 2014, o 13:39
autor: Zestresowana
Aneta dziękuję bardzo za link:-)

Ciasteczko - pociesza mnie myśl, że gdybym rzeczywiście miała hipomanię, to bym się cieszyła i chciała, żeby to trwało, a nie przejmowała się w tym momencie, że mam ChAD, więc w ten sposób sobie racjonalizuję. Poza tym to jest takie lękowy strach przed szaleństwem;-)

Weekend mija całkiem przyjemnie, tzn. od rana zarówno wczoraj, jak i dziś trzyma mnie niepokój, wczoraj silniejszy, dzisiaj słabszy, ale jest to to do opanowania. Xanax brany, rano pół tabletki (0.25mg) i jakoś w środku dnia też, na wieczór nie potrzebuję.

Wczoraj mnie trzymało dużo silniej. Od rana niepokój, rozdygotanie, dziwne myślenie. Ale podejrzewam, że jest to związane z tym, że wróciłam na tydzień do domu rodzinnego zająć się babcią i psem pod nieobecność rodziców, a to miejsce nie jest dla mnie zbyt komfortowe.
Rano poszłam do kosmetyczki, posprzątałam trochę, później trzeba się było spakować, zrobiłam zakupy w galerii. Później dłuższy spacer z psem, obiad dla mojego chłopaka i jakoś poszło. Wieczorem kino - i powiem szczerze, że trochę się przestraszyłam, jak zapomniałam Xanaxu, ale okazało się, że nie był potrzebny:P

Dzisiaj niepokój też jest, ale mniej nasilony, Głupie myśli (typu Chad, depresja, psychiatryk, że się uzaleźnię od benzo) są, ale powtarzam sobie, że mam zaburzenia lękowe, mam prawo mieć takie myśli, jestem w razie czego pod opieką i będzie ok:-) Połówka Xanaxu (0.25mg) wzięta z rana.
Generalnie spędzam czas na leniuchowaniu, ale nie ze strachu, tylko dlatego, że mam taką ochotę. Czytam, oglądam tv, wygłupiam się z moim chłopakiem. Popołudniu może wyjdziemy ze znajomymi na jakiś obiad.

Jedyne, co mnie teraz martwi, to nasilenie lęku, kiedy pomyślę o pójściu do pracy jutro. Ale jest to lęk przed lękiem, a nie samą pracą, przed tym, że nie poradzę sobie w pracy, że lęk mi nie pozwoli normalnie pracować, że ktoś z pacjentów czy koleżanek w pracy zauważy, że jakoś gorzej pracuję itp.
Ale znowu - powtarzam sobie, że mam zaburzenia lękowe, mam prawo się bać, że w pracy najprawdopodobniej i tak nikt nie zauważy, a nawet jeśli - to każdemu się zdarza gorszy dzień/okres w życiu.

Ach, no i jeszcze sobie wkręcam, że mój chłopak się ze mną męczy, ale po pierwsze rozmawiałam z nim na ten temat i absolutnie tak nie myśli, poza tym powiedział, że jak się kogoś kocha naprawdę, to jakies tam lęki czy smutki nie są przeszkodą w byciu razem (w ogóle bardzo fajnie podchodzi do tego problemu, zresztą najprawdopodobniej sam ma zaburzenia lękowe, tylko trochę inaczej one u niego wyglądają, niż u mnie), a po drugie - już dwie osoby mnie uświadomiły, że gdyby się męczył, to by coś wspomniał, a nie powiedział jeszcze złego słowa;-)

Trochę też bym chciała, żeby Faxolet już zaczął działać przeciwlękowo (biorę go 4-ty tydzień, a od dwóch tygodni zamiast być lepiej, to jest gorzej).

Moja historia:)

: 9 listopada 2014, o 16:37
autor: Ciasteczko
No i trzymaj się tego racjonalizowania, bo doskonale wiesz co sobie mówić i nawet jeśli to w chwili obecnej nie działa na Twoje zrozumienie emocjonalne całej sprawy, to będzie wpływało w perspektywie czasu. Jak coś zawsze możesz czytać swoje poprzednie wypowiedzi w gorszych chwilach, albo słowa innych na forum i jakoś przetrwać te małe kryzysy. Wiesz na czym polega radzenie sobie z tymi myślami, takze musisz tylko wytrwać, masz metodę i znasz ją, to najważniejsze. Jesteś na dobrej drodze! ^^

Moja historia:)

: 9 listopada 2014, o 16:55
autor: Grześ
Hej Zestresowana :) Jesli chodzi o leki to ja juz mam małe doświadczenie... nie dość że zmieniałem leki trzykrotnie, to przy leku który zaczął właśnie na mnie działać (po dobrym miesiacu ... ) to przez pierwsze 2 tygodnie NIE MOGŁEM WSTAĆ Z ŁÓŻKA. To była jakaś masakra :D Myślałem że to już koniec ze mną :P A w trzecim tygodniu brania już sie organizm przyzwyczaił i nie było tak źle :) Ale pamiętaj że psychoterapia i praca nad samym sobą to podastawa :) Trzymaj się ciepło!

Moja historia:)

: 11 listopada 2014, o 11:55
autor: Zestresowana
Grześ, Ciasteczko - dziękuję:-)

Obiad ze znajomymi był całkiem ok, ale jakoś na początku spotkania dopadł mnie atak lęku, miałam ochotę uciekać. Xanax poszedł w ruch (0,25mg). Do tego odpowiednie myślenie - że w razie czego, zawsze mogę wyjść, ale spróbuję zostać i aktywne włączenie się w rozmowę i jakoś poszło, nawet chłopak nie zauważył, że coś jest nie tak. Jak wróciłam, to aż się musiałam na godzinkę przespać:P
Aktualnie się czuję jakoś tak... dziwnie. Z jednej strony się cieszę, że w sumie dzień minął całkiem spokojnie, z drugiej strony boję się iść do pracy i jestem niespokojna, w zasadzie mam ochotę uciec z tego miejsca, w którym się akurat znajduję. Takie uczucie mam od tego napadu lęku podczas obiadu ze znajomymi.

Grześ - to jest moje podejście nr 2 do leków, a lek mam w sumie trzeci. Teraz jest to o tyle dziwne, że pierwsze dwa tygodnie czułam się dobrze, bez żadnych rewelacji i skutków ubocznych, a pogorszenie jest dopiero teraz i tak wyczekuję, czy będzie lepiej czy nie. Póki co lek ma odwrotne działanie do zamierzanego:P Ale w środę mam wizytę i zobaczymy, jak będzie. Zdaję sobie jednocześnie sprawę oczywiście z tego, że psychoterapia i praca to podstawa, generalnie jestem przeciwnikiem leków;) Szczerze mówiąc, wolałabym ich nie brać, ale Pani Psycholog powiedziała, że nie damy rady bez nich na razie.

-- 11 listopada 2014, o 11:55 --
Wczoraj znowu było trochę lepiej:-) Przez parę dobrych godzin czułam się chyba nawet zupełnie normalnie (chociaz tak naprwdę chyba już nie pamiętam, jak to jest).
Rano się nie wyspałam, obudziłam się przed budzikiem i generalnie byłam w kiepskim nastroju (poczucie beznadzieji, bezsensu, ile to jeszcze będzie trwało itp.) ale w miarę dnia się poprawiało. Rano wzięte 0,25mg Xanaxu, później siłownia i praca. Jak wspominałam, bałam się iść do pracy, ale powiedziałam sobie, że mam zaburzenia lękowe, mam prawo się tak czuć jeszcze przez jakiś czas, co prawda z pracy wyjść nie mogę, ale postaram się zachować jak najlepsze samopoczucie mimo lęku. I było super w pracy:-)
Wieczorem wyjście ze znajomymi, granie w planszówki i było bardzo sympatycznie:-) Dużo śmiechu i pogaduch. Co prawda u znajomych znowu się jakieś głupie mśli pojawiły (że chłopak wpada w alkoholizm, że mam Chad albo inną chorobę psychiczną, że co będzie, jak urodzę kiedyś dziecko i to wszystko wróci itp.), ale olałam, ewentualnie racjonalizowałam i zapobiegawczo 0.25mg Xanaxu (miałam nadzieję, że się obędzie, ale zastosowałam się do rady Pani Psycholog)
Oczywiście jak lęk zelżał, to pojawiła się myśl o Chad, ale olałam ją i sobie poszła. Był też minimalny lęk przed prowadzeniem samochodu, ale nawet się nad tym nie zastanawiałam, tylko robiłam swoje.
Wieczorem byłam też nieco rozdrażniona, ale podejrzewam, że organizm i psychika się już męczą ciągłym stanem zagrożenia i to stąd.

Trochę się też obawiałam, że dzisiaj dzień wolny i co, jeśli złapie mnie lęk, jak mi zepsuje dzień itp. - ale stwierdziłam, że jasne, jest taka możliwość, bo mam zaburzenia lękowe, ale postaram się tym nie przejmować. I póki co dzień mija spokojnie, humor dopisuje, rano Xanax wzięty, bo jednak się obudziłam z uczuciem niewielkiego niepokoju. Fajnie, jeśli taki stan się utrzyma do końca dnia:-)

Pewnie widać, ale jestem właśnie w trakcie czytania książki "Oswoić lęk" - próbuję własnie zastosować zalecone tam rady, chyba nawet nieźle mi idzie:)

Moja historia:)

: 12 listopada 2014, o 15:07
autor: rafal3net
No tak to jest ze te dni wolne nie dzialaja na nas dobrze,sam tez tak mam. W tygodniu do pracy a w weekend nuda i duzo wolnego czasu. Jakos zoorganizowac trzeba,cos porobic jesli ma sie problem z nadmiernym rozmyslaniem. A z lekiem to przed praca ,to przed wolnym dniem to normalka,my nerwicowcy boimy sie wszystkiego;) najlepsza rada-olac to wszystko i po prostu zyc, tylko jak ciezko to zrobic:)
Powodzenia

Moja historia:)

: 12 listopada 2014, o 15:21
autor: elala73
Zestresowana pisze:Aneta dziękuję bardzo za link:-)

Trochę też bym chciała, żeby Faxolet już zaczął działać przeciwlękowo (biorę go 4-ty tydzień, a od dwóch tygodni zamiast być lepiej, to jest gorzej).
mi lekarz powiedział ,że antydepresanty nie działają tak od zaraz . Czasami mogą też na początku nasilić objawy. Ja czekałam ok 2 miesięcy na poprawę.