Oddychanie
: 19 października 2014, o 22:42
Witajcie
Od dawna tu siedzę, ale jestem głównie czytaczem niż pisarzem, ale od jakiegoś czasu odkryłem pewną rzecz, która co jak dla mnie kompletnie zaskakujące, działa, i poczułem że muszę się tym podzielić.
Przejdźmy do rzeczy: tutaj http://pl.wikipedia.org/wiki/Panika jest śródtytuł "Przebieg ataku paniki" i tuż pod spodem jest wykres. Zwróćcie uwagę na tym wykresie na wyrażenie "gwałtowne oddychanie". Ten schemat to jak schemat odpalenia bomby. I żeby nie odpaliła, należy przeciąć kabel. Klucz leży w oddychaniu. Nigdy na to nie zwracałem uwagi, szczerze mówiąc miałem to w dupie, ale zacząłem zwracać uwagę na moje oddychanie w trakcie narastania ataków paniki, w których od zawsze wizualizuję sobie siebie w trakcie zawału serca. Wystarczy ukłucie, zgaga, niepokój w brzuchu i faza gotowa. Od mniej więcej 2 tygodni rozpocząłem obserwację i działanie. Podstawowa zasada: wyrównanie oddechu. Na mnie nie działa torebka, głębokie oddychanie itp rzeczy. Oddech musi być spokojny i równy. Miarowy i na luzie.
Mam efekty bo w tym czasie dostałem kilkanaście ataków które z łatwością spacyfikowałem. Wcześniej było tak, że przybierałem postawę bierną zasadzającą się na tekście: to przejdzie, zawsze przechodzi. Czekam. Efekt był taki, że sama faza panikowa trwała około godziny, pierwsze pół godziny to piekło. Potem totalne zmęczenie, kompletnie spieprzony dzień. Dzięki temu że zacząłem spokojnie oddychać i zwracać uwagę na oddech każdy atak paniki u mnie trwa niecałe 10-15 minut, przechodzi bardzo szybko. Oczywiście zostawia swój ślad bo czuję się zmęczony, ale to nic w porównaniu do tego co wcześniej.
Krótko mówiąc nerwusy, obserwujcie swój oddech. U mnie to zadziałało i ułatwiło mi codzienne funkcjonowanie.
pozdrawiam
Od dawna tu siedzę, ale jestem głównie czytaczem niż pisarzem, ale od jakiegoś czasu odkryłem pewną rzecz, która co jak dla mnie kompletnie zaskakujące, działa, i poczułem że muszę się tym podzielić.
Przejdźmy do rzeczy: tutaj http://pl.wikipedia.org/wiki/Panika jest śródtytuł "Przebieg ataku paniki" i tuż pod spodem jest wykres. Zwróćcie uwagę na tym wykresie na wyrażenie "gwałtowne oddychanie". Ten schemat to jak schemat odpalenia bomby. I żeby nie odpaliła, należy przeciąć kabel. Klucz leży w oddychaniu. Nigdy na to nie zwracałem uwagi, szczerze mówiąc miałem to w dupie, ale zacząłem zwracać uwagę na moje oddychanie w trakcie narastania ataków paniki, w których od zawsze wizualizuję sobie siebie w trakcie zawału serca. Wystarczy ukłucie, zgaga, niepokój w brzuchu i faza gotowa. Od mniej więcej 2 tygodni rozpocząłem obserwację i działanie. Podstawowa zasada: wyrównanie oddechu. Na mnie nie działa torebka, głębokie oddychanie itp rzeczy. Oddech musi być spokojny i równy. Miarowy i na luzie.
Mam efekty bo w tym czasie dostałem kilkanaście ataków które z łatwością spacyfikowałem. Wcześniej było tak, że przybierałem postawę bierną zasadzającą się na tekście: to przejdzie, zawsze przechodzi. Czekam. Efekt był taki, że sama faza panikowa trwała około godziny, pierwsze pół godziny to piekło. Potem totalne zmęczenie, kompletnie spieprzony dzień. Dzięki temu że zacząłem spokojnie oddychać i zwracać uwagę na oddech każdy atak paniki u mnie trwa niecałe 10-15 minut, przechodzi bardzo szybko. Oczywiście zostawia swój ślad bo czuję się zmęczony, ale to nic w porównaniu do tego co wcześniej.
Krótko mówiąc nerwusy, obserwujcie swój oddech. U mnie to zadziałało i ułatwiło mi codzienne funkcjonowanie.
pozdrawiam