Moja historia, jutro rozpoczynam terapie, bede relacjonowal
: 11 września 2014, o 20:19
hej
chcialbym sie podzielic moimi problemami, moimi zaburzeniami. moze ktos mi pomoze moze ja komus...
pierwszy atak paniki mialem chyba rok temu jak pierwszy raz zapalilem marihuane, krecilo sie w glowie strasznie, dziwne wizje i wogole. przestraszylem sie. Ale nie bylo chyba to straszne poniewaz za pare dni jechalem na woodstock festival i tam tez palilem, i juz bylo w miare. Tylko tak jakby dziwnie wszystko widzialem. wiec chyba nie bylo to straszny incydent
w marcu tego roku postanowilem pojechac do anglii do pracy. i tam sie moja historia zaczela.
Pojechalem z kolegami, bylo fajnie nawet. Poczulem troche wolnosci od dziewczyny i wczesniejszego zycia, troche luzu,innosci. nawet mi sie podobalo. mialem dobra prace, pracowalem z moimi wczesniejszymi kolegami wiec nie bylo zle. tylko troche nudno czasem, ale w weekendy byly grille imprezy alkohol wiec jakos to lecialo.
Pierwsze dwa tygodnie czekalismy na ustalenie terminu na numer ubezpieczenia i siedzielismy w domu i sie nudzilismy. Pilismy duzo. Ja pilem chyba tydzien i prawie nie jadlem. jak zaczelem trzezwiec to byla masakra, czulem sie jakbym mial mdlec, balem sie spac bo balem sie ze sie nie obudze. kupilem glukometr do mierzenia cukru i wpadlem w obsesje mierzenia cukru i jedzenia go, gdyz myslalem ze chce mdlec przez wyplukanie skladnikow odzywczych. mialem ataki paniki, chcialem isc do szpitala ale koledzy mnie uspokajali ze po piciu to norma. jakos to przeszlo w koncu. no poszlismy do pracy i jakos sie ulozylo to w koncu
az pewnego razu byl znowu grill u nas. duzo wypilem, ogolnie w tej anglii sporo pilem, a w zyciu wczesniej tez pilem sporo, napewno wiecej niz powinienem. Sasiedzi byli u nas i ja podobno wyladowalem w lozku z 60 letnia kobieta(ja mam 30). cos tam pamietam, ona byla bez bluzki i chyba mnie piescila... mniejsza o to.
wpadl jej syn i ogolnie zrobila sie straszna awantura co mnie wcale nie dziwi nawet, przestraszylem sie troche tego i cale dwa tygodnie nastepne staralem sie go unikac gdyz balem sie zemsty ewentualnej.na tej imprezie tez sie przewalilem i uderzylem w glowe. dopiero nastepnego dnia sie o tym dowiedzialem gdy poczulem guza.
ale nic nie bolalo wiec nie martwilem sie. gdy przestalem sie martwic sasiadem zainteresowala mnie moja glowa, minely dwa tygodnie a guz nie schodzil. zaczelem sie martwic i codziennie do dotykac kilkanascie razy i sprawdzac czy maleje. martwil mnie ten guz ale nic nie bolalo.
az po miesiacu mniej wiecej zaczelem sie zle czuc, zawroty glowy, uczucie jakbym mial mdlec, kiepskie samopoczucie.
poszedlem do lekarza, ten mowi ze glowa oki, zalecil badania krwi i ekg. w pracy zle sie czulem jednego dnia, mialem ataki i prawie mnie wyrzucili za naruszenia bhp, nie myslalem wogole, tylko o tej panice. a jak doszly moje badania i zwiazane z tym nieobecnosci stracilem ta prace. ataki paniki byly, balem sie sam siedziec w domu, do szpitala chodzilem w panice, ale tam mowili stres, zeby sie zrelaksowac i isc do rodzinnego.
wrocilem do polski i poszedlem do neurologa. opowiedzialem o guzie na glowie ze upadlem, ale on mowil ze glowa jest napewno oki, mowil ze po miesiacu u mlodej osoby to juz nic nie bedzie, jak by bylo to od razu(30 lat). zbadal mnie, dal skierowanie na tomografie glowy, na moja prosbe, ale mowil ze on nie widzi takiej potrzeby. dal mi to na uspokojenie, ze jak zobacze dobre wyniki to sie zrelaksuje.
no i tomografia wyszla ok, zaczelem chodzic do rodzinnego. badania krwi, moczu, rtg szyi. wszystko oki, jedynie zniesiona lordoza szyjna, ale to lekarz mowil ze nic strasznego( psychiatra tez pozniej tak mowil mi)
rodzinny dal mi zomiren sr na uspokojenie, potem powiedzialem mu o uzaleznieniach od zomirenu i dal mi cos z ssri. wzialem ten antydepresant raz, obudzil mnie telefon z drzemki, mialem atak paniki, potem cala noc bezsenna. dalem sobie spokoj z ssri.
no i nie wiedzialem co mi jest, czytalem w internecie o urazach mozgu duzo, szukalem objawow, zwiazkow, balem sie. o krwiakach i tym podobnych historiach mnustwo czytalem.
nie wiedzialem co mi jest, zle sie czulem. od niechcenia zaczelem szukac nowej pracy za granica. no i znalazlem (miedzy czasie stosowalem afirmacje o zdrowiu i druga o tym zeby wrocic do pracy w anglii. zadzialalo:)
strasznie balem sie wyjazdu, niewiedzialem co mi jest, ze sie zle czuje. nawet bylem sklonny zrezygnowac ale dziewczyna mnie troszke przymusila (obudz sie w koncu! jej slowa) . pojechalem. strasznie zle sie tam czulem. zamieszkalem w takim domu z pokojami na wynajem gdzie byli polacy. ale nie lubilem tego domu, mezczyzni z reguly pili i rozmawiali o pracy. nie lubie gdy ktos prace wynosi do domu, tymbardziej ze kilku z nich pracowalo ze mna. w pracy tez srednio bylo, pracowalem z osoba ktora znienawidzilem bo strasznie duzo robila i sila rzeczy ja tez. jedna korzysc byla taka ze nie myslalem o tym wszystkim bo bylem zajety praca. a po pracy straszna nuda, ogarniala mnie tam beznadzieja i bezsenns bo wogole nie bylo tam co robic. weekend mnie nie cieszyl bo martwilem sie co bede robic, strasznie nudno.
w pracy mialem ataki strachu, czesto taki lek nieokreslony staly. raz na tydzien bralem zomiren przewaznie bo juz czulem sie naprawde zle.
pojawila sie nadzieja na powrot do starej pracy, kolega zadzwonil wiec nie zastanawiajac sie wogole zgodzilem sie. nabralem nowego nastawienia ze bedzie dobrze, ze nowe miejsce mi pomoze i wyjechalem z tego miasta .
miedzyczasie zaczelo do mnie dochodzic ze to problemy z psychika, widzialem ze nie mdleje chociaz mam takie uczucie. nim poszedlem do nowej pracy znalazlem polskiego psychiatre w anglii i poszedlem do niego. diagnoza zespol depresyjny ze wzg na stres( ale dla niego depresja nerwica to to samo bylo chyba,bo pytalem o nerwice to mowil ze niescisle nazewnictwo) przepisal proszki i tyle, troche podoradzal na zmiane myslenia, uswiadomil ze choroby psychicznej nie mam, zbadal neurologicznie takze i powiedzial ze jest wsio oki.
i poszedlem do nowej pracy. to byla ta sama firma co na poczatku ale budowa w innym miescie. pare osob tam znalem wiec nie bylo zle. pierwsze 3 tygodnie byly nawet nawet, myslalem ze wychodze z tego. bylem zajety praca i nie myslalem duzo o moich problemach. dodam jeszcze ze od poczatku zaburzenia mialem zle samopoczucie na stolowce pracowniczej, takze w kosciele, chyba ten lek przed duzymi pomieszczeniami.w tej pracy tez to czulem ale postanowilem siedziec na sile cale przerwy i nie bylo az tak zle. w wczesniejszej pracy szybko jadlem o ile mialem apetyt i wychodzilem szybko na dwor. w tej postanowilem nie uciekac. apetytu w pracy przewaznie nie mialem.
pobyt nie byl zly ale strasznie nudne byly weekendy, koledzy pili cale weekendy ale ja na kacu mialem straszne leki, balem sie ze sie nie obudze wiec przesadnie nie pilem.
no i bylo calkiem dobrze, uwierzylem chyba w diagnoze podloza psychicznego. az pojawialo sie ziarno zwatpienia. zaczelem czytac o schizofrenii i atak w nocy paniki ktorego juz dawno nie mialem. balem sie ze umre, strasznie przerazajaco.
nastepnego wieczora czytalem o tomografii, czy moze dac nie poprawne wyniki. nastepnego dnia znowu atak. mialem isc do sklepu dalekiego ale sie wrocilem, ale postanowilem walczyc z atakiem i jednak poszedlem do sklepu, tylko troche blizszego.
potem zaczelem badac czy nie mam depresji, ze wzg na nude i beznadzieje, gdyz czesto czulem taki bezsens. przeczytalem ze ludzie w depresji popelniaja samobojstwa.
i zaczely sie najgorsze ataki, balem sie w nocy ze popelnie samobojstwo. byly najstraszniejsze, myslalem ze naprawde sie zabije. pojawily sie mysli natretne na ten temat. zaczelem chodzic do spowiedzi co chwila gdyz jestem wierzacy.
bardzo mnie to przestraszylo i przy najblizszej okazji, za pare dni wzielem urlop w pracy i przyjechalem w ten wtorek do polski. wiem ze to ataki paniki ale byly tak silne ze nie wiedzialem co zrobic. bardzo balem sie ze popelnie samobojstwo, chyba tez myslalem ze nie wyjde z tej nerwicy
miedzy czasie podjelem terapie behawioralno poznawcza przez skype ale to bylo jedno spotkanie.
teraz jestem od paru dni w polsce
przy mojej dziewczynie dobrze mi sie spi, nie budze sie jak wczesniej rano.odczuwam straszna nude, w zasadzie to sie tego boje, boje sie nudy, boje sie depresji, boje sie ze kiedys samobojstwo popelnie ze nie wyjde z nerwicy czy co mi tam dolega. mialem notoryczne mysli ze komus cos zrobie, zabije, ale na kazda mysl taka odpowiadalem sobie afirmacje " ja rafal jestem szczesliwym czlowiekiem" i jakos zwalczylem te mysli.
dokucza mi nuda strasznie, boje sie depresji, czekam az moja dziewczyna wroci z pracy tylko
mam taki problem ze zauwazylem ja zawsze bylem zajety, chodzilem do pracy w weekendy chodzilem na studia, zawsze bylem zajety, mialem zajety czas, praca nauka szkola dziewczyna. nie lubialem samotnosci i jesli nie mialem dziewczyny to caly czas koncentrowalem sie na znalezieniu jej.
jesli to cos pomoze to jestem synem alkoholika, teraz on nie pije. poza tym jestem troche pesymista, zawsze bralem pod uwage w zyciu ze moga sie wydarzyc najgorsze scenariusze. kiedys balem sie ze przy tatuazu zaraze sie wirusem hiv, i denerwowalem sie i balem az zrobilem test na hiv. mialem sporo takich sytuacji.
sporo tez pilem w zycu, po 4-5 piw dziennnie. to byl tez taki lek na nude, pare piw sie wypilo, humor sie poprawial czas jakos mijal.
chyba wszystko napisalem juz, z objawow obecnie na dzis dzien mam: nude, strach przed depresja, samobojstwem, jakos mnie nie cieszy wszystko.
prosze o opinie komentarze, sugestie.
moze ktos cos doradzi
duzo na forum sie dowiedzialem , jest bardzo dobre, dziekuje wszystkim.
jutro ide do psychologa rozpoczac terapie behawioralno poznawcza. mysle ze bedzie lepiej osobiscie sie spotkac, mysle ze moze wroce do pracy za granica i po poczatkowym okresie terapi bede mogl ja kontynuowac np przez internet
pozdrawiam
chcialbym sie podzielic moimi problemami, moimi zaburzeniami. moze ktos mi pomoze moze ja komus...
pierwszy atak paniki mialem chyba rok temu jak pierwszy raz zapalilem marihuane, krecilo sie w glowie strasznie, dziwne wizje i wogole. przestraszylem sie. Ale nie bylo chyba to straszne poniewaz za pare dni jechalem na woodstock festival i tam tez palilem, i juz bylo w miare. Tylko tak jakby dziwnie wszystko widzialem. wiec chyba nie bylo to straszny incydent
w marcu tego roku postanowilem pojechac do anglii do pracy. i tam sie moja historia zaczela.
Pojechalem z kolegami, bylo fajnie nawet. Poczulem troche wolnosci od dziewczyny i wczesniejszego zycia, troche luzu,innosci. nawet mi sie podobalo. mialem dobra prace, pracowalem z moimi wczesniejszymi kolegami wiec nie bylo zle. tylko troche nudno czasem, ale w weekendy byly grille imprezy alkohol wiec jakos to lecialo.
Pierwsze dwa tygodnie czekalismy na ustalenie terminu na numer ubezpieczenia i siedzielismy w domu i sie nudzilismy. Pilismy duzo. Ja pilem chyba tydzien i prawie nie jadlem. jak zaczelem trzezwiec to byla masakra, czulem sie jakbym mial mdlec, balem sie spac bo balem sie ze sie nie obudze. kupilem glukometr do mierzenia cukru i wpadlem w obsesje mierzenia cukru i jedzenia go, gdyz myslalem ze chce mdlec przez wyplukanie skladnikow odzywczych. mialem ataki paniki, chcialem isc do szpitala ale koledzy mnie uspokajali ze po piciu to norma. jakos to przeszlo w koncu. no poszlismy do pracy i jakos sie ulozylo to w koncu
az pewnego razu byl znowu grill u nas. duzo wypilem, ogolnie w tej anglii sporo pilem, a w zyciu wczesniej tez pilem sporo, napewno wiecej niz powinienem. Sasiedzi byli u nas i ja podobno wyladowalem w lozku z 60 letnia kobieta(ja mam 30). cos tam pamietam, ona byla bez bluzki i chyba mnie piescila... mniejsza o to.
wpadl jej syn i ogolnie zrobila sie straszna awantura co mnie wcale nie dziwi nawet, przestraszylem sie troche tego i cale dwa tygodnie nastepne staralem sie go unikac gdyz balem sie zemsty ewentualnej.na tej imprezie tez sie przewalilem i uderzylem w glowe. dopiero nastepnego dnia sie o tym dowiedzialem gdy poczulem guza.
ale nic nie bolalo wiec nie martwilem sie. gdy przestalem sie martwic sasiadem zainteresowala mnie moja glowa, minely dwa tygodnie a guz nie schodzil. zaczelem sie martwic i codziennie do dotykac kilkanascie razy i sprawdzac czy maleje. martwil mnie ten guz ale nic nie bolalo.
az po miesiacu mniej wiecej zaczelem sie zle czuc, zawroty glowy, uczucie jakbym mial mdlec, kiepskie samopoczucie.
poszedlem do lekarza, ten mowi ze glowa oki, zalecil badania krwi i ekg. w pracy zle sie czulem jednego dnia, mialem ataki i prawie mnie wyrzucili za naruszenia bhp, nie myslalem wogole, tylko o tej panice. a jak doszly moje badania i zwiazane z tym nieobecnosci stracilem ta prace. ataki paniki byly, balem sie sam siedziec w domu, do szpitala chodzilem w panice, ale tam mowili stres, zeby sie zrelaksowac i isc do rodzinnego.
wrocilem do polski i poszedlem do neurologa. opowiedzialem o guzie na glowie ze upadlem, ale on mowil ze glowa jest napewno oki, mowil ze po miesiacu u mlodej osoby to juz nic nie bedzie, jak by bylo to od razu(30 lat). zbadal mnie, dal skierowanie na tomografie glowy, na moja prosbe, ale mowil ze on nie widzi takiej potrzeby. dal mi to na uspokojenie, ze jak zobacze dobre wyniki to sie zrelaksuje.
no i tomografia wyszla ok, zaczelem chodzic do rodzinnego. badania krwi, moczu, rtg szyi. wszystko oki, jedynie zniesiona lordoza szyjna, ale to lekarz mowil ze nic strasznego( psychiatra tez pozniej tak mowil mi)
rodzinny dal mi zomiren sr na uspokojenie, potem powiedzialem mu o uzaleznieniach od zomirenu i dal mi cos z ssri. wzialem ten antydepresant raz, obudzil mnie telefon z drzemki, mialem atak paniki, potem cala noc bezsenna. dalem sobie spokoj z ssri.
no i nie wiedzialem co mi jest, czytalem w internecie o urazach mozgu duzo, szukalem objawow, zwiazkow, balem sie. o krwiakach i tym podobnych historiach mnustwo czytalem.
nie wiedzialem co mi jest, zle sie czulem. od niechcenia zaczelem szukac nowej pracy za granica. no i znalazlem (miedzy czasie stosowalem afirmacje o zdrowiu i druga o tym zeby wrocic do pracy w anglii. zadzialalo:)
strasznie balem sie wyjazdu, niewiedzialem co mi jest, ze sie zle czuje. nawet bylem sklonny zrezygnowac ale dziewczyna mnie troszke przymusila (obudz sie w koncu! jej slowa) . pojechalem. strasznie zle sie tam czulem. zamieszkalem w takim domu z pokojami na wynajem gdzie byli polacy. ale nie lubilem tego domu, mezczyzni z reguly pili i rozmawiali o pracy. nie lubie gdy ktos prace wynosi do domu, tymbardziej ze kilku z nich pracowalo ze mna. w pracy tez srednio bylo, pracowalem z osoba ktora znienawidzilem bo strasznie duzo robila i sila rzeczy ja tez. jedna korzysc byla taka ze nie myslalem o tym wszystkim bo bylem zajety praca. a po pracy straszna nuda, ogarniala mnie tam beznadzieja i bezsenns bo wogole nie bylo tam co robic. weekend mnie nie cieszyl bo martwilem sie co bede robic, strasznie nudno.
w pracy mialem ataki strachu, czesto taki lek nieokreslony staly. raz na tydzien bralem zomiren przewaznie bo juz czulem sie naprawde zle.
pojawila sie nadzieja na powrot do starej pracy, kolega zadzwonil wiec nie zastanawiajac sie wogole zgodzilem sie. nabralem nowego nastawienia ze bedzie dobrze, ze nowe miejsce mi pomoze i wyjechalem z tego miasta .
miedzyczasie zaczelo do mnie dochodzic ze to problemy z psychika, widzialem ze nie mdleje chociaz mam takie uczucie. nim poszedlem do nowej pracy znalazlem polskiego psychiatre w anglii i poszedlem do niego. diagnoza zespol depresyjny ze wzg na stres( ale dla niego depresja nerwica to to samo bylo chyba,bo pytalem o nerwice to mowil ze niescisle nazewnictwo) przepisal proszki i tyle, troche podoradzal na zmiane myslenia, uswiadomil ze choroby psychicznej nie mam, zbadal neurologicznie takze i powiedzial ze jest wsio oki.
i poszedlem do nowej pracy. to byla ta sama firma co na poczatku ale budowa w innym miescie. pare osob tam znalem wiec nie bylo zle. pierwsze 3 tygodnie byly nawet nawet, myslalem ze wychodze z tego. bylem zajety praca i nie myslalem duzo o moich problemach. dodam jeszcze ze od poczatku zaburzenia mialem zle samopoczucie na stolowce pracowniczej, takze w kosciele, chyba ten lek przed duzymi pomieszczeniami.w tej pracy tez to czulem ale postanowilem siedziec na sile cale przerwy i nie bylo az tak zle. w wczesniejszej pracy szybko jadlem o ile mialem apetyt i wychodzilem szybko na dwor. w tej postanowilem nie uciekac. apetytu w pracy przewaznie nie mialem.
pobyt nie byl zly ale strasznie nudne byly weekendy, koledzy pili cale weekendy ale ja na kacu mialem straszne leki, balem sie ze sie nie obudze wiec przesadnie nie pilem.
no i bylo calkiem dobrze, uwierzylem chyba w diagnoze podloza psychicznego. az pojawialo sie ziarno zwatpienia. zaczelem czytac o schizofrenii i atak w nocy paniki ktorego juz dawno nie mialem. balem sie ze umre, strasznie przerazajaco.
nastepnego wieczora czytalem o tomografii, czy moze dac nie poprawne wyniki. nastepnego dnia znowu atak. mialem isc do sklepu dalekiego ale sie wrocilem, ale postanowilem walczyc z atakiem i jednak poszedlem do sklepu, tylko troche blizszego.
potem zaczelem badac czy nie mam depresji, ze wzg na nude i beznadzieje, gdyz czesto czulem taki bezsens. przeczytalem ze ludzie w depresji popelniaja samobojstwa.
i zaczely sie najgorsze ataki, balem sie w nocy ze popelnie samobojstwo. byly najstraszniejsze, myslalem ze naprawde sie zabije. pojawily sie mysli natretne na ten temat. zaczelem chodzic do spowiedzi co chwila gdyz jestem wierzacy.
bardzo mnie to przestraszylo i przy najblizszej okazji, za pare dni wzielem urlop w pracy i przyjechalem w ten wtorek do polski. wiem ze to ataki paniki ale byly tak silne ze nie wiedzialem co zrobic. bardzo balem sie ze popelnie samobojstwo, chyba tez myslalem ze nie wyjde z tej nerwicy
miedzy czasie podjelem terapie behawioralno poznawcza przez skype ale to bylo jedno spotkanie.
teraz jestem od paru dni w polsce
przy mojej dziewczynie dobrze mi sie spi, nie budze sie jak wczesniej rano.odczuwam straszna nude, w zasadzie to sie tego boje, boje sie nudy, boje sie depresji, boje sie ze kiedys samobojstwo popelnie ze nie wyjde z nerwicy czy co mi tam dolega. mialem notoryczne mysli ze komus cos zrobie, zabije, ale na kazda mysl taka odpowiadalem sobie afirmacje " ja rafal jestem szczesliwym czlowiekiem" i jakos zwalczylem te mysli.
dokucza mi nuda strasznie, boje sie depresji, czekam az moja dziewczyna wroci z pracy tylko
mam taki problem ze zauwazylem ja zawsze bylem zajety, chodzilem do pracy w weekendy chodzilem na studia, zawsze bylem zajety, mialem zajety czas, praca nauka szkola dziewczyna. nie lubialem samotnosci i jesli nie mialem dziewczyny to caly czas koncentrowalem sie na znalezieniu jej.
jesli to cos pomoze to jestem synem alkoholika, teraz on nie pije. poza tym jestem troche pesymista, zawsze bralem pod uwage w zyciu ze moga sie wydarzyc najgorsze scenariusze. kiedys balem sie ze przy tatuazu zaraze sie wirusem hiv, i denerwowalem sie i balem az zrobilem test na hiv. mialem sporo takich sytuacji.
sporo tez pilem w zycu, po 4-5 piw dziennnie. to byl tez taki lek na nude, pare piw sie wypilo, humor sie poprawial czas jakos mijal.
chyba wszystko napisalem juz, z objawow obecnie na dzis dzien mam: nude, strach przed depresja, samobojstwem, jakos mnie nie cieszy wszystko.
prosze o opinie komentarze, sugestie.
moze ktos cos doradzi
duzo na forum sie dowiedzialem , jest bardzo dobre, dziekuje wszystkim.
jutro ide do psychologa rozpoczac terapie behawioralno poznawcza. mysle ze bedzie lepiej osobiscie sie spotkac, mysle ze moze wroce do pracy za granica i po poczatkowym okresie terapi bede mogl ja kontynuowac np przez internet
pozdrawiam