Strona 1 z 1
Oddział dzienny - czy warto?
: 17 czerwca 2014, o 11:32
autor: kłapouszka
Hej, mam kolejne pytanie. Byłam wczoraj u mojej pani psychiatry, ktora zaproponowała mi, żebym starała sie o pobyt na Oddziale Leczenia Zaburzeń Nerwicowych w Komorowie. Czy ktos z Was moze wie cos wiecej o tym miejscu? Mocno sie nad tym zastanawiam, z tego co sie dowiedziałam miałabym tam zajecia do 14, potem moge wyjsc ale na noc musiałabym wracać. Dodam ze jestem w trakcie terapii poznawczo-behawioralnej ale prywatnie i niestety istnieje groźba ze bede musiała ja przerwać przez wakacje z powodu braku funduszy. Z drugiej strony taki pobyt trwa minimum 3 miesiące, wiec praca raczej odpada a głupio mi znowu prosić o wsparcie finansowe rodzine. Biorę jeszcze pod uwagę oddział w Szpitalu Wolskim lub na WAT, słyszałam ze tam tez sa takie zajecia. Jeżeli ktos cos wie o tych miejscach, bardzo proszę o odpowiedz i pozdrawiam
Oddział dzienny - czy warto?
: 17 czerwca 2014, o 11:38
autor: Divin
Hej Kłapouszka,
W podejmowaniu takiej decyzji, weź pod uwagę swój aktualny stan, czy jest naprawdę tak źle że musisz iść na oddział? I co taki oddział Ci da? Z czym się tam skomfrontujesz? Mając nerwicę moim subiektywnym zdaniem głupotą jest pójście na oddział ogółem, ponieważ tak naprąwdę kieruje Tobą lęk, nie jesteś chora psychicznie, nie jesteś zagrożeniem dla otoczenia oraz nie jesteś osobą która nie jest w stanie sobie poradzić bez odziału. Z nerwicy wychodzi się działaniem, nie ograniczaniem życiowym, działaniem odwagą czyli pomimo lęku. Skoro chodzisz na terapię to masz wsparcie, masz osobę specjalistę który wskazuje Ci drogę. Masz teź to forum, masz ogrom innych źródeł "narzędzi" do radzenia sobie z samą sobą. Więc moim zdaniem, odzdział nie jest konieczny.
Po prostu obawiam się że gdy tam pójdziesz to nie pójdziesz na przód, a może teź nasłuchasz się jakichś głupot od innych pacjentów i się nakręcisz. Moim zdaniem się tam nie nadajesz, ale to tylko moje subiektywne zdanie.
Oddział dzienny - czy warto?
: 17 czerwca 2014, o 21:11
autor: kłapouszka
Sama już nie wiem...Terapia poznawczo-behawioralna sporo mi dała, ale chyba bardziej doraźnie i w gruncie rzeczy czuję, że są we mnie cały czas błędne przekonania i nie wiem czy jestem w stanie sobie sama z nimi poradzić. Czasami czuję, jakbym na terapii mówiła o kimś zupełnie innym, jakbym miała jakąś blokadę przed mówieniem o swoich uczuciach i przez to przed zmianami. Jestem na sporym życiowym zakręcie, wlaśnie kończę studia (i mam z tym spory problem, chyba podświadomie sabotuję to żeby je skończyć :/) i jak myślę o tym co dalej to ogarnia mnie straszny lęk na przemian z apatią, wszyscy moi znajomi planują co dalej a mi jakby nie zależało, jakbym miała nie mieć przyszłości...Nawet moje marzenia brzmią teraz dla mnie obco, jakby chciał tego ktoś inny, jedyna emocja która do mnie przychodzi jak o nich myślę to lęk i zrezygnowanie. Nie wiem, na plus pójścia na tą terapię przemawia to, że podobno pracuje się tam w nurcie poznawczym, co wg mojej psychiatry mogłoby mi pomóc w przepracowaniu chorych relacji z niektórymi członkami rodziny, bo niestety rzuca mi się to na kontakty z innymi ludźmi. Odseparowałabym się też od domu, co w sumie dobrze mogłoby mi zrobić. Z drugiej strony nie rozumiem czemu musiałabym wracać tam na noc skoro mam w sumie blisko do domu, nie lubię jak mi się ogranicza swobodę, od razu mam myśli że jak bym chciała zrezygnować i stamtąd wyjść to mnie będą na siłę trzymać czy coś :/ W tym szpitalu w Komorowie pracuje sama moja pani lekarz, która jest naprawdę spoko, ale sama nie wiem, może ma jakiś interes w ściąganiu tam pacjentów :/? Nie wiem, mam straszny metlik w głowie, raz jestem już zdecydowana, raz mnie to wszystko dobija...Ale prawda jest taka że jeśli będę siedzieć w domu to jest bardzo duża szansa, że zamknę się w 4 ścianach i będę się pogrążać w lękach i depresji (mam tak jak tylko mam jakąś dłuższą przerwę...) A teraz nawet nie mam się o co zaczepić, wcześniej przynajmniej miałam jakieś ramy że nowy rok studiów itd. a teraz nie wiem co to będzie, strasznie się boję żebym nie wpadła w jakieś naprawdę nieprzyjemne stany bo wtedy pewnie nie będę widziała innego wyjścia jak powrót na leki, a od roku walczę żeby nie musieć tego robić.
Oddział dzienny - czy warto?
: 23 czerwca 2014, o 14:52
autor: Wojciech
Proste pytani czy na oddziale dziennym nauczysz sie bycia odpowiedzialna w zyciu?

Jak chcesz sie nauczyc zycia kiedy bedziesz caly dzien prawie spedzala w szpitalu?
Jak dla mnie nie widze niczego dobrego w tym, i co rusz osoby ktore wychodzily z tych oddzialow nie mialy popraw stanu, bo tak naprawde uciekaly i tak od zycia i objawow, liczac ze tam sie stanie cud.
Ale jezeli i tak najblizsze miesiace masz babrac sie tylko w objawach i tym jak sie czujesz oraz ciagle robic presje z zycia zamiast zyc powoli, to w sumie mozesz i tam isc

Oddział dzienny - czy warto?
: 28 czerwca 2014, o 20:25
autor: kłapouszka
Zastanawiam się jeszcze czy nie postarać się o miejsce gdzieś w jakiejś grupie, gdzie zajęcia miałabym np. do 14 w tygodniu a potem mogłabym np. załatwić sobie jakąś pracę na popołudnia albo weekendy. Nie chcę przerywać terapii, ale niestety jak nie znajdę pracy jakiejkolwiek to mnie to czeka, chyba że będę chodzić raz na 2-3 tygodnie gdzieś na NFZ (o ile się dostanę). Może takie rozwiązanie byłoby dobrym kompromisem.
Oddział dzienny - czy warto?
: 28 czerwca 2014, o 21:00
autor: ddd
Wyglada takie rozwiazanie niezle, jesli udaloby ci sie tak zgrac to jak najbardziej
