Moje problemy :( żal :(
: 4 lutego 2014, o 16:58
Witam wszystkich sama nie wiem tak naprawde od czego zaczac ani czy to ma sens co napisze.
Napisze krotko bo kto by chcial czytac wielkie monologi.
Cierpie na nerwice lekowa i depresje od 3 lat mam prace, staram sie zyc, chodze na psychoterapie od roku ale nadal mam ataki leku, placzu i czesto nie mam na nic sily a depresja pojawiajaca sie co rusz zabiera mi cala sile.
Obecnie jestem w wieku 24 lat i nie wiem co robic dalej aby uwolnic sie od przeszlosci, psychoterapeuta zwrocil mi uwage na rodzicow i wiem, zawsze wiedzialam ze to dom mnie taka utworzyl.
Ojciec byl zawsze czlowiekiem gderliwym, tylko w glowie mu bylo piwo i czeste zachowania awanturnicze, agresywne, jakby nigdy nie chcial miec w domu ciepla ani milosci, moim zdaniem sam jest jakos zaburzony.
Mama znowu byla troche lepsza ale nie tylko ulegała ojcu to była także czesto zlosliwa co do mnie i nadużywała alkoholu. Czesto wtedy szukała zaczepek, i tak mijały własnie moje lata
Nigdy nie mialam w nich oparcia.
Dlugo by opisywac to jak czesto czulam sie pozostawiona sama sobie, moj psycholog mowi ze najlepiej sie od tego odciac od rodziny, mniej ich odwiedzac bo oni jakos pogarszaja moje stany.
Mieszkam sama w wynajetym mieszkaniu już 2 lata.
Zeby nie wybaczac jesli nie mam sily na to. Czuje jakis zal do nich i chyba dlatego, nie moge uzewnetrznic emocji. Nie wiem czy odcinanie sie moze cos mi pomoc w tym zeby zal ten zniwelowac. Sama nie wiem co myslec i czuje sie zagubiona i nie wiem po co to pisze bo nawet nie wiem o co pytac.
Pozdrawiam i dziekuje jesli ktos bedzie chcial to przeczytac.
Napisze krotko bo kto by chcial czytac wielkie monologi.
Cierpie na nerwice lekowa i depresje od 3 lat mam prace, staram sie zyc, chodze na psychoterapie od roku ale nadal mam ataki leku, placzu i czesto nie mam na nic sily a depresja pojawiajaca sie co rusz zabiera mi cala sile.
Obecnie jestem w wieku 24 lat i nie wiem co robic dalej aby uwolnic sie od przeszlosci, psychoterapeuta zwrocil mi uwage na rodzicow i wiem, zawsze wiedzialam ze to dom mnie taka utworzyl.
Ojciec byl zawsze czlowiekiem gderliwym, tylko w glowie mu bylo piwo i czeste zachowania awanturnicze, agresywne, jakby nigdy nie chcial miec w domu ciepla ani milosci, moim zdaniem sam jest jakos zaburzony.
Mama znowu byla troche lepsza ale nie tylko ulegała ojcu to była także czesto zlosliwa co do mnie i nadużywała alkoholu. Czesto wtedy szukała zaczepek, i tak mijały własnie moje lata

Nigdy nie mialam w nich oparcia.
Dlugo by opisywac to jak czesto czulam sie pozostawiona sama sobie, moj psycholog mowi ze najlepiej sie od tego odciac od rodziny, mniej ich odwiedzac bo oni jakos pogarszaja moje stany.
Mieszkam sama w wynajetym mieszkaniu już 2 lata.
Zeby nie wybaczac jesli nie mam sily na to. Czuje jakis zal do nich i chyba dlatego, nie moge uzewnetrznic emocji. Nie wiem czy odcinanie sie moze cos mi pomoc w tym zeby zal ten zniwelowac. Sama nie wiem co myslec i czuje sie zagubiona i nie wiem po co to pisze bo nawet nie wiem o co pytac.
Pozdrawiam i dziekuje jesli ktos bedzie chcial to przeczytac.