Proszę o pomoc
: 13 maja 2013, o 20:01
Chciałabym dowiedzieć się paru istotnych rzeczy na temat tego co mnie dopadło z własnej głupoty zresztą. Sama nie wiem co to jest - czy to nerwica czy depresja (tak mi zdiagnozował lekarz rodzinny). Na pewno było już wiele takich tematów, ale nie doszukałam się odpowiedzi na kilka pytań. Może zacznę od początku. Mam 17 lat, od zawsze byłam "dziwna". I miałam wiele problemów natury psychicznej, ale mogłam to znieść. Nikomu o tym nie mówiłam ani nic takiego. Jako mała dziewczynka myślałam już o śmierci. Potem wiele niesympatycznych zdarzeń miało miejsce i wpadłam w "wielki dół" znów myśli o śmierci, zero zainteresowań, ani niemoc poczucia jakiegokolwiek szczęścia, aż do chwili kiedy zrobiłam coś dla mnie teraz okropnego. Zapaliłam marihuanę, tego dnia miałam zły dzień, koleżance nic nie było - ja dostałam ataku paniki. Pamiętam, że pojawiły się myśli że "uszkodziłam sobie coś w mózgu odpowiadającego za uczucie strachu" albo że "to może nie minąć". Następnego dnia obudziłam się trochę znerwicowana, ale było całkiem dobrze. Niestety natrętne myśli nie dawały mi spokoju "a co jak wróci?" Było to dla mnie traumatyczne doświadczenie. Przez następne dni (były ferie) zostałam sama w domu. Natrętne myśli nie dawały mi jak dalej żyć normalnie, byłam strasznie "przeżuta" przez to zdarzenie i myśli. Trzeciego dnia, kiedy siedziałam na łóżku pomyślałam "a co jak wróci?" wtedy się "wczułam" i momentalnie wróciło. Tak zaczęły się straszne lęki. Dziwne uczucia w głowie (pewnie w dużej mierze przez lęk) i cała historia związana z nerwicami. Miesiąc męczyłam się sama. Pamiętam, że w nocy nie mogłam zasnąć przez nie i dostałam ogromnego doła. Wręcz dla mnie nienaturalnego. Wtedy zgłosiłam się po pomoc do lekarza rodzinnego. Zdiagnozował depresję i przepisał dwa antydepresanty. Brałam je parę tyg. jednak zrezygnowałam bo czułam się jak naćpana mimo że brałam po pół tabletki. Teraz niby jest lepiej, nawet samemu bez leków opanowałam lęki itp, jednak często miewam depresję. Przeszłość nie daje mi spokoju, szczególnie jak człowiek się naczyta różnych przypadków "po paleniu" w internecie i jak ludzie piszą, że im nie przechodzi. Jak sobie przypomnę tamto zdarzenie czy tez czytam o tym od razu wraca lęk i te myśli. Żałuje tego i nie mogę normalnie żyć przez to wspomnienie. Dodam, że jako mała dziewczynka miałam niewielki problem z lękiem, moja mama chorowała na nerwicę i siostra również miała z tym problem, co prawda nie duży, ale miała.
I teraz moje pytanie: Czy po marihuanie mogę mieć flashback? Tzn może mi wrócić "faza"?
Czy można to w ogóle wyleczyć, potraktować to jako coś "co się przytrafiło" i myśleć o tym bez lęku, pogodzić się z tym?
Czy można tak uszkodzić układ nerwowy, że nie będzie można wyleczyć nerwicy?
Za niedługo idę do psychologa. Wiem, że to co tu napisałam, może się wydawać głupie dla niektórych, ale musiałam komuś to powiedzieć, kto być może czuje i przeżywa bardzo podobnie jak ja. Kto dotrwał do końca - bardzo dziękuję:)
I teraz moje pytanie: Czy po marihuanie mogę mieć flashback? Tzn może mi wrócić "faza"?
Czy można to w ogóle wyleczyć, potraktować to jako coś "co się przytrafiło" i myśleć o tym bez lęku, pogodzić się z tym?
Czy można tak uszkodzić układ nerwowy, że nie będzie można wyleczyć nerwicy?
Za niedługo idę do psychologa. Wiem, że to co tu napisałam, może się wydawać głupie dla niektórych, ale musiałam komuś to powiedzieć, kto być może czuje i przeżywa bardzo podobnie jak ja. Kto dotrwał do końca - bardzo dziękuję:)