Chęć posiadania dziecka
: 17 sierpnia 2025, o 16:54
Hej,
Proszę o jakieś rady, bo zwariuję.
Mam 32 lata, męża od roku, w związku od 11 lat. Zawsze do tematu dziecka podchodziłam otwarcie - absolutnie nie wykluczalam tej możliwości i w sumie jak tak patrzę na te wszystkie lata związku z mężem - chciałam je mieć. Czułam że będziemy super rodzicami a szczególnie mój mąż - super tatą i miałam takie uczucie, że aż zazdroszczę swoim dzieciom przyszłym/hipotetycznym takiego ojca.
Ale wiecie, poznaliśmy się zaraz na początku studiów, więc to były raczej wtedy po prostu jakieś marzenia na przyszłość. Były do zrobienia inne rzeczy takie jak studia, praca itd.
Parę razy podczas związku wykonywałam test ciążowy - bo okres się spóźniał i wiedziałam że jeśli będzie pozytywny - to będzie ok.
Od chyba 2015 roku mam doczynienia z nerwicą - przez lata somatyczna. Doprowadziłam się do porządku - terapia, leki, to forum.
Potem jednak przerzuciło mi się na ROCD - koszmar trwal 4 lata. Byłam załamana, mnóstwo natręctw i lęków. Płacz między innymi nad tym, że kiedyś chciałam mieć dzieci z tym gościem, a teraz nie wiem czy go kocham. Ogarnęłam to jakoś w 2023 - ponownie terapia i leki. Wyszłam szczęśliwie za mąż, odstawiłam leki.
Wszystko było ok, ale życie mnie nie oszczędzało - poważnie chora mama, zmiana pracy, zakup mieszkania ( ogromny stres). W tym samym czasie rozmawialiśmy z mężem o dziecku i mimo że nie czułam jakiegoś Wielkiego "tak muszę mieć dziecko" wiedziałam, że chce je mieć.
Trzymałam się dzielnie, wszystko znosiłam. Jak sytuacja się trochę uspokoiła, musiałam pożegnać się ze swoim psem miesiąc temu- miał 15 lat.
I słuchajcie zaczęło się - po śmierci psa miałam bardzo fatalny nastrój, przeżywałam bardzo jego śmierć, ciągle płakałam.
Czułam że z tygodnia na tydzień wracają jakieś chochliki myślowe w związku z ROCD. Niektóre intruzywne myśli, obrazy i uczucia wróciły. Na nowo musiałam się skupić, żeby się to wszystko nie rozkręciło.
Dochodziły wgl nowe myśli, tak jakby OCD chciało uderzyć z każdej możliwej strony.
W tym samym czasie gdzieś zaczął się przewijać temat dziecka - i nagle jeb: ogromny paniczny lęk przed porodem - googlowalam wszystko, czytałam każde forum, a chat gpt to doradca nr 1. Fiksacja była ogromna. Po tygodniu takiego życia w leku byłam totalnie wykończona. Ale niestety - przyszły wątpliwości i lęki i myśli czy w ogóle chce mieć dziecko. I słuchajcie od tamtej pory nie mogę sobie poradzić.
Mam dużo lęku, nie wiem, non stop się zastanawiam i odpowiedzi brak- raz jakieś przebłysku że tak, w większości że ja się nie nadaje na matkę, że nie czuje tego ognia w sobie jak inne kobiety, nie mam instynktu macierzyńskiego..
W głowie obrazy z dziećmi jak płaczą i że mnie to denerwuje i ze nie dam rady, że karmienie piersią jest dziwne i że mnie nie rozczula..
Myśli i leki że nie pokocham własnego dziecka i będę dla niego okropną matka.
Przeczytałam już chyba każde forum w internecie.. strasznie się boje ze mi to nie minie i że okaże się że ja nie chcę dziecka. Wiem że mój mąż chce i jest gotowy.. nie chce mu/nam tego zabierać.
Nie wiem czy to lęk, czy to OCD czy ja. Nie wiem co mam robić. Chce mi się płakać.
Proszę o jakieś rady, bo zwariuję.
Mam 32 lata, męża od roku, w związku od 11 lat. Zawsze do tematu dziecka podchodziłam otwarcie - absolutnie nie wykluczalam tej możliwości i w sumie jak tak patrzę na te wszystkie lata związku z mężem - chciałam je mieć. Czułam że będziemy super rodzicami a szczególnie mój mąż - super tatą i miałam takie uczucie, że aż zazdroszczę swoim dzieciom przyszłym/hipotetycznym takiego ojca.
Ale wiecie, poznaliśmy się zaraz na początku studiów, więc to były raczej wtedy po prostu jakieś marzenia na przyszłość. Były do zrobienia inne rzeczy takie jak studia, praca itd.
Parę razy podczas związku wykonywałam test ciążowy - bo okres się spóźniał i wiedziałam że jeśli będzie pozytywny - to będzie ok.
Od chyba 2015 roku mam doczynienia z nerwicą - przez lata somatyczna. Doprowadziłam się do porządku - terapia, leki, to forum.
Potem jednak przerzuciło mi się na ROCD - koszmar trwal 4 lata. Byłam załamana, mnóstwo natręctw i lęków. Płacz między innymi nad tym, że kiedyś chciałam mieć dzieci z tym gościem, a teraz nie wiem czy go kocham. Ogarnęłam to jakoś w 2023 - ponownie terapia i leki. Wyszłam szczęśliwie za mąż, odstawiłam leki.
Wszystko było ok, ale życie mnie nie oszczędzało - poważnie chora mama, zmiana pracy, zakup mieszkania ( ogromny stres). W tym samym czasie rozmawialiśmy z mężem o dziecku i mimo że nie czułam jakiegoś Wielkiego "tak muszę mieć dziecko" wiedziałam, że chce je mieć.
Trzymałam się dzielnie, wszystko znosiłam. Jak sytuacja się trochę uspokoiła, musiałam pożegnać się ze swoim psem miesiąc temu- miał 15 lat.
I słuchajcie zaczęło się - po śmierci psa miałam bardzo fatalny nastrój, przeżywałam bardzo jego śmierć, ciągle płakałam.
Czułam że z tygodnia na tydzień wracają jakieś chochliki myślowe w związku z ROCD. Niektóre intruzywne myśli, obrazy i uczucia wróciły. Na nowo musiałam się skupić, żeby się to wszystko nie rozkręciło.
Dochodziły wgl nowe myśli, tak jakby OCD chciało uderzyć z każdej możliwej strony.
W tym samym czasie gdzieś zaczął się przewijać temat dziecka - i nagle jeb: ogromny paniczny lęk przed porodem - googlowalam wszystko, czytałam każde forum, a chat gpt to doradca nr 1. Fiksacja była ogromna. Po tygodniu takiego życia w leku byłam totalnie wykończona. Ale niestety - przyszły wątpliwości i lęki i myśli czy w ogóle chce mieć dziecko. I słuchajcie od tamtej pory nie mogę sobie poradzić.
Mam dużo lęku, nie wiem, non stop się zastanawiam i odpowiedzi brak- raz jakieś przebłysku że tak, w większości że ja się nie nadaje na matkę, że nie czuje tego ognia w sobie jak inne kobiety, nie mam instynktu macierzyńskiego..
W głowie obrazy z dziećmi jak płaczą i że mnie to denerwuje i ze nie dam rady, że karmienie piersią jest dziwne i że mnie nie rozczula..
Myśli i leki że nie pokocham własnego dziecka i będę dla niego okropną matka.
Przeczytałam już chyba każde forum w internecie.. strasznie się boje ze mi to nie minie i że okaże się że ja nie chcę dziecka. Wiem że mój mąż chce i jest gotowy.. nie chce mu/nam tego zabierać.
Nie wiem czy to lęk, czy to OCD czy ja. Nie wiem co mam robić. Chce mi się płakać.