Natretne mysli
: 20 lipca 2025, o 13:28
Cześć,
Nerwica zaczęła się u mnie kilka lat temu jak zakładałam działalność gospodarczą. Byly to głównie objawy fizyczne, kardiologiczne ale choroby zostały wykluczone. Ogólnie jestem osobą lękliwa i zamartwiająca się na zapas. Natretne myśli, katowanie się, bóle brzucha, że zrobiłam błąd jakiś w pracy stawały się codziennością. Coraz częściej myślałam o tym, że coś zrobiłam nie tak, musiałam sprawdzać jakieś rzeczy nawet maile sprzed kilku lat żeby upewnić się że jest ok. Po jakimś czasie jak znowu sobie o czymś przypomniałam musiałam upewniać się jeszcze raz
Zaczelo się od źle rozliczonej umowy zlecenie z zusem i to ja musiałam pokryć koszty. wtedy właśnie zaczęła się faza natrętnego sprawdzania wszystkich potencjalnych błędów, np.dotacji z tarczy czy dobrze podałam wszystko itd. Oczywiście towarzyszył mi do tego ból brzucha, niepokoj, bezsenność i mijało jak się upewniłam, że jest ok. Mój mąż widząc to co robię wspierał mnie i pocieszał, że sobie poradzimy, nawet jakbyśmy mieli oddać pieniądze itd. Uspokajał mnie jak tylko mogl i prosił żebym już nie grzebała nigdzie i nie szukała niczego bo to jest bez sensu. Najgorsze jak coś znalazłam, potem znowu obarczanie się wina czy wyjdzie to kiedyś czy nie. Nawet jak się przedawniło już. Teraz to widzę , tragedia przed ostatnie 2 lata się tak męczyłam, traciłam czas na sprawdzanie i sama siebie niszczyłam. Poukładałam sobie większość w głowie, tłumaczyłam ze nic się nie stanie, a nawet jeśli, to nic takiego mi nie grozi, to nie koniec świata .Taka odpowiedzialność karna za wszystko co robię mnie przytłoczyła. Wykonywałam dużo projektów, od dwóch lat prawie ich nie robię. W pracy na etacie też miałam etap sprawdzania błędów i przejmowania się konsekwencjami, które oczywiście jeszcze nie miały miejsca. Nie wiem jak sobie pomóc. Narazie to sobie przepracowałam ale lek przed błędami czasem wraca. Tłumacze sobie, że każdy je popełnia i co najgorszego może się wydarzyć w związku z popełnionym błędem ale to działa na jakiś czas. Za bardzo się przejmuje i nie umiem się cieszyć życiem jak kiedyś. Doszły też poważniejsze lęki jak prowadziłam auto to czy np. kogoś nie potrąciłam bo się zamyślilam i nie pamiętałam dokładnie drogi. Kazałam mężowi po powrocie auto sprawdzać żeby się upewnić, że jest ok. Miałam tak kilka razy. Po imprezach alko jak nie pamiętałam jakiegoś fragmentu, końcówki imprezy bo zdarzyło mi się czasem przesadzić z alko to na drugi dzień mam natretne mysli, ktore nie dają mi spokoju i psują cały dzień. Leżę i analizuję wszystko,czy kogoś nie obraziłam itd. czy nie gadałam głupot. Najgorsze a może nie poszłam spać, wyszłam z mieszkania i sprawdzałam lokalizacje w telefonie....Nie potrafię sobie odpuścić chociaż zapewniają mnie osoby ze było fajnie itd. Wydaje mi się, że już sobie w głowie poukładałam wszystko i jest lepiej. Jednak mój organizm jest wykończony. Nie potrafię cieszyć się życiem jak kiedyś bo sobie za jakiś czas coś znajdę do analizowania i dołowania, nie..potrafię odpuścić i nie myśleć. Sport mi trochę pomaga. Nic się nie dzieje a ja jak zrobię jakiś błąd to wszystko wraca jak bumerang.Powinnam wrócić na terapię bo tak się wykończe. Jak przestać myśleć i analizować? Niby już wszystko wiem, z mężem mam przegadane wszystko a to nie jest takie proste.Nie potrafię się skoncentrować i nawet w spokoju obejrzeć serialu...
Nerwica zaczęła się u mnie kilka lat temu jak zakładałam działalność gospodarczą. Byly to głównie objawy fizyczne, kardiologiczne ale choroby zostały wykluczone. Ogólnie jestem osobą lękliwa i zamartwiająca się na zapas. Natretne myśli, katowanie się, bóle brzucha, że zrobiłam błąd jakiś w pracy stawały się codziennością. Coraz częściej myślałam o tym, że coś zrobiłam nie tak, musiałam sprawdzać jakieś rzeczy nawet maile sprzed kilku lat żeby upewnić się że jest ok. Po jakimś czasie jak znowu sobie o czymś przypomniałam musiałam upewniać się jeszcze raz
