Strona 1 z 1

Załamanie

: 9 lipca 2025, o 13:40
autor: Karako
Cześć. Piszę post w sumie z prośbą o wsparcie. Bardzo tego potrzebuje teraz. Nerwicę mam odkąd pamiętam a mam już 35 lat prawie. Przez ostatnie 4 lata jakoś ja trzymałem w ryzach aż do maja kiedy już nie miałem sily wytrzymywać ciągłego lęku i napadów paniki. Tydzień ponad temu mój partner mnie zostawił po 4 latach mówiąc, że mnie już nie kocha i pomimo moich starań i zabiegów nie chce do mnie wrócić. Do tych lęków i depresji doszło jeszcze to rozstanie. Nie umiem się pozbierać. Myśli natrętne, które przynoszą lęk dotyczą głównie rozstania i tego że nie daje sobie rady życiowo z tą nerwica bez pomocy rodziny. Leki bardzo słabo działaja pomimo wizyt u kilku psychiatrów. Psychoterapia też nie jest jakoś pomocna. Co tu robić? Jestem od 2 miesiący na L4 bo nie mogę się skupić zupełnie na niczym.

Re: Załamanie

: 9 lipca 2025, o 17:07
autor: Zagubiony1234
Jakie leki brałaś?

Re: Załamanie

: 9 lipca 2025, o 17:21
autor: Karako
Zagubiony1234 pisze:
9 lipca 2025, o 17:07
Jakie leki brałaś?
Teraz dostałem velaxin 225mg i pregabaline 75mg 2x1 i na sen diphergan.

Re: Załamanie

: 9 lipca 2025, o 20:52
autor: Przemek_Leniak
Pregabalina jest w moim odczuciu niezła na lęk a diphergan może wzmocnić jej działanie...

tyle że zawód uczuciowy to jest rzecz głębsza niż lęk.
tydzień to mało jak dla mnie by wyjść z szoku a co mówić o przeżyciu żałoby
podobno czas coś z tym umie zrobić...
nic to przyjemnego w każdym razie.

trzymaj się

Re: Załamanie

: 10 lipca 2025, o 18:06
autor: Karako
Przemek_Leniak pisze:
9 lipca 2025, o 20:52
Pregabalina jest w moim odczuciu niezła na lęk a diphergan może wzmocnić jej działanie...

tyle że zawód uczuciowy to jest rzecz głębsza niż lęk.
tydzień to mało jak dla mnie by wyjść z szoku a co mówić o przeżyciu żałoby
podobno czas coś z tym umie zrobić...
nic to przyjemnego w każdym razie.

trzymaj się
Dzięki za odpowiedź. No u mnie się nakłada lęk jeszcze na te wszystkie emocje związane z rozstaniem

Re: Załamanie

: 11 lipca 2025, o 02:25
autor: morphifry
Nerwica to jedno, a ból po rozstaniu to drugie, leki mogą Ci pomóc przeżyć te wszystkie emocje, ale nie załatwią za Ciebie wszystkiego niestety. Jeśli jesteś tutaj, masz 35 lat i nerwicę od kiedy pamiętasz, to zakładam że wiesz na czym ona polega i co powinno się robić, żeby z tego wyjść :) Nie polegaj na samych lekach.
Co do rozstania, to dla każdego jest to ciężkie przeżycie i powinieneś dać sobie czas. Niby to oklepane, ale prawdziwe. Jesteś świeżo po rozstaniu więc to normalne, że czujesz się jak się czujesz.
A może to byłaby dla Ciebie dobra motywacja, żeby porządnie się za siebie wziąć, zacząć pracować nad sobą i poprawić swoje życie? Swoje samopoczucie przede wszystkim. Ogarnąć nerwicę. Nie musisz rezygnować z leków, ale powoli z ich pomocą starać się z tego wyjść, masz tu kopalnię wiedzy. Ale przede wszystkim Ty sam siebie znasz najlepiej i wiesz z czego u Ciebie bierze się nerwica, czego najbardziej się boisz.

A jeszcze co do rozstania, teraz wydaje Ci się że to koniec świata, ale uwierz że to tylko iluzja.
Ja po 10 latach znajomości z kimś z kim uważam do tej pory że łączy mnie coś wręcz.. no kurde magicznego, dosłownie połączenie dusz, przeznaczenie, coś co rzadko się spotyka w aż takiej formie - musiałam sama zdecydować, żeby zakończyć relację. To dopiero był ból. Nie chciałam tego robić, ale dla własnego dobra musiałam postawić na siebie i zrobić coś, czego w głębi duszy nie chciałam robić. Czułam, że dosłownie rozsypałam się na kawałki, płakałam tak, że kilka dni ledwo na oczy widziałam, tak miałam popuchnięte. Czułam się jakby mi się życie skończyło, ale wiedziałam że muszę to przetrawić i że nie mogę się złamać, mimo że kocham i że o ile ktoś wierzy w reinkarnację i takie tam pierdoły, to może być osoba wręcz z poprzednich moich wcieleń.
Teraz co? Mimo, że ta osoba po pewnym czasie nie wytrzymała i znowu się do mnie odezwała, to ja patrzę na to już całkiem inaczej. Wyleczyłam się z tego z czego musiałam, kontakt od niego nie robi na mnie wrażenia. Postawiłam na swoje dobro, mimo miłości i OGROMNEJ ilości cudownych wspomnień i pięknych chwil.

Rozpisałam się ale o ile to doczytałeś do końca, to mam nadzieję, że wyniosłeś coś z tego dla siebie.

Re: Załamanie

: 11 lipca 2025, o 14:31
autor: Karako
morphifry pisze:
11 lipca 2025, o 02:25
Nerwica to jedno, a ból po rozstaniu to drugie, leki mogą Ci pomóc przeżyć te wszystkie emocje, ale nie załatwią za Ciebie wszystkiego niestety. Jeśli jesteś tutaj, masz 35 lat i nerwicę od kiedy pamiętasz, to zakładam że wiesz na czym ona polega i co powinno się robić, żeby z tego wyjść :) Nie polegaj na samych lekach.
Co do rozstania, to dla każdego jest to ciężkie przeżycie i powinieneś dać sobie czas. Niby to oklepane, ale prawdziwe. Jesteś świeżo po rozstaniu więc to normalne, że czujesz się jak się czujesz.
A może to byłaby dla Ciebie dobra motywacja, żeby porządnie się za siebie wziąć, zacząć pracować nad sobą i poprawić swoje życie? Swoje samopoczucie przede wszystkim. Ogarnąć nerwicę. Nie musisz rezygnować z leków, ale powoli z ich pomocą starać się z tego wyjść, masz tu kopalnię wiedzy. Ale przede wszystkim Ty sam siebie znasz najlepiej i wiesz z czego u Ciebie bierze się nerwica, czego najbardziej się boisz.

A jeszcze co do rozstania, teraz wydaje Ci się że to koniec świata, ale uwierz że to tylko iluzja.
Ja po 10 latach znajomości z kimś z kim uważam do tej pory że łączy mnie coś wręcz.. no kurde magicznego, dosłownie połączenie dusz, przeznaczenie, coś co rzadko się spotyka w aż takiej formie - musiałam sama zdecydować, żeby zakończyć relację. To dopiero był ból. Nie chciałam tego robić, ale dla własnego dobra musiałam postawić na siebie i zrobić coś, czego w głębi duszy nie chciałam robić. Czułam, że dosłownie rozsypałam się na kawałki, płakałam tak, że kilka dni ledwo na oczy widziałam, tak miałam popuchnięte. Czułam się jakby mi się życie skończyło, ale wiedziałam że muszę to przetrawić i że nie mogę się złamać, mimo że kocham i że o ile ktoś wierzy w reinkarnację i takie tam pierdoły, to może być osoba wręcz z poprzednich moich wcieleń.
Teraz co? Mimo, że ta osoba po pewnym czasie nie wytrzymała i znowu się do mnie odezwała, to ja patrzę na to już całkiem inaczej. Wyleczyłam się z tego z czego musiałam, kontakt od niego nie robi na mnie wrażenia. Postawiłam na swoje dobro, mimo miłości i OGROMNEJ ilości cudownych wspomnień i pięknych chwil.

Rozpisałam się ale o ile to doczytałeś do końca, to mam nadzieję, że wyniosłeś coś z tego dla siebie.
Bardzo ci dziękuję za ten post. Trochę czuje teraz i wiem że mój były też pewnie chciał postawić na siebie i ze mną skończył. Mówił, że męczy go to, że pogorszył mi się stan i nerwica. Tak to może być czas żeby postawić na siebie, ale wiesz co - jak pojawiają się wspomnienia, rozpacz okropny lęk i inne to ja jestem ostatnią rzeczą o której chce myśleć. Motywacji zero, chęci zero. Jedna wielka pustka.