Brain zaps - odstawienie SSRI
: 29 maja 2025, o 06:12
Cześć.
To mój pierwszy wpis, jeśli nie jest we właściwym miejscu, niech Administracja przeniesie go.
Skoro weszłaś/wszedłeś tu, oznacza to że wiesz o czym będzie ten wywód. 2 lata umierania, Setaloft, potem kolejny rok zajęło pojmowanie co mi jest, próby wychodzenia z nerwicy i odstawienie leków. Skupmy się na tym ostatnim i skutkach.
Leki odstawiałem samodzielnie, zmniejszając dawkę w ciągu pół roku. W szczycie połykania tabletek, brałem 100mg rano i 100mg wieczorem.
Nie polecam odstawienia na własną rękę
W końcu nastał ten dzień, kiedy musiałem nie wziąć tabletki. Sama myśl o tym fakcie, była dla mnie stresująca, bo przecież jak to można nie wziąć tabletki, którą brało się przez 3 lata, co wtedy będzie, czy nerwica wróci? Ale chęć przestania życia na tabletkach była silniejsza.
Rano czułem się nieswojo, ale nie było najgorzej. Zająłem się pracą i nie myślałem o nich. Popołudniu dostałem pierwsze brain zaps.
Cholernie ciężko opisać, co się wtedy czuje. To jakby uczucie prądu przechodzące przez mózg, połączone z szumem usznym. U mnie doszedł do tego oczopląs i drętwienie ust lub palców prawej dłoni. Trwa to ułamek sekundy, można porównać częstotliwość do tego, jakby przeczytać na głos: "sz, sz, sz" czasami to "sz" występowało raz, ale dochodziło do 7 w piku.
Jest to mega nieprzyjemne, choć zupełnie niegroźne odczucie, które może (nie musi) wystąpić po odstawieniu antydepresantów ogólnie. Jest to powszechne, przebadane zjawisko, choć specjaliści nie znają dokładnej genezy tego.
U mnie trwało to 18 dni intensywnie, następnie 3-4 dni słabło i zniknęło.
Dziś jestem kilka miesięcy po odstawieniu leków, czuje się wolny, wróciły pozytywne emocje, które były tłumione przez leki. Wróciły też smutki, ale takie jest życie i takie ma ono być. Kocham życie.
Pozdrawiam.
To mój pierwszy wpis, jeśli nie jest we właściwym miejscu, niech Administracja przeniesie go.
Skoro weszłaś/wszedłeś tu, oznacza to że wiesz o czym będzie ten wywód. 2 lata umierania, Setaloft, potem kolejny rok zajęło pojmowanie co mi jest, próby wychodzenia z nerwicy i odstawienie leków. Skupmy się na tym ostatnim i skutkach.
Leki odstawiałem samodzielnie, zmniejszając dawkę w ciągu pół roku. W szczycie połykania tabletek, brałem 100mg rano i 100mg wieczorem.
Nie polecam odstawienia na własną rękę
W końcu nastał ten dzień, kiedy musiałem nie wziąć tabletki. Sama myśl o tym fakcie, była dla mnie stresująca, bo przecież jak to można nie wziąć tabletki, którą brało się przez 3 lata, co wtedy będzie, czy nerwica wróci? Ale chęć przestania życia na tabletkach była silniejsza.
Rano czułem się nieswojo, ale nie było najgorzej. Zająłem się pracą i nie myślałem o nich. Popołudniu dostałem pierwsze brain zaps.
Cholernie ciężko opisać, co się wtedy czuje. To jakby uczucie prądu przechodzące przez mózg, połączone z szumem usznym. U mnie doszedł do tego oczopląs i drętwienie ust lub palców prawej dłoni. Trwa to ułamek sekundy, można porównać częstotliwość do tego, jakby przeczytać na głos: "sz, sz, sz" czasami to "sz" występowało raz, ale dochodziło do 7 w piku.
Jest to mega nieprzyjemne, choć zupełnie niegroźne odczucie, które może (nie musi) wystąpić po odstawieniu antydepresantów ogólnie. Jest to powszechne, przebadane zjawisko, choć specjaliści nie znają dokładnej genezy tego.
U mnie trwało to 18 dni intensywnie, następnie 3-4 dni słabło i zniknęło.
Dziś jestem kilka miesięcy po odstawieniu leków, czuje się wolny, wróciły pozytywne emocje, które były tłumione przez leki. Wróciły też smutki, ale takie jest życie i takie ma ono być. Kocham życie.
Pozdrawiam.