Proszę o pomoc
: 22 stycznia 2024, o 14:05
Witam, mam 24 lata, doszedłem do ciężkiego etapu w życiu, w którym muszę się wygadać i mam nadzieję, że ktoś podzieli się swoją opinią lub doświadczeniami i wskaże drogę.
Odkąd pamiętam jestem wysoko wrażliwy i przejmuję się bardziej niż inni. Pierwszym wydarzeniem, które mogło mieć wpływ na moje późniejsze życie nastąpiło w wieku 5 lat, kiedy uczestniczyłem w wypadku w którym zginęła moja siostra – skutkami dla mnie była trauma oraz to, że zacząłem się jąkać, miał na to wpływ szok spowodowany uderzeniem, nie muszę chyba pisać jak to wpłynęło na życie młodego chłopca, który ma problemy żeby wyduszać z siebie słowa, które chce powiedzieć. Lata dziecięce mijały dosyć standardowo, większy stres związany z jedynym obowiązkiem czyli szkołą, częste problemy zdrowotne związane ze stresem.
-
Czas mijał i doszło do wydarzenia, od którego zaczęło się to, co trwa do dzisiaj, czyli aneksja Krymu przez rosję (2014r). Mimo młodego wieku ogarniałem tematy historyczne ale ww. sytuacja wywoływała wtedy u mnie ogromy strach, wiele nieprzespanych nocy przez koszmary związane ze skutkami wojny. Według mnie to to wydarzenie uruchomiło we mnie wyższy poziom strachu i lęków. W czasie młodości były etapy lżejsze i cięższe, które kończyły się ogromnymi zjazdami nastroju, myślałem, że tak po prostu każdy ma. Czas leciał, powoli wchodziłem w dorosłość i czułem, że jest coraz lepiej, tym bardziej, że czas szkoły średniej był ogólnie pozytywny a stres związany ocenami zanikał. Dodatkowo zacząłem interesować się tematem rozwoju osobistego co jeszcze bardziej utwardzało mnie w przekonaniu, że będzie już tylko lepiej.
-
Wtedy w wieku 19lat doszło do kolejnej sytuacji, która wpłynęła na psychikę czyli komisja wojskowa, która ze względu na lęki z przeszłości, wiązała się u mnie z ogromnym stresem. Przybili mi w 3 minuty kategorię A, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że warto było wspomnieć o swoich problemach.
-
Następnie było kilka lat względnego spokoju, lecz nastąpił czas covida, i od tego czasu zacząłem spadać w dół pod względem zdrowia psychicznego. Były to między innymi stany lękowe, stany depresyjne, kilkudniowe maratony nierobienia nic z braku siły, duszności, bóle serca, bóle mięśni, jąkanie się, trudności z porozumiewaniem, opuszczanie ważnych rodzinnych uroczystości z ww. powodów. Bałem się całej tej sytuacji, ludzie wszędzie węszyli spiski, pełno fake newsów. W 2022r. postanowiłem pójść do psychologa, który chyba nie zrozumiał powagi sytuacji i skwitował to czymś typu ,,Więcej ruchu i będzie dobrze’’. Po jakimś czasie ciągłej walki o normalne funkcjonowanie zapisałem się do psychiatry, zdiagnozował zaburzenia obsesyjno – kompulsywne, czy trafnie – nie mi to oceniać. Zacząłem stosować Escitil, zwiększając dawkę co jakiś czas po kontroli, przez to, że nie było żadnego efektu. Tabletki pomagały w jakimś tam procencie ale dalej czułem się tak beznadziejnie jak wcześniej.
-
No i ostatni rozdział czyli początek wojny na ukrainie. Strach i paraliż od samego początku, okropne samopoczucie, strach o to czy wojna eskaluje na nasz kraj, strach o powołanie do wojska, strach o rodzinę, silne stany depresyjno lękowe, bóle mięśni, serca, brak energii i chęci do życia, chroniczny stes, zaczynam się jąkać, bóle brzucha, nic nie ma sensu bo za chwilę mogę to stracić przez wojnę. Pomimo zwiększenia dawki Escitilu oraz dodania do kuracji Sympramolu, nic się praktycznie nie zmienia. Na samą myśl, że w naszym kraju mogłoby się coś takiego stać i, że zostałbym powołany, odechciewa mi się żyć. Szczerze jeszcze tak źle nie było, nie daję powoli sobie rady z tym wszystkim. Każda podjęta psychoterapia kończyła się po maks. kilku spotkaniach bo nie wyglądało to tak jakbym tego chciał, brak zrozumienia i zainteresowania więc odpuściłem ze względu na niechęć do tych ludzi oraz brak pieniędzy. Planowałem już nawet wyprowadzkę za granicę żeby czuć się bezpieczniej ale póki co jest to nie możliwe. Myślę jeszcze nad wystąpieniem o zmianę kategorii wojskowej, może to pomoże a jak stan będzie utrzymywał się dalej to myślałem, aby poprosić o skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Czuję, że jak nie zrobię czegoś co mi pomoże to zniszczy mnie to do końca.
Co byście mi polecili? Z góry dzięki za odpowiedzi
Odkąd pamiętam jestem wysoko wrażliwy i przejmuję się bardziej niż inni. Pierwszym wydarzeniem, które mogło mieć wpływ na moje późniejsze życie nastąpiło w wieku 5 lat, kiedy uczestniczyłem w wypadku w którym zginęła moja siostra – skutkami dla mnie była trauma oraz to, że zacząłem się jąkać, miał na to wpływ szok spowodowany uderzeniem, nie muszę chyba pisać jak to wpłynęło na życie młodego chłopca, który ma problemy żeby wyduszać z siebie słowa, które chce powiedzieć. Lata dziecięce mijały dosyć standardowo, większy stres związany z jedynym obowiązkiem czyli szkołą, częste problemy zdrowotne związane ze stresem.
-
Czas mijał i doszło do wydarzenia, od którego zaczęło się to, co trwa do dzisiaj, czyli aneksja Krymu przez rosję (2014r). Mimo młodego wieku ogarniałem tematy historyczne ale ww. sytuacja wywoływała wtedy u mnie ogromy strach, wiele nieprzespanych nocy przez koszmary związane ze skutkami wojny. Według mnie to to wydarzenie uruchomiło we mnie wyższy poziom strachu i lęków. W czasie młodości były etapy lżejsze i cięższe, które kończyły się ogromnymi zjazdami nastroju, myślałem, że tak po prostu każdy ma. Czas leciał, powoli wchodziłem w dorosłość i czułem, że jest coraz lepiej, tym bardziej, że czas szkoły średniej był ogólnie pozytywny a stres związany ocenami zanikał. Dodatkowo zacząłem interesować się tematem rozwoju osobistego co jeszcze bardziej utwardzało mnie w przekonaniu, że będzie już tylko lepiej.
-
Wtedy w wieku 19lat doszło do kolejnej sytuacji, która wpłynęła na psychikę czyli komisja wojskowa, która ze względu na lęki z przeszłości, wiązała się u mnie z ogromnym stresem. Przybili mi w 3 minuty kategorię A, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że warto było wspomnieć o swoich problemach.
-
Następnie było kilka lat względnego spokoju, lecz nastąpił czas covida, i od tego czasu zacząłem spadać w dół pod względem zdrowia psychicznego. Były to między innymi stany lękowe, stany depresyjne, kilkudniowe maratony nierobienia nic z braku siły, duszności, bóle serca, bóle mięśni, jąkanie się, trudności z porozumiewaniem, opuszczanie ważnych rodzinnych uroczystości z ww. powodów. Bałem się całej tej sytuacji, ludzie wszędzie węszyli spiski, pełno fake newsów. W 2022r. postanowiłem pójść do psychologa, który chyba nie zrozumiał powagi sytuacji i skwitował to czymś typu ,,Więcej ruchu i będzie dobrze’’. Po jakimś czasie ciągłej walki o normalne funkcjonowanie zapisałem się do psychiatry, zdiagnozował zaburzenia obsesyjno – kompulsywne, czy trafnie – nie mi to oceniać. Zacząłem stosować Escitil, zwiększając dawkę co jakiś czas po kontroli, przez to, że nie było żadnego efektu. Tabletki pomagały w jakimś tam procencie ale dalej czułem się tak beznadziejnie jak wcześniej.
-
No i ostatni rozdział czyli początek wojny na ukrainie. Strach i paraliż od samego początku, okropne samopoczucie, strach o to czy wojna eskaluje na nasz kraj, strach o powołanie do wojska, strach o rodzinę, silne stany depresyjno lękowe, bóle mięśni, serca, brak energii i chęci do życia, chroniczny stes, zaczynam się jąkać, bóle brzucha, nic nie ma sensu bo za chwilę mogę to stracić przez wojnę. Pomimo zwiększenia dawki Escitilu oraz dodania do kuracji Sympramolu, nic się praktycznie nie zmienia. Na samą myśl, że w naszym kraju mogłoby się coś takiego stać i, że zostałbym powołany, odechciewa mi się żyć. Szczerze jeszcze tak źle nie było, nie daję powoli sobie rady z tym wszystkim. Każda podjęta psychoterapia kończyła się po maks. kilku spotkaniach bo nie wyglądało to tak jakbym tego chciał, brak zrozumienia i zainteresowania więc odpuściłem ze względu na niechęć do tych ludzi oraz brak pieniędzy. Planowałem już nawet wyprowadzkę za granicę żeby czuć się bezpieczniej ale póki co jest to nie możliwe. Myślę jeszcze nad wystąpieniem o zmianę kategorii wojskowej, może to pomoże a jak stan będzie utrzymywał się dalej to myślałem, aby poprosić o skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Czuję, że jak nie zrobię czegoś co mi pomoże to zniszczy mnie to do końca.
Co byście mi polecili? Z góry dzięki za odpowiedzi