Mój pierwszy post i prośba o pomoc (do Hightower?)
: 3 grudnia 2023, o 14:43
Drodzy Kompetentni (a zwłaszcza Hightower, którego rady wielokrotnie mi pomogły!)
To mój pierwszy post na forum choć czytam i korzystam z jego zasobów już jakiś czas. Krótko mnie - w tym roku stuknęło mi 50 lat, obiektywnie rzecz biorąc nie mam poważniejszych problemów ze zdrowiem fizycznym (Hashimoto bez niedoczynności, pod kontrolą). Jednak z początkiem pierwszych (ale za to z przytupem) zaburzeń hormonalnych (perimenopauza) strasznie posypała mi się psychika, czego skutkiem są okropne zaburzenia lękowe o charakterze hipochondrycznym (nozofobia/kancerofobia). Nie opisuję ich, na tym forum napisano już o nich wszystko:-)
Wielokrotnie korzystałam z porad psychiatrów, wielokrotnie podejmowałam nieskuteczne próby włączenia SSRI/SNRI (Elicea, Asentra, Dutilox, Depratal, Trittico) żadnego z nich ostatecznie nie byłam w stanie przyjmować dłużej niż kilka dni (objawy uboczne wzmagające lęk i somaty).
Doraźnie: Lorafen, Cloranxen, Hydroksyzyna, Afobam. Na kłopoty ze snem używałam też jakiś czas MM (od mojego psychiatry), działała fajnie nasennie ale niestety potęgowała lęki i paranoje, zostawiłam ją zatem na boku.
Od dwóch lat jestem w terapii CBT, pół roku temu zmieniłam terapeutę na „super specusia” od zaburzeń lękowych, i zaczynam wiedzieć poprawę i postęp.
Na doraźne strachy przyjmuję Cloranxen 10 mg lub Lorafen 2 mg. Te doraźne sprawy to głównie wizyty lekarskie podczas, których zdarzały mi się ataki paniki (ze strachu cóż to się za chwilę okaże na tym USG, echo sercu itp.), nawet u dermatologa, okulisty i dentysty bywam nadmiarowo zdenerwowana, na granicy paniki:-/ Przyzwyczaiłam się już do bycia wysyłaną do psychiatry przez innych lekarzy.
I teraz główne pytanie o BENZO - od ok. 2 lat przyjmuję je doraźnie i nigdy więcej niż raz dziennie w podanych dawkach. Bywa to kilka razy w tygodniu, 1-3 dni z rzędu max (gdy mam wyjazd lub konferencję służbową) ale miewam też kilkutygodniowe lub 1-2 miesięczne przerwy gdy jestem w dobrej formie (np. na urlopie gdy surfuję/nurkuję). Mimo iż nigdy nie zauważyłam
u siebie żadnych objawów odstawiennych, cały czas przy braniu tabletki czuję stres „że się zaraz uzależnię” - w necie roi się od koszmarnych opisów odstawienia.
Cloranxen (na mniejszy stres) i Lorafen (na grubsze wyzwania np. ginekologiczne USG) działają na mnie po prostu najlepiej - dają ulgę, nie zmulają następnego dnia (jak Hydroksyzyna), zachowuję jasny umysł. Mija po prostu napięcie mięśniowe i psychiczne.
Czy w opisanej dynamice brania tych leków jest duże ryzyko uzależnienia?
Dziękuję z góry i pozdrawiam
To mój pierwszy post na forum choć czytam i korzystam z jego zasobów już jakiś czas. Krótko mnie - w tym roku stuknęło mi 50 lat, obiektywnie rzecz biorąc nie mam poważniejszych problemów ze zdrowiem fizycznym (Hashimoto bez niedoczynności, pod kontrolą). Jednak z początkiem pierwszych (ale za to z przytupem) zaburzeń hormonalnych (perimenopauza) strasznie posypała mi się psychika, czego skutkiem są okropne zaburzenia lękowe o charakterze hipochondrycznym (nozofobia/kancerofobia). Nie opisuję ich, na tym forum napisano już o nich wszystko:-)
Wielokrotnie korzystałam z porad psychiatrów, wielokrotnie podejmowałam nieskuteczne próby włączenia SSRI/SNRI (Elicea, Asentra, Dutilox, Depratal, Trittico) żadnego z nich ostatecznie nie byłam w stanie przyjmować dłużej niż kilka dni (objawy uboczne wzmagające lęk i somaty).
Doraźnie: Lorafen, Cloranxen, Hydroksyzyna, Afobam. Na kłopoty ze snem używałam też jakiś czas MM (od mojego psychiatry), działała fajnie nasennie ale niestety potęgowała lęki i paranoje, zostawiłam ją zatem na boku.
Od dwóch lat jestem w terapii CBT, pół roku temu zmieniłam terapeutę na „super specusia” od zaburzeń lękowych, i zaczynam wiedzieć poprawę i postęp.
Na doraźne strachy przyjmuję Cloranxen 10 mg lub Lorafen 2 mg. Te doraźne sprawy to głównie wizyty lekarskie podczas, których zdarzały mi się ataki paniki (ze strachu cóż to się za chwilę okaże na tym USG, echo sercu itp.), nawet u dermatologa, okulisty i dentysty bywam nadmiarowo zdenerwowana, na granicy paniki:-/ Przyzwyczaiłam się już do bycia wysyłaną do psychiatry przez innych lekarzy.
I teraz główne pytanie o BENZO - od ok. 2 lat przyjmuję je doraźnie i nigdy więcej niż raz dziennie w podanych dawkach. Bywa to kilka razy w tygodniu, 1-3 dni z rzędu max (gdy mam wyjazd lub konferencję służbową) ale miewam też kilkutygodniowe lub 1-2 miesięczne przerwy gdy jestem w dobrej formie (np. na urlopie gdy surfuję/nurkuję). Mimo iż nigdy nie zauważyłam
u siebie żadnych objawów odstawiennych, cały czas przy braniu tabletki czuję stres „że się zaraz uzależnię” - w necie roi się od koszmarnych opisów odstawienia.
Cloranxen (na mniejszy stres) i Lorafen (na grubsze wyzwania np. ginekologiczne USG) działają na mnie po prostu najlepiej - dają ulgę, nie zmulają następnego dnia (jak Hydroksyzyna), zachowuję jasny umysł. Mija po prostu napięcie mięśniowe i psychiczne.
Czy w opisanej dynamice brania tych leków jest duże ryzyko uzależnienia?
Dziękuję z góry i pozdrawiam