Natręty egzystencjalno-filozoficzne
: 25 czerwca 2023, o 22:45
Hej, mam 21 lat i zmagam się z zaburzeniem lękowym, gdzie głównym problemem są natrętne myśli egzystencjalne. Czuje się, że to dosyć głupie i dla wielu osób może się to wydać smieszne, ale dla mnie jest to największy konik lękowy, jakiego w życiu doświadczyłem, spróbuję przedstawić mniej więcej jakie myślii towarzyszą i wywołują we mnie okropnie silne stany lękowe i panikę:
-czy jestem jedyną świadomą osobą?
-jak to jest że jestem sobą?
-jak to jest że ja widzę świat swoimi oczami, ze swojej perspektywy - przecież nie sprawdzę czy inni ludzie też tak mają - czy jestem jedynym prawdziwym człowiekiem?
-czemu jestem człowiekiem, a nie np. jakimś innym zwierzęciem
-co jeżeli to wszystko to tylko symulacja/wytwór mojej wyobraźni (dużo natrętów o solilsyzmie)
-duzo myśli przeczących wszystkiemu, co jest na świecie, myśli nihilistyczne
-czy ja w ogóle jestem realny/czy ta osoba jest prawdziwa?
Często nawet nie mogę się patrzeć w nocne niebo, czy nawet w niebo w środku dnia bo boje się tego ogromu, tego że tego wszystkiego nie pojmujemy itd. w ciągu dnia nie mogę znaleźć spokoju, Cały czas czuje, że te myśli są z tyłu mojej głowy i wcale nie próbuje się ich pozbyć, pozwalam im być, ale one stałe wywołują u mnie skrajne emocje i strach przed wlasną egzystencją i ogólnym istnieniem.
Wcześniej zmagałem się z silnym, przewlekłym stresem z uwagi na, mature, studia, covidową izolacje oraz nieświadomość tego, co dzieje się z moja psychiką i jak mam się z nią obchodzić. Z tymi "przyziemnymi" problemami potrafiłem sobie radzić, ale pewnego dnia złapała mnie myśl "jak to jest, że ja jestem sobą, że jestem akurat teraz, akurat sobą i widzę swoją perspektywą, swoimi oczami - czy inni ludzie też tak mają, czy są prawdziwi jak ja?) I od tego momentu się zaczęło, początkowo starałem się o tym nie myśleć, ale w ciągu dwóch dni stałem się zestresowany i zlękniony do granic możliwości, przez prawie dwa miesiące tak naprawdę wegetowalem w domu, mój strach i lęk były tak silne że nie mogłem normalnie żyć, ciągle ataki paniki itd. W końcu poszedłem na farmakoterapię, Covid się zakończył, wyszedłem do ludzi, wyprowadziłem się itd. i na ok. Dwa lata miałem spokój od tych myśli, czasem wracały i na kilka dni czułem się gorzej, ale było to do zniesienia. Jednakże w kwietniu tego roku, kiedy byłem bardzo przeciążony stresem, zaburzenie wraz z myślami egzystencjalnymi wróciło z jeszcze większą siłą i zmiotło mnie z ziemi, znowu na miesiąc tylko wegetowalem. Teraz ponownie wróciłem na farmakoterapię i chodzę na terapię, ale lęk dalej mnie nie opuszcza, daje o sobie znać już po przebudzeniu.
Aktualnie mam duży mętlik w głowie, staram się nad tym pracować ale jest okropnie ciężko, każda myśl czy postanowienie, które pozwala mi się uspokoić, jest kontrowanie przez szereg myśli, które to wszystko podważają...
Chętnie wysłucham osób, które przeżywały coś podobnego, które miały podobne myśli i problemy, a jeszcze chętniej posłucham o tym, jak z tego wyszły - chcę już po prostu cieszyć się życiem jak dawniej, a nie zastanawiać się nad tym, czy wszystko wokół mnie jest realne.
-czy jestem jedyną świadomą osobą?
-jak to jest że jestem sobą?
-jak to jest że ja widzę świat swoimi oczami, ze swojej perspektywy - przecież nie sprawdzę czy inni ludzie też tak mają - czy jestem jedynym prawdziwym człowiekiem?
-czemu jestem człowiekiem, a nie np. jakimś innym zwierzęciem
-co jeżeli to wszystko to tylko symulacja/wytwór mojej wyobraźni (dużo natrętów o solilsyzmie)
-duzo myśli przeczących wszystkiemu, co jest na świecie, myśli nihilistyczne
-czy ja w ogóle jestem realny/czy ta osoba jest prawdziwa?
Często nawet nie mogę się patrzeć w nocne niebo, czy nawet w niebo w środku dnia bo boje się tego ogromu, tego że tego wszystkiego nie pojmujemy itd. w ciągu dnia nie mogę znaleźć spokoju, Cały czas czuje, że te myśli są z tyłu mojej głowy i wcale nie próbuje się ich pozbyć, pozwalam im być, ale one stałe wywołują u mnie skrajne emocje i strach przed wlasną egzystencją i ogólnym istnieniem.
Wcześniej zmagałem się z silnym, przewlekłym stresem z uwagi na, mature, studia, covidową izolacje oraz nieświadomość tego, co dzieje się z moja psychiką i jak mam się z nią obchodzić. Z tymi "przyziemnymi" problemami potrafiłem sobie radzić, ale pewnego dnia złapała mnie myśl "jak to jest, że ja jestem sobą, że jestem akurat teraz, akurat sobą i widzę swoją perspektywą, swoimi oczami - czy inni ludzie też tak mają, czy są prawdziwi jak ja?) I od tego momentu się zaczęło, początkowo starałem się o tym nie myśleć, ale w ciągu dwóch dni stałem się zestresowany i zlękniony do granic możliwości, przez prawie dwa miesiące tak naprawdę wegetowalem w domu, mój strach i lęk były tak silne że nie mogłem normalnie żyć, ciągle ataki paniki itd. W końcu poszedłem na farmakoterapię, Covid się zakończył, wyszedłem do ludzi, wyprowadziłem się itd. i na ok. Dwa lata miałem spokój od tych myśli, czasem wracały i na kilka dni czułem się gorzej, ale było to do zniesienia. Jednakże w kwietniu tego roku, kiedy byłem bardzo przeciążony stresem, zaburzenie wraz z myślami egzystencjalnymi wróciło z jeszcze większą siłą i zmiotło mnie z ziemi, znowu na miesiąc tylko wegetowalem. Teraz ponownie wróciłem na farmakoterapię i chodzę na terapię, ale lęk dalej mnie nie opuszcza, daje o sobie znać już po przebudzeniu.
Aktualnie mam duży mętlik w głowie, staram się nad tym pracować ale jest okropnie ciężko, każda myśl czy postanowienie, które pozwala mi się uspokoić, jest kontrowanie przez szereg myśli, które to wszystko podważają...
Chętnie wysłucham osób, które przeżywały coś podobnego, które miały podobne myśli i problemy, a jeszcze chętniej posłucham o tym, jak z tego wyszły - chcę już po prostu cieszyć się życiem jak dawniej, a nie zastanawiać się nad tym, czy wszystko wokół mnie jest realne.