Czy naprawdę jestem chora?
: 16 kwietnia 2023, o 13:11
Hej, chciałabym się podzielić z Wami moimi obawami bo ostatnio mam problem żeby wytrzymać samej ze sobą. Od jakiegoś czasu miałam problem ze wzrokiem (uczucie uciekania wzroku podczas skupiania uwagi) i nie zwracałam na to większej uwagi. Po świętach, we wtorek zauważyłam, że mam problem z delikatnymi zawrotami głowy i na huśtawce robi mi się niedobrze (pracuje jako fizjoterapeuta dziecięcy). No i tutaj zaczęłam grzebać w internecie i pojawiła się choroba : stwardnienie rozsiane. Momentalnie zaczęłam odczuwać ogromny stres jakby ktoś mnie przygniótł jakimś wielkim ciężarem. Powodem mojego samopoczucia było zdanie w którym napisano ze osoby chore na cukrzycę są bardziej zagrożone właśnie SM, a ja na cukrzyce choruje od dziecka. I tu zaczęło się czytanie dalej, płakanie i czytanie - takie błędne koło. No i natknęłam się na coś co chyba mnie zabiło SLA- stwardnienie zanikowe boczne, choroba nieuleczalna, gdzie ludzie żyją max 5 lat po diagnozie. I to byłoby nic gdyby nie fakt że moja babcia zmarła właśnie na tą chorobę. I właśnie mniej więcej od czwartku zaczęłam odczuwać coraz więcej objawów - mam ciężkie i zmęczone ręce, mam wrażenie że drżą mi kiedy po coś sięgam, zaczęły mnie piec. Wczoraj siedząc na zajęciach sprawdzałam się cały czas i w pewnym momencie poczułam jakby coś ciągnęło mnie w dół, za ręce za nogi i jednocześnie zgniatało. Zrobiło mi się okropnie słabo, a nawet dostałam biegunki. Mój mąż przyjechał po mnie i zawiózł mnie do szpitala. Po kroplówce miałam wrażenie że jest lepiej, zrobili mi TK i badania krwi i moczu - wszystko w normie. Problem jest taki że ja wiem że stwardnienie nie wyjdzie w TK czy we krwi. Wróciłam do domu odrobinę spokojniejsza, jednak dzisiaj od rana mam wrażenie napływu kolejnych objawów( pieczenie, mrowienie rąk) We wtorek mam wizytę u neurologa i liczę na rezonans jednak jak sobie pomyślę że zanim będę znała wynik miną jeszcze z 2 miesiące to jest mi słabo i mam ochotę płakać.
Nie wiem co mam ze sobą robić do tego czasu.
Czy ktoś ma jakieś rady jak walczyć z takim stresem ? Jak sie nie kontrolowac przy kazdym ruchu?Staramy się z mężem o dziecko, nie chciałabym brać jakiś mocnych leków na uspokojenie.
Dziękuję wszystkim za dotrwanie do końca!
Nie wiem co mam ze sobą robić do tego czasu.
Czy ktoś ma jakieś rady jak walczyć z takim stresem ? Jak sie nie kontrolowac przy kazdym ruchu?Staramy się z mężem o dziecko, nie chciałabym brać jakiś mocnych leków na uspokojenie.
Dziękuję wszystkim za dotrwanie do końca!