Chciałbym zapytać czy tak wyglądaj stan lękowy / po stanie.
: 3 sierpnia 2022, o 20:01
Hej, jestem tutaj pierwszy raz i chciałem zapytać czy po prostu tak to wygląda.
Ogólnie przez całe życie miałem sporo stresu, bardzo dużo myślę, miałem ataki paniki i nie udałem się nigdy z tym do nikogo.
Spotkałem lekarza, który mi powiedział, że wykończę się jak w końcu nie pójdę na psychoterapię i może po lek i(miałem dosyć silne ataki podczas wizyt u niego). Chwilę po tym doszedł kolejny stres i problem.
Od początku
Gdy jechałem do innego lekarza przez godzinę lub nawet dwie/półtora miałem atak paniki w aucie (byłem pasażerem), byłem cały nabuzowany, stale łapałem oddech i nie mogłem się uspokoić. Gdy wróciłem do domu miałem całą odrętwiałą twarz i kręciło mi się w głowie.
Od tego momentu zacząłem czuć się coraz gorzej i na drugi/trzeci dzień zacząłem się nagle panicznie wszystkiego bać, praktycznie cały dzień siedziałem pod stołem, byłem mega nabuzowany/nadaktywny , bardzo bałem się śmierci, rzucałem się na rodziców ze strachu itd. Panicznie zacząłem się bać otwartej przestrzeni (w tym też tej jeszcze większej kosmos, które było małym hobby - boję się teraz zdjęć kosmosu, księżyca, nieba etc). Nadaktywny/nabuzowany byłem w miarę przez trzy miesiące, gdy wyszedłem jednorazowo do lekarza nocą (jechałem autem, znów jako pasażer) to ze strachu miałem koszmarnie wysoki puls. Następnie znów jechałem do psychologa (niestety nie jest w stanie mi pomóc
) I znów ta sama sytuacja, podczas wizyty byłem mega, ale to mega nabuzowany, co chwilę brałem wdechy i nie byłem w stanie się uspokoić.
W marcu dostałem od lekarza pregabalinę, w sumie mam już 225mg (to taki pierwszy lek jaki biorę, wcześniej było tylko trittico na sen) jednak nie czuję jakby mi ona pomagała , jeśli chodzi np. o wychodzenie z domu.
W samym domu czuję się w miarę spokojnie, ale nie nazwałbym tego tym samym co kiedyś.
Można powiedzieć, że wielu rzeczy na zewnątrz się boję np. dużych budynków, nabawiłem się również lęku wysokości, którego wcześniej nie miałem. Tak samo na zewnątrz mam okropne objawy somatycznę, duszę się, łapię za klatkę (żeby czuć bicie serca) i niekiedy dostaję paraliżu stojąc w miejscu np. gdy idę z rodzicami to nie jestem w stanie się ruszyć do przodu gdy oni coś załatwiają. Czasem również mam nagłą potrzebę złapania się kogoś obcego, szczególnie gdy muszę sam coś załatwić.
Szukam jakiegoś psychoterapeuty, który specjalizuję się w lękach, ale można powiedzieć, że mieszkam na takiej wsi i.... :/
Przepraszam za mały bałagan w tekście, ale nie umiem skupić myśli za bardzo.
Dziękuje za przeczytanie tego i ew. odpisanie w temacie!:)
Ogólnie przez całe życie miałem sporo stresu, bardzo dużo myślę, miałem ataki paniki i nie udałem się nigdy z tym do nikogo.
Spotkałem lekarza, który mi powiedział, że wykończę się jak w końcu nie pójdę na psychoterapię i może po lek i(miałem dosyć silne ataki podczas wizyt u niego). Chwilę po tym doszedł kolejny stres i problem.
Od początku
Gdy jechałem do innego lekarza przez godzinę lub nawet dwie/półtora miałem atak paniki w aucie (byłem pasażerem), byłem cały nabuzowany, stale łapałem oddech i nie mogłem się uspokoić. Gdy wróciłem do domu miałem całą odrętwiałą twarz i kręciło mi się w głowie.
Od tego momentu zacząłem czuć się coraz gorzej i na drugi/trzeci dzień zacząłem się nagle panicznie wszystkiego bać, praktycznie cały dzień siedziałem pod stołem, byłem mega nabuzowany/nadaktywny , bardzo bałem się śmierci, rzucałem się na rodziców ze strachu itd. Panicznie zacząłem się bać otwartej przestrzeni (w tym też tej jeszcze większej kosmos, które było małym hobby - boję się teraz zdjęć kosmosu, księżyca, nieba etc). Nadaktywny/nabuzowany byłem w miarę przez trzy miesiące, gdy wyszedłem jednorazowo do lekarza nocą (jechałem autem, znów jako pasażer) to ze strachu miałem koszmarnie wysoki puls. Następnie znów jechałem do psychologa (niestety nie jest w stanie mi pomóc

W marcu dostałem od lekarza pregabalinę, w sumie mam już 225mg (to taki pierwszy lek jaki biorę, wcześniej było tylko trittico na sen) jednak nie czuję jakby mi ona pomagała , jeśli chodzi np. o wychodzenie z domu.
W samym domu czuję się w miarę spokojnie, ale nie nazwałbym tego tym samym co kiedyś.
Można powiedzieć, że wielu rzeczy na zewnątrz się boję np. dużych budynków, nabawiłem się również lęku wysokości, którego wcześniej nie miałem. Tak samo na zewnątrz mam okropne objawy somatycznę, duszę się, łapię za klatkę (żeby czuć bicie serca) i niekiedy dostaję paraliżu stojąc w miejscu np. gdy idę z rodzicami to nie jestem w stanie się ruszyć do przodu gdy oni coś załatwiają. Czasem również mam nagłą potrzebę złapania się kogoś obcego, szczególnie gdy muszę sam coś załatwić.
Szukam jakiegoś psychoterapeuty, który specjalizuję się w lękach, ale można powiedzieć, że mieszkam na takiej wsi i.... :/
Przepraszam za mały bałagan w tekście, ale nie umiem skupić myśli za bardzo.
Dziękuje za przeczytanie tego i ew. odpisanie w temacie!:)