Chłoniak, guz mózgu, rak jądra
: 13 lutego 2022, o 08:34
Witam
Przytoczę moją historię, zaczęło się to w listopadzie gdy w pracy uderzylem głowa w maszynę nic konkretnego się nie stalo tylko mocny ból i uczucie otępienia, jakby pogorszony wzrok sam nie potrafiłem tego opisać I uczucie nudności, z obawow poszedłem do lekarza który zbadał mi oczy czy nie mam zeza i jak reagują moje źrenicę na światło I do tego jakieś dotykanie palcami nosa itp. Tydzień 3 zauważyłem że widzę lekko podwójnie tylko ciężko było mi to kreślic lekarzowi ponieważ jest to mało dostrzegalne a gdy zmruże oczy to widzę normalnie, mega dużo stresu więc lekarz mówi że to z nerwów, stresu i ogólnie przesadzam bo kilka lat temu zmarł mój tata na guza mozgu. W grudniu udałem się znowu ponieważ dalej czułem się źle I miewalem bóle głowy przechodzące ma kark I piszczenie w uchu dalej mówiła mi ze to stres. Styczeń I tutaj zaczyna się robić dziwnie, poczułem że mam powiększone węzły chłonne a w dodatku na jądrze lewym wyczułem drobnego guzka, od tamtego momentu poziom stresu wzrósł mi przepoteznie, nie mogę przestać o tym myśleć, z każdym dniem czuje jakbym miał mniej siły, schudłem już z 8/10kg od listopada, przy czym staram się jeść normalnie, do pracy chodzę bo tam czuje że nie zwariuję, czuje jakbym miał gorączkę, przeczytałem że mogę mieć raka jądra z przerzutami, chłoniaka czy ziarnice, przypomniało mi się że w sylwestra gdy miałem infekcję gardła to po wypiciu alkoholu piekła mnie cała szyja z klatką piersiową oczywiście pokojarzylem fakty z ziarnica. Udałem się do lekarza przyznała że węzły są odrobinę powiększone a na jąderku nic nie wyczuła (nie dziwie sie bo mosznie miałem bardzo skurczoną z zimna i stresu), kiedy ja I moja partnerką czujemy to codziennie. Zleciła mi badanie krwi gdzie wyszły dobrze z poza jednym wynikiem hematokrytem czy jakoś tak, ale mówiła że reszta się zgadza więc wyniki. Zaleciła mi udać się do psychologa na wizytę I wyluzować bo jestem młody I będę żył jeszcze kupę czasu, ale ja już nie mam totalnie sil, nie mam ochoty jeść, czuje się słabo, drętwieją mi ręce. Jestem w Holandii boję się że to po prostu podejście lekarzy tutaj I nie chcą dać mi żadnego skierowania. Dodam że mój przyjaciel zmarł 2 lata po ojcu na chłoniaka.
Przytoczę moją historię, zaczęło się to w listopadzie gdy w pracy uderzylem głowa w maszynę nic konkretnego się nie stalo tylko mocny ból i uczucie otępienia, jakby pogorszony wzrok sam nie potrafiłem tego opisać I uczucie nudności, z obawow poszedłem do lekarza który zbadał mi oczy czy nie mam zeza i jak reagują moje źrenicę na światło I do tego jakieś dotykanie palcami nosa itp. Tydzień 3 zauważyłem że widzę lekko podwójnie tylko ciężko było mi to kreślic lekarzowi ponieważ jest to mało dostrzegalne a gdy zmruże oczy to widzę normalnie, mega dużo stresu więc lekarz mówi że to z nerwów, stresu i ogólnie przesadzam bo kilka lat temu zmarł mój tata na guza mozgu. W grudniu udałem się znowu ponieważ dalej czułem się źle I miewalem bóle głowy przechodzące ma kark I piszczenie w uchu dalej mówiła mi ze to stres. Styczeń I tutaj zaczyna się robić dziwnie, poczułem że mam powiększone węzły chłonne a w dodatku na jądrze lewym wyczułem drobnego guzka, od tamtego momentu poziom stresu wzrósł mi przepoteznie, nie mogę przestać o tym myśleć, z każdym dniem czuje jakbym miał mniej siły, schudłem już z 8/10kg od listopada, przy czym staram się jeść normalnie, do pracy chodzę bo tam czuje że nie zwariuję, czuje jakbym miał gorączkę, przeczytałem że mogę mieć raka jądra z przerzutami, chłoniaka czy ziarnice, przypomniało mi się że w sylwestra gdy miałem infekcję gardła to po wypiciu alkoholu piekła mnie cała szyja z klatką piersiową oczywiście pokojarzylem fakty z ziarnica. Udałem się do lekarza przyznała że węzły są odrobinę powiększone a na jąderku nic nie wyczuła (nie dziwie sie bo mosznie miałem bardzo skurczoną z zimna i stresu), kiedy ja I moja partnerką czujemy to codziennie. Zleciła mi badanie krwi gdzie wyszły dobrze z poza jednym wynikiem hematokrytem czy jakoś tak, ale mówiła że reszta się zgadza więc wyniki. Zaleciła mi udać się do psychologa na wizytę I wyluzować bo jestem młody I będę żył jeszcze kupę czasu, ale ja już nie mam totalnie sil, nie mam ochoty jeść, czuje się słabo, drętwieją mi ręce. Jestem w Holandii boję się że to po prostu podejście lekarzy tutaj I nie chcą dać mi żadnego skierowania. Dodam że mój przyjaciel zmarł 2 lata po ojcu na chłoniaka.