Błędne koło nerwicowe
: 9 maja 2010, o 17:25
witam
Jakis czas temu , podczas mocnego ataku paniki.. pojechalem do szpitala ogolnego , gdzie poprosilem o konsultacje psychiatryczna... przyszla pani. psychiatra, zreszta wspaniala... poswiecila mi 40 min ..postaram sie wam w skrocie przedstawic jak wyjasnila mi schemat kola...
Pani ta podeszla do mnie jak do dziecka../mam 28lat/ wyjela kartke i zapytala czego sie boje... a ja ze ciemnosci byla ,moze polnoc... pani narysowala kwiatek w doniczce i powiedzial ten kwiatek to Twoj lęk... co jest dalej jak juz sie boisz ciemnosci... pyta pani.. mowie poce sie , rece sie poca... pani rysuje obok doniczke i 2 kwiatki... pyta ponownie co dalej,,... zaczynam szybciej oddychac.. pani rysuje obok doniczke i 3 kwiatki... i co dalej .. zaczynam sie bac ze sie udusze wali serce... to juz doniczka z 4 kwiatkami... co jeszcze boje sie ze nie da mi sie pomoc i umre.. pani rysuje doniczke i 5 kwiatkow... i dodaje... w tym momencie zjawia pan sie tu.. czyli w szpitalu... schemat w teori jest prosty tworzymy lub tworzy sie lęk z niego powstaje 2 i 3 maly łek tworzac juz bardziej realny wiekszy... z kolejnych 2,3 wiekszych powstaje ogromny LęK i wtedy albo karetka,albo szpital ew cos doraznie... co trzeba zrobic zeby te kwiaty nie rosly pyta pani rysujac jednego w doniczce... zastanawiam sie , przestac dbac o nie, podlewac... i o to chodzi mowi pani... kiedy zjawia sie lęk musimy go nie pielegnowac... pozwolic mu odejsc,nie rozwijac go.. ja juz coraz lepiej nad tym panuje.. a potrafilem byc dziennie w szpitalu, nadal chwilami sie boje ze sie udusze... mam na to jeden sposob, wychodze do znajomych dzwonie do kogos, staram sie czyms zajac.. sprzatanie dobrze robi:) a jak u was?? jak sobie radzicie?? rozwijacie sie??
Jakis czas temu , podczas mocnego ataku paniki.. pojechalem do szpitala ogolnego , gdzie poprosilem o konsultacje psychiatryczna... przyszla pani. psychiatra, zreszta wspaniala... poswiecila mi 40 min ..postaram sie wam w skrocie przedstawic jak wyjasnila mi schemat kola...
Pani ta podeszla do mnie jak do dziecka../mam 28lat/ wyjela kartke i zapytala czego sie boje... a ja ze ciemnosci byla ,moze polnoc... pani narysowala kwiatek w doniczce i powiedzial ten kwiatek to Twoj lęk... co jest dalej jak juz sie boisz ciemnosci... pyta pani.. mowie poce sie , rece sie poca... pani rysuje obok doniczke i 2 kwiatki... pyta ponownie co dalej,,... zaczynam szybciej oddychac.. pani rysuje obok doniczke i 3 kwiatki... i co dalej .. zaczynam sie bac ze sie udusze wali serce... to juz doniczka z 4 kwiatkami... co jeszcze boje sie ze nie da mi sie pomoc i umre.. pani rysuje doniczke i 5 kwiatkow... i dodaje... w tym momencie zjawia pan sie tu.. czyli w szpitalu... schemat w teori jest prosty tworzymy lub tworzy sie lęk z niego powstaje 2 i 3 maly łek tworzac juz bardziej realny wiekszy... z kolejnych 2,3 wiekszych powstaje ogromny LęK i wtedy albo karetka,albo szpital ew cos doraznie... co trzeba zrobic zeby te kwiaty nie rosly pyta pani rysujac jednego w doniczce... zastanawiam sie , przestac dbac o nie, podlewac... i o to chodzi mowi pani... kiedy zjawia sie lęk musimy go nie pielegnowac... pozwolic mu odejsc,nie rozwijac go.. ja juz coraz lepiej nad tym panuje.. a potrafilem byc dziennie w szpitalu, nadal chwilami sie boje ze sie udusze... mam na to jeden sposob, wychodze do znajomych dzwonie do kogos, staram sie czyms zajac.. sprzatanie dobrze robi:) a jak u was?? jak sobie radzicie?? rozwijacie sie??