Depralin - lęk przed skutkami ubocznymi
: 7 listopada 2021, o 14:00
Witam ponownie,
Wracam na to forum co kilka lat jak bumerang... ehhh
Zmagam się z zaburzeniami lękowymi od kilkunastu lat - zaczęło się w wieku nastoletnim. Od 5 lat jestem na terapii, dzięki której ogarnęłam naprawdę dużo.
Niestety od pewnego momentu ja i moja terapeutka stoimy przed ścianą, której nijak nie idzie sforsować.
Terapię mam w nurcie integratywnym, ale w między czasie, żeby pokonać "ścianę" próbowałam terapii poznawczo-behawioralnej (bardzo źle się to skończyło) i hipnoterapii (trafiłam na pseudoterapeute). Po tym wszystkim próbowałam jeszcze medycznej marihuany, dostałam małe dawki, które trochę mnie uspokoiły, ale ściana nawet nie drgnęła.
No i w końcu... Stwierdziłam, że może jednak leki. Dostałam od psychiatry Depralin i awaryjnie Alprox. To jest moje któreś tam podejście do leków, bo zawsze miałam duże wątpliwości. Udało mi się to przepracować i czuję, że naprawdę chcę spróbować tych leków, ale...
No właśnie, ale lęk przed objawami ubocznymi mnie rozwala. Boje się mdłości, zawrotów głowy itd. Boje się, że nie będę w stanie wykonywać pracy, albo że leki wzrosną na tyle, że będę potrzebowała tego Alproxu. I wcale nie pomaga mi świadomość, że nawet jeśli te objawy wystąpią to będą przejściowe. Bo ja nie chcę ich czuć nawet przez jeden dzień. Kolejna ściana.
Na pewno nie pomaga też fakt, że potrafię przeżyć długi czas bez ataku paniki, czy większego lęku. To sprawia, że moja motywacja do brania leków spada, bo mogę funkcjonować. Oczywiście to jest wegetacja - nie jestem w stanie pójść sama nigdzie gdzie są ludzie. Nie jestem w stanie pójść do lekarza w ogóle - ten element martwi mnie najbardziej.
Ktoś, coś? Help
Wracam na to forum co kilka lat jak bumerang... ehhh
Zmagam się z zaburzeniami lękowymi od kilkunastu lat - zaczęło się w wieku nastoletnim. Od 5 lat jestem na terapii, dzięki której ogarnęłam naprawdę dużo.
Niestety od pewnego momentu ja i moja terapeutka stoimy przed ścianą, której nijak nie idzie sforsować.
Terapię mam w nurcie integratywnym, ale w między czasie, żeby pokonać "ścianę" próbowałam terapii poznawczo-behawioralnej (bardzo źle się to skończyło) i hipnoterapii (trafiłam na pseudoterapeute). Po tym wszystkim próbowałam jeszcze medycznej marihuany, dostałam małe dawki, które trochę mnie uspokoiły, ale ściana nawet nie drgnęła.
No i w końcu... Stwierdziłam, że może jednak leki. Dostałam od psychiatry Depralin i awaryjnie Alprox. To jest moje któreś tam podejście do leków, bo zawsze miałam duże wątpliwości. Udało mi się to przepracować i czuję, że naprawdę chcę spróbować tych leków, ale...
No właśnie, ale lęk przed objawami ubocznymi mnie rozwala. Boje się mdłości, zawrotów głowy itd. Boje się, że nie będę w stanie wykonywać pracy, albo że leki wzrosną na tyle, że będę potrzebowała tego Alproxu. I wcale nie pomaga mi świadomość, że nawet jeśli te objawy wystąpią to będą przejściowe. Bo ja nie chcę ich czuć nawet przez jeden dzień. Kolejna ściana.
Na pewno nie pomaga też fakt, że potrafię przeżyć długi czas bez ataku paniki, czy większego lęku. To sprawia, że moja motywacja do brania leków spada, bo mogę funkcjonować. Oczywiście to jest wegetacja - nie jestem w stanie pójść sama nigdzie gdzie są ludzie. Nie jestem w stanie pójść do lekarza w ogóle - ten element martwi mnie najbardziej.
Ktoś, coś? Help