NERWICA CZY DEPRESJA?
: 21 października 2021, o 05:40
Cześć wszystkim,
Pisze tego posta bo sama nie wiem co tak na prawdę się dzieje. Po roku przerwy w 2018 roku przyszedł kryzys. Dostałam jakichś typowo nerwicowych wkretek ale dla mnie bylo to coś nowego wiec mega się w to wkręciłam. Czułam tez wtedy jakieś ogromne spięcie i brak checi do czegokolwiek. Nie potrafiłam opisać tego uczucia. Jeden wielki ciężki kamień w środku przy próbie robienia czegokolwiek. Pamietam, ze chodząc do pracy zawsze to analizowałam i zastanawiałam się czy to depresja i jak bardzo zaawansowana. Od tamtej pory minęły dwa lata. Ten stan przychodzi i odchodzi. Często gdy muszę coś zrobić czy wstać i nie zrobię tego od razu czuje zawirowanie w środku i taka ciężkość. Nie wiem jak to opisać i mam wrażenie ze brzmi to komicznie. Podobnie mam ze znajomymi. Kiedyś wszędzie bylo mnie pełno, teraz tez się z nimi widuje ale zawsze wewnętrznie czuje to spięcie zanim wyjdę z domu i bombarduje mnie jakiś bezsens. Przeraża mnie to, bo kiedyś czerpałam z wszystkich tych rzeczy radość a teraz ciężko zabrać mi się nawet za sprzątanie. W pracy to uczucie pojawia się rzadko. Często mam tez przypływy takiej pozytywnej energii ale one są krótkotrwałe. I to nie tak ze cały czas chodzę smutna i negatywnie nastawiona ale prawie ciagle mam to dziwne uczucie w środku. W głowie tylko natłok myśli w stylu: depresja, chad i tak dalej. Dodatkowo ostatnio czuje uczucie bycia na krawędzi, te stany mnie paraliżują a w tym wszystkim nadal jestem okropnym hipochondrykiem. To, ze nie potrafię opisać tego stanu wprowadza mnie tylko w jeszcze większy obłęd.
Będę bardzo wdzięczna za każda odpowiedź
Pisze tego posta bo sama nie wiem co tak na prawdę się dzieje. Po roku przerwy w 2018 roku przyszedł kryzys. Dostałam jakichś typowo nerwicowych wkretek ale dla mnie bylo to coś nowego wiec mega się w to wkręciłam. Czułam tez wtedy jakieś ogromne spięcie i brak checi do czegokolwiek. Nie potrafiłam opisać tego uczucia. Jeden wielki ciężki kamień w środku przy próbie robienia czegokolwiek. Pamietam, ze chodząc do pracy zawsze to analizowałam i zastanawiałam się czy to depresja i jak bardzo zaawansowana. Od tamtej pory minęły dwa lata. Ten stan przychodzi i odchodzi. Często gdy muszę coś zrobić czy wstać i nie zrobię tego od razu czuje zawirowanie w środku i taka ciężkość. Nie wiem jak to opisać i mam wrażenie ze brzmi to komicznie. Podobnie mam ze znajomymi. Kiedyś wszędzie bylo mnie pełno, teraz tez się z nimi widuje ale zawsze wewnętrznie czuje to spięcie zanim wyjdę z domu i bombarduje mnie jakiś bezsens. Przeraża mnie to, bo kiedyś czerpałam z wszystkich tych rzeczy radość a teraz ciężko zabrać mi się nawet za sprzątanie. W pracy to uczucie pojawia się rzadko. Często mam tez przypływy takiej pozytywnej energii ale one są krótkotrwałe. I to nie tak ze cały czas chodzę smutna i negatywnie nastawiona ale prawie ciagle mam to dziwne uczucie w środku. W głowie tylko natłok myśli w stylu: depresja, chad i tak dalej. Dodatkowo ostatnio czuje uczucie bycia na krawędzi, te stany mnie paraliżują a w tym wszystkim nadal jestem okropnym hipochondrykiem. To, ze nie potrafię opisać tego stanu wprowadza mnie tylko w jeszcze większy obłęd.
Będę bardzo wdzięczna za każda odpowiedź
