napady lęku w pracy/miejscu publicznym/uczelni
: 8 kwietnia 2021, o 15:24
Hej,
W zasadzie to miałem już nadzieję, ze nie będę musiał wracać na to forum, ale no cóż, za mało się słuchało DivoVica
A więc nie będę opisywał objawów i dokładnie tego co mi jest, bo mechanizm jest podobny jak u innych. Zamiatanie problemów pod dywan -> narastający stres, "relaksowanie się" za pomoca imprez i alkoholu, unikanie wyjścia ze strefy komfortu -> apogeum w postaci silnego ataku paniki (który to odbył się podczas zajęć na uczelni, w trakcie rozmowy i swobodnych prezentacji projektów) -> załamka, ataki paniki somaty już na samą myśl o wyjsciu na uczelnie, do pracy, do ludzi, depresja z powodu niemożności swobodnego życia -> ogólna poprawa (prawdopodobnie spowodowana tym, że przez korone większość rzeczy wykonujemy w domu, więc mój lęk w postaci strachu przed społecznymi sytuacjami w pracy/na uczelni nie miał takiego pola do popisu -> mały napad paniki i powrót wątpliwości (teraz). Wszystko zaczęło się ponad rok temu, na początku było nieznośnie, po ataku paniki bałem się sąsiadowi powiedzieć dzień dobry (a przeciez kiedys bylem osobą ktora nie bala sie zaryzykowac i isc na studia gdzie nikogo nie zna). Przez czas epidemii trochę sobie poukładałem, przemyślałem, wróciła mi możliwość czerpania przyjemności ze starych pasji a wręcz znalazłem nową i niesamowitą zajawkę, którą mógłbym wykorzystać kiedyś w pracy (grafika 3d). No ale niby juz bylo wszystko ok, czulem sie dobrze, ale gdzies z tylu glowy caly czas pozostawał mi ten strach, ze w zasadzie to nie mam pola do popisu na SPRAWDZENIE nerwicy. Do pracy teraz nie chodzę, uczelnie mam zdalnie, spotykam się tylko z najbliższymi osobami, ewentualnie poznaje kogos nowego, ale w przyjemnych warunkach, przy piwie, czy w nieformalnej rozmowie. NIE mam jak sprawdzić się w sytuacji w pracy czy na uczelni, w zamknietym duzym pomieszczeniu, w ktorym jest masa obcych ludzi i gdzie ktos wymaga ode mnie czegoś (tak, to mnie najbardziej przeraża). Od razu po napadzie paniki miale lęki nawet przed rodzinnym obiadem, ale to juz za mna i w te swieta gdzie byla rodzina mojego szwagra czulem sie turbo swobodnie i wręcz przyjemnie, bo przeciez tak wlasnie bylo (rok temu mialem w tej samej sytuacji paskudny atak paniki). Natomiast nie potrafie sobie wmówić, ze w pracy czy jak wróce na uczelnie to bedzie wszystko ok. Ostatnio nawet postanowilem, ze calkowicie przestane pic alkohol na spotkaniach ze znajomymi i poskutkowalo to atakiem paniki w momencie gdy do znajomej przyszlo pare obcych osob i z jedna z nich po prostu wszedlem na temat pewnej sprzeczki, gdzie poczulem znowu to paskudne uczucie, ze musze stamtąd uciec, ale jakos to opanowalem. Na początku to olałem, troszke to przezylem, ale staralem sie to olać i zajac sie zyciem. Ale jednak nerwica dala o sobie znac i od paru dni leze w lozku oglądając DivoVica (postanowilem, ze tym razem ogladne wszystkie sezony + zapisze sie na jakas terapie). Powiedzcie mi prosze -> w jaki sposób radzicie sobie w sytuacji, kiedy atak paniki przejmuje nad wami kontrolę a ktos w zasadzie was w tym momencie obserwuje + wręcz oczekuje jakiejs interakcji z wami albo jakiegos waszego zachowania? Słucham tyle o tym puszczeniu kontroli i daniu sie sprawdzeniu nerwicy, ale no ciezko sobie wmowic, ze to nic, skoro to tak silnie przytłaczające emocje po których mamy ochotę zamknąć sie w szafie i z niej nie wychodzic przez pare dni + jak wytrzymac to uczucie powiedzmy przez kilka dni pod rząd chodząc do nowej pracy czy wracając na uczelnie po pandemii?
W zasadzie to miałem już nadzieję, ze nie będę musiał wracać na to forum, ale no cóż, za mało się słuchało DivoVica
