Ogromny kryzys
: 4 kwietnia 2021, o 07:24
Hej, pisze do Was bo wpadłam w duży kryzys i potrzebuje słów wsparcia, porad może opierniczu.
Nerwica jest ze mną już ok 6 lat, ale przez pierwsze trzy lata zamiast działać tylko się bałam ;p później nastąpił przełom i włączyłam działanie tj. Olewanie myśli, dużo działania dialogami, obserwowanie myśli, ignorowanie. Po ok. Trzech latach zauważyłam szybka poprawę jak to zastosowałam i nawet przez pół roku uważałam się za odburzona, zostało mi tylko małe dd i nie bałam się objawów
było wspaniałe. Później oczywiście wkręciłam się w nowość - objaw somatyczny, bo prędzej miałam natretne myśli i miałam kryzys, który trwał ze trzy miejsce, ale tez udało mi się załagodzić. Ostatnie dwa lata to rzadkie kryzysy, ja już czułam, ze „gdyby nie jeden objaw to już byłoby po”, trzymałam nerwice w ryzach. Postanowiłam, ze zajdę w ciąże. I w niej jestem
Było dobrze kilka tygodni, w tym czasie miałam mała hipochondrię, ale zmuszona do badań lekarskich i po ich odbiorze wyleczyłam się ;p No i jeb, dochodzimy do okoła miesiąca temu, kiedy wszystko „wróciło” na nowo. Myśli, masa myśli w mojej głowie:
- ze to trwa za długo, ze ja z tego dlatego nie wyjdę, ze znowu myśli (a już myślałam, ze sobie z nimi poradzę),
- ze może coś ze mną nie tak skoro daje się znowu wkręcić
- trzesiawki nocne, ostatnie kilka nocek nie śpię praktycznie w ogóle i co za tym idzie martwię się co z dzidzia w brzuchu (dodam, ze poprzednia ciąża tez była z nerwica), ciagle myśle.
- ciągła analiza mojego zaburzenia, przypominają mi się chwile same zle z zaburzenia, nawet z ostatnich miesiąc kiedy było już dobrze ona wiecznie coś wywleka
- natrety egzystencjalne
- jak dobrze mi idą moje stare sprawdzone sposoby typu ignorowanie, okewanie, działanie dialogami i w ciąży dnia mam poprawę to przychodzi myśli „za szynko się poprawiło to niemozliwe”, No i zaś analiza.
- myśli, ze ja sobie nie poradzę bez leków (nie chce leków bo kiedyś brałam i wole życie bez), i tylko terapia na oddziale najlepiej ;p (nie chce terapii, bo wiem, ze bez niej dobrze sobie poradziłam już raz, wiec dlaczego nie teraz tez?) - ale strasznie mnie to straszy!! Strasznie!!
Proszę Was o poradę bo ja już nie wiem co robić.
Najgorzej (i najlepiej), ze ja już poznałam smak mini zaburzenia i tera zjesz mi naprawdę ciężko, poznałam smak życia bez myśli - sama do tego doprowadziłam, a teraz jakoś nie mogę. Chyba poziom leku jest za duży.
Czy to kryzys czy to nawrot czy co? Proszę Was o porady.
Nerwica jest ze mną już ok 6 lat, ale przez pierwsze trzy lata zamiast działać tylko się bałam ;p później nastąpił przełom i włączyłam działanie tj. Olewanie myśli, dużo działania dialogami, obserwowanie myśli, ignorowanie. Po ok. Trzech latach zauważyłam szybka poprawę jak to zastosowałam i nawet przez pół roku uważałam się za odburzona, zostało mi tylko małe dd i nie bałam się objawów


- ze to trwa za długo, ze ja z tego dlatego nie wyjdę, ze znowu myśli (a już myślałam, ze sobie z nimi poradzę),
- ze może coś ze mną nie tak skoro daje się znowu wkręcić
- trzesiawki nocne, ostatnie kilka nocek nie śpię praktycznie w ogóle i co za tym idzie martwię się co z dzidzia w brzuchu (dodam, ze poprzednia ciąża tez była z nerwica), ciagle myśle.
- ciągła analiza mojego zaburzenia, przypominają mi się chwile same zle z zaburzenia, nawet z ostatnich miesiąc kiedy było już dobrze ona wiecznie coś wywleka
- natrety egzystencjalne
- jak dobrze mi idą moje stare sprawdzone sposoby typu ignorowanie, okewanie, działanie dialogami i w ciąży dnia mam poprawę to przychodzi myśli „za szynko się poprawiło to niemozliwe”, No i zaś analiza.
- myśli, ze ja sobie nie poradzę bez leków (nie chce leków bo kiedyś brałam i wole życie bez), i tylko terapia na oddziale najlepiej ;p (nie chce terapii, bo wiem, ze bez niej dobrze sobie poradziłam już raz, wiec dlaczego nie teraz tez?) - ale strasznie mnie to straszy!! Strasznie!!
Proszę Was o poradę bo ja już nie wiem co robić.
Najgorzej (i najlepiej), ze ja już poznałam smak mini zaburzenia i tera zjesz mi naprawdę ciężko, poznałam smak życia bez myśli - sama do tego doprowadziłam, a teraz jakoś nie mogę. Chyba poziom leku jest za duży.
Czy to kryzys czy to nawrot czy co? Proszę Was o porady.