Nerwica, moja przypadłość, objawy
: 3 lutego 2021, o 09:39
Cześć, postaram się krótko i zwięźle opisać z czym mam problem.
Mam pracę biurową, przy komputerze. Zwykle bądź zawsze, po powrocie z pracy jestem wyczerpany, oto objawy:
- ból/"szczypanie" w mięśniach, niemalże w całym ciele
- "szczypanie"/piekące oczy
- zaciskanie szczęki
- nawet po przespanej nocy nie mogę się zregenerować, dalej odczuwam to co wyżej
Dlaczego tutaj o tym piszę, ponieważ od prawie roku pracuje zdalnie, gdzie tylko sporadycznie muszę udać się do pracy. Bardzo wyraźnie dostrzegam różnice pomiędzy tym jak się czuję po przepracowaniu 8h pracując zdalnie a w biurze.
Od razu zaznaczę iż mam fajnych ludzi w okół siebie w pracy, ogólnie całkiem spoko atmosferę.
Gdzieś około 2/3 lata temu byłem z tym u psychologa potem psychiatry. Lekarz stwierdził u mnie nerwice, brałem z przerwami i w rożnych kombinacjach:
Trittico, Faxolet, Ozorin Mozarinc, Propranolol, Convulex
Efekt brania leków, prawie żaden, no może jedynie Trittico sprawiało że miałem mniejszy natłok myśli. Dawek nie chce mi się wypisywać, ale ogólnie był trend że z czasem dawka niemalże każdego leku była zwiększana.
Z innych objawów:
- nieraz miałem sytuację w której wręcz podskakiwałem z krzesła gdy ktoś otwierał drzwi w pokoju w którym pracuje
- często mając kontakt wzrokowy z 2 osobą, odczuwam coś dziwnego, jakby jakaś 'energia' przechodziła przez moje ciało, w następstwie tego zdarzenia, cięzko mi utrzymać otwarte oczy przez dłuższą chwilę, muszę mrugać, czuje takie dziwne szczypanie w oczach, ogólnie mega dyskomfort
- oczywiście zmiana tonacji głosu bardzo wyraźna,w skrajnych sytuacjach, bardzo roztrzęsiony głos, lub cięzko cokolwiek powiedzieć. Możecie sobie wyobrazić jakie to może być trudne w sytuacji gdy jesteś na spotkaniu firmowym gdzie przy stole siedzi kilka osób a jesteś poproszony o głos,
- płytki oddech a w skrajnych moment uczucie jakby, coś/ślina ciekła w przełyku, bardzo dziwne uczucie, cięzko to opisać, ogólnie rzecz ujmując czujesz wtedy jakbyś miał mega zaciśnięty przełyk, po prostu czuć to fizycznie
- w szczytowym momencie, gdy było najgorzej, okropnie wypadały mi włosy, pamiętam sytuacje jak siedząc przy biurku, drapiąc sie po głowie, włosy leciały strumieniami...
- około 2 lat temu, miewałem przez jakiś czas, krew w stolcu, ale powiem szczerze nic z tym wtedy nie zrobiłem, ogólnie często byłem tak zmęczony że nie miałem siły iść z tym do lekarza. Psychiatrze na tamten moment chyba się wstydziłem o tym powiedzieć...
Dodam również iż odczuwając wszystko to co wymieniłem wyżej, bądź tylko cząstkę, poziom mojej koncentracji w pracy jest mizerny. Widze to jak na dłoni, pracując zdalnie jestem bardziej wydajny.
Skupiłem się tutaj tylko na objawach, nie chce w tym miejscu opisywać całego swojego życia, na pewno jako dzieciak czy nastolatek byłem mega nieśmiałą osobą. Na pewno charakterystyczną cechą było to iż w czasach podstawówki stwierdzono u mnie wadę wzroku, ale jako dzieciak czy nawet nastolatek nie chciałem chodzić w okularach, byłem mega wstydliwy. Powiedzmy że jest to jakaś tam trauma z moich wczesnych lat, żeby była jasność, pomimo narastającej ciągle wady, okulary ubierałem tylko w domu.. Dzięki temu bardzo męczyłem oczy, dorobiłem się sporych sińców pod oczami, które też z czasem mnie bardzo stresowały podczas kontaktu z drugą osobą, miewałem sytuacje w których ktoś zwracał na nie, powiedzmy szczególną uwagę..
Kluczowe pytanie jakie przychodzi mi na myśl, jak długo moje ciało jest w stanie coś takiego znieść?
Gdyby ktoś miał podobne objawy bądź co lepsze wyszedł chociaż po części z podobnej sytuacji, napiszcie pls cokolwiek, może akurat znajde coś dla siebie, z góry dzięki !
Mam pracę biurową, przy komputerze. Zwykle bądź zawsze, po powrocie z pracy jestem wyczerpany, oto objawy:
- ból/"szczypanie" w mięśniach, niemalże w całym ciele
- "szczypanie"/piekące oczy
- zaciskanie szczęki
- nawet po przespanej nocy nie mogę się zregenerować, dalej odczuwam to co wyżej
Dlaczego tutaj o tym piszę, ponieważ od prawie roku pracuje zdalnie, gdzie tylko sporadycznie muszę udać się do pracy. Bardzo wyraźnie dostrzegam różnice pomiędzy tym jak się czuję po przepracowaniu 8h pracując zdalnie a w biurze.
Od razu zaznaczę iż mam fajnych ludzi w okół siebie w pracy, ogólnie całkiem spoko atmosferę.
Gdzieś około 2/3 lata temu byłem z tym u psychologa potem psychiatry. Lekarz stwierdził u mnie nerwice, brałem z przerwami i w rożnych kombinacjach:
Trittico, Faxolet, Ozorin Mozarinc, Propranolol, Convulex
Efekt brania leków, prawie żaden, no może jedynie Trittico sprawiało że miałem mniejszy natłok myśli. Dawek nie chce mi się wypisywać, ale ogólnie był trend że z czasem dawka niemalże każdego leku była zwiększana.
Z innych objawów:
- nieraz miałem sytuację w której wręcz podskakiwałem z krzesła gdy ktoś otwierał drzwi w pokoju w którym pracuje
- często mając kontakt wzrokowy z 2 osobą, odczuwam coś dziwnego, jakby jakaś 'energia' przechodziła przez moje ciało, w następstwie tego zdarzenia, cięzko mi utrzymać otwarte oczy przez dłuższą chwilę, muszę mrugać, czuje takie dziwne szczypanie w oczach, ogólnie mega dyskomfort
- oczywiście zmiana tonacji głosu bardzo wyraźna,w skrajnych sytuacjach, bardzo roztrzęsiony głos, lub cięzko cokolwiek powiedzieć. Możecie sobie wyobrazić jakie to może być trudne w sytuacji gdy jesteś na spotkaniu firmowym gdzie przy stole siedzi kilka osób a jesteś poproszony o głos,
- płytki oddech a w skrajnych moment uczucie jakby, coś/ślina ciekła w przełyku, bardzo dziwne uczucie, cięzko to opisać, ogólnie rzecz ujmując czujesz wtedy jakbyś miał mega zaciśnięty przełyk, po prostu czuć to fizycznie
- w szczytowym momencie, gdy było najgorzej, okropnie wypadały mi włosy, pamiętam sytuacje jak siedząc przy biurku, drapiąc sie po głowie, włosy leciały strumieniami...
- około 2 lat temu, miewałem przez jakiś czas, krew w stolcu, ale powiem szczerze nic z tym wtedy nie zrobiłem, ogólnie często byłem tak zmęczony że nie miałem siły iść z tym do lekarza. Psychiatrze na tamten moment chyba się wstydziłem o tym powiedzieć...
Dodam również iż odczuwając wszystko to co wymieniłem wyżej, bądź tylko cząstkę, poziom mojej koncentracji w pracy jest mizerny. Widze to jak na dłoni, pracując zdalnie jestem bardziej wydajny.
Skupiłem się tutaj tylko na objawach, nie chce w tym miejscu opisywać całego swojego życia, na pewno jako dzieciak czy nastolatek byłem mega nieśmiałą osobą. Na pewno charakterystyczną cechą było to iż w czasach podstawówki stwierdzono u mnie wadę wzroku, ale jako dzieciak czy nawet nastolatek nie chciałem chodzić w okularach, byłem mega wstydliwy. Powiedzmy że jest to jakaś tam trauma z moich wczesnych lat, żeby była jasność, pomimo narastającej ciągle wady, okulary ubierałem tylko w domu.. Dzięki temu bardzo męczyłem oczy, dorobiłem się sporych sińców pod oczami, które też z czasem mnie bardzo stresowały podczas kontaktu z drugą osobą, miewałem sytuacje w których ktoś zwracał na nie, powiedzmy szczególną uwagę..
Kluczowe pytanie jakie przychodzi mi na myśl, jak długo moje ciało jest w stanie coś takiego znieść?
Gdyby ktoś miał podobne objawy bądź co lepsze wyszedł chociaż po części z podobnej sytuacji, napiszcie pls cokolwiek, może akurat znajde coś dla siebie, z góry dzięki !