Przełamywanie ,problem.
: 5 września 2020, o 06:36
Hej Wam. Od kilku miesięcy jestem na forum i już łatwiej mi wierzyć, że mimo całego bałaganu objawowego - to tylko zaburzenie, NERWICA i w nic mi się to nie przerodzi. Staram się już nie sprawdzać i nie wyszukiwać innych chorób itd. Zacząłem wprowadzać akceptację, taką na siłę - przypominam sobie wiele razy w ciągu dnia ,że tak na ten moment jest i nie ma sensu się z tym szarpać, mimo że cierpienie jest bardzo duże. Natomiast w kwestii przełamywania moich największych lęków i obaw (relacje z ludźmi i ich ocena ,odrzucenie, wyjście na głupka w rozmowie itd) to ta kwestia u mnie leży mocno. Wiem ,że powinienem to robić bo inaczej nic się nie zmieni ,ale mam ogromne napięcie i lęk w kontakcie z innymi , nawet z najbliższymi. W głowie mam przekonania ,że i tak będę tak spięty, że nic nie wydukam i moje obawy jak zwykle się zmaterializuja i tak w 90% sytuacji jest. Mówię mało, albo wcale a w głowie pustka bo cały czas jest analiza i obawa. To tylko utwierdza mnie ,że nie jestem w stanie nic zmienić i rzeczywiście jestem nudny ,głupi i nie interesujący co skutkuje stanami depresyjnymi i rezygnacją. Wczoraj od Żony usłyszałem, że w ogóle z nią nie rozmawiam i cały czas jestem spięty i dobilem się tym bo tak bardzo chciał bym jak kiedyś po prostu uczestniczyć w życiu, budować relacje a nie jestem w stanie nawet z Żoną porozmawiać bez lęku i spiny. Na forum mówiono o weryfikowaniu rzeczywistosci, żeby przekonać się, że obawy są bezpodstawne. Moją doświadczenia pokazują, że moje obawy mają podstawy i próby przełamywania tych lekow na sile przynoszą mi tylko potwierdzenie ,że rzeczywiście jest że mną źle i moje relacje padają jedna po drugiej. Proszę o poradę co robię nie tak ,albo gdzie moje podejście jest błędne. Pozdrawiam serdecznie