Niesamowita hipochondria
: 12 sierpnia 2020, o 14:52
Cześć długo mnie tu nie było bo bardzo dobrze się czułam wszystko było w porządku
.. do czerwca
Zacznijmy od tego że pisałam matury w czerwcu więc jeden stres , pisząc maturę z matematyki wszystko okej super ... Jak po każdej maturze zadzwoniłam do Taty opowiedzieć mu o wrażeniach po czym Tata nagle mówi że nie chciał mówić mi rano bo wiedział że idę pisać maturę ale właśnie jedzie do swojej rodzinnej miejscowości bo nie żyje mój brat cioteczny więc mi zrobiło się słabo nie umiałam sobie z tym poradzić nie umiem do teraz .... I od tamtej pory zaczęły się problemy z jelitami zaparcia biegunki bóle głowy przestałam mieć taki apetyt jak zwykle przy czym za którymś razem zauważyłam u siebie krew na papierze będąc w toalecie mówię ok może to kwestia zaparć potem minęło na jakiś czas i za kilka dni wróciło znowu w niedzielę dwa tygodnie temu pojechałam tam z Tata odwiedzić brata ma cmentarzu i zobaczyłam moją ciotkę która z powodu alkoholu jest wrakiem człowieka ... Mówiłam że do domu nie wejdę bo wiem gdzie zmarł mój brat i ja nie chcę tego widzieć ale w końcu weszłam poszłam do jego pokoju i zobaczyłam wystawkę zdjęć i ustawione świeczki taki jakby "kącik pamięci" rozpłakałam się ale nie chciałam nic mówić nikomu , w poniedziałek zrobiło mi się okropnie słabo i najprawdopodobniej był to atak paniki zwolniłam się z pracy i mając ten atak przypomniała mi się ta krew w kale czy tam na papierze i od tamtej pory mam problemy z wypróżnianiem ponieważ non stop jest tam krew czułam się mega źle w dodatku internet pokazał mi że to rak jelita albo inne dziwne zapalne choroby jelit w końcu zapisałam się do proktologa który przeprowadził ze mną obszerny wywiad zaśmiał się jak usłyszał o raku zbadał mi brzuch no i niestety odbyt (palcem) po czym powiedział mi że rak to nie jest na 1000% i w jego opinii nawet to nie są wrzody jelita a stres i zła dieta powiedział mi że da mi skierowanie na kolanoskopie tylko po to żebym się uspokoiła a nie dlatego że coś mi jest
.. kazał mi iść do psychologa i uważać na to co jem , no i tu pojawia się problem po wizycie w sumie czułam się całkiem całkiem na drugi dzień od samego rana kołatania serca ścisk jelita z lewej strony obsesyjne sprawdzanie stolca czy aby na pewno nie ma tam krwi i aż do teraz czuję kłucie w jelicie boje się że coś tam mi pęknie albo że faktycznie to coś złego a lekarz mnie po prostu zbył cały czas mam lęk jest mi słabo serce mi bije non stop się sprawdzam i nie mogę uwierzyć że to tylko efekt długotrwałego stresu ... Co mam robić ? Nie radzę już sobie sama ze sobą a każdy już ma mnie dość i mojego gadania ...
.. do czerwca
Zacznijmy od tego że pisałam matury w czerwcu więc jeden stres , pisząc maturę z matematyki wszystko okej super ... Jak po każdej maturze zadzwoniłam do Taty opowiedzieć mu o wrażeniach po czym Tata nagle mówi że nie chciał mówić mi rano bo wiedział że idę pisać maturę ale właśnie jedzie do swojej rodzinnej miejscowości bo nie żyje mój brat cioteczny więc mi zrobiło się słabo nie umiałam sobie z tym poradzić nie umiem do teraz .... I od tamtej pory zaczęły się problemy z jelitami zaparcia biegunki bóle głowy przestałam mieć taki apetyt jak zwykle przy czym za którymś razem zauważyłam u siebie krew na papierze będąc w toalecie mówię ok może to kwestia zaparć potem minęło na jakiś czas i za kilka dni wróciło znowu w niedzielę dwa tygodnie temu pojechałam tam z Tata odwiedzić brata ma cmentarzu i zobaczyłam moją ciotkę która z powodu alkoholu jest wrakiem człowieka ... Mówiłam że do domu nie wejdę bo wiem gdzie zmarł mój brat i ja nie chcę tego widzieć ale w końcu weszłam poszłam do jego pokoju i zobaczyłam wystawkę zdjęć i ustawione świeczki taki jakby "kącik pamięci" rozpłakałam się ale nie chciałam nic mówić nikomu , w poniedziałek zrobiło mi się okropnie słabo i najprawdopodobniej był to atak paniki zwolniłam się z pracy i mając ten atak przypomniała mi się ta krew w kale czy tam na papierze i od tamtej pory mam problemy z wypróżnianiem ponieważ non stop jest tam krew czułam się mega źle w dodatku internet pokazał mi że to rak jelita albo inne dziwne zapalne choroby jelit w końcu zapisałam się do proktologa który przeprowadził ze mną obszerny wywiad zaśmiał się jak usłyszał o raku zbadał mi brzuch no i niestety odbyt (palcem) po czym powiedział mi że rak to nie jest na 1000% i w jego opinii nawet to nie są wrzody jelita a stres i zła dieta powiedział mi że da mi skierowanie na kolanoskopie tylko po to żebym się uspokoiła a nie dlatego że coś mi jest
.. kazał mi iść do psychologa i uważać na to co jem , no i tu pojawia się problem po wizycie w sumie czułam się całkiem całkiem na drugi dzień od samego rana kołatania serca ścisk jelita z lewej strony obsesyjne sprawdzanie stolca czy aby na pewno nie ma tam krwi i aż do teraz czuję kłucie w jelicie boje się że coś tam mi pęknie albo że faktycznie to coś złego a lekarz mnie po prostu zbył cały czas mam lęk jest mi słabo serce mi bije non stop się sprawdzam i nie mogę uwierzyć że to tylko efekt długotrwałego stresu ... Co mam robić ? Nie radzę już sobie sama ze sobą a każdy już ma mnie dość i mojego gadania ...