Jak zaakceptować
: 10 sierpnia 2020, o 11:14
Dawno nie miałam nerwicy... Ale wróciła przez koronawirusa. A właściwe przez to, że jestem w grupie ryzyka (choroba autoimmunologiczna, koinfekcje odkleszczowe, słaba odporność) i mój mąż również (bierze leki immunosupresyjne i lekarz powiedział mu wprost, że zakażenia koronawirusem nie przeżyje). Do tej pory się chroniłam, praca zdalna, dzieci nie chodziły do szkoły, nie pojechaliśmy na wakacje, nie chodziliśmy do sklepu więcej niż trzeba. Ale w momencie otwarcia szkół od września nie będę mogła już się chronić ani siebie ani dzieci (jestem nauczycielem w dużej szkole). Jak zaakceptować fakt, że jak się zarażę to umrę? Kiedy w ogóle nie umiem zaakceptować tego, że umrę? I że teraz to tylko kwestia czasu, że się zarażę i że już nie mogę nic zrobić i na nic mieć wpływu? W dodatku ta cała ochrona przed wszystkim wcześniej wydała mi się bezsensu. Chciałabym się umieć z tym pogodzić, że nie mam na nic wpływu, że mogę umrzeć. Zdałam sobie sprawę, że dopóki tego nie zrobię to nerwica będzie wracać i będę się tak potwornie bać. Wiem, że jest też inna opcja że mogę się nie zarazić, że czarny scenariusz mi podpowiada głowa i że mogę zginąć w każdy inny sposób. Zdaje sobie sprawę, że te emocje to tylko nerwica. Lęk lękiem, ale koronawirus istnieje, jestem w grupie ryzyka i nie mogę się przed nim uchronić - takie są fakty. To czy umrę czy nie nie należy już do mojej decyzji. Jak przestać czuć żal, smutek, wściekłość, bunt, strach i zaakceptować najczarniejszy scenariusz?