akceptacja.... ale jak?
: 5 lipca 2020, o 14:41
Na wstępie krótkie zarysowanie mojej historii 
Pierwszy raz DD dopadło mnie gdy miałem 13 lat (dziś mam 33). Wtedy nie wiedziałem co to jest, jak się to nazywa, na czym to polega. To było dla mnie "coś" co powoduje nagły stan dziwnego samopoczucia. Nie przywiązywałem do tego większej uwagi i tak naprawdę z biegiem czasu to znikło, a ja żyłem normalnie.
Drugi raz dopadło mnie to ponad 5 lat temu. Początki były absolutnie straszne. Codzienne napady odrealnienia, codzienne ataki paniki. Ale sytuacja uległa znaczącej poprawie. Dziś napady odrealnienia mam bardzo rzadko, a ataków paniki nie mam praktycznie wcale.
Ale zostało to co najgorsze, czyli lęk przed lękiem....
Dziś tak naprawdę jest tak, że z wielu rzeczy świadomie rezygnuję bo obawiam się napadu odrealnienia. Są też rzeczy, z których nie rezygnuję i wydaje mi się to dobrym pomysłem, ale tuż przed dopada mnie paraliżujący niemal strach.... To niszczy moje życie bo nie mogę robić tego na co mam ochotę i co kiedyś robiłem.
W teorii wiem o co chodzi. Wiem, że po prostu muszę to zaakceptować. Pogodzić sie z tym, że mogę mieć ten atak odrealnienia. Wiem, że on mi nic nie zrobi. Wiem, że to tylko wytwór mojego mózgu. Wiem, że nie zemdleję, nie umrę, nie dostanę zawału, udaru ani nic z tych rzeczy. Pomimo to ten lęk przed lękiem zwycięża.
Czuję się tak jakbym był już o kroczek od sukcesu. Od tego co było gdy byłem nastolatkiem, gdy żyłem normalnie nie zastanawiając się nad tym, czy dopadnie mnie odrealnienie czy nie. Ale nie umiem go zrobić. Przesłuchałem nagrania z forum, przeczytałem sporo różnych tematów ale wciąż mi się nie udaje. Mogę mieć do tego jak najbardziej zdrowe i logiczne podejście, ale gdy załącza się lęk przed lękiem to on wygrywa.
Jak wam się to udaje? Stosujecie jakieś techniki? Wyobrażenia? Staracie się o tym nie myśleć? A może właśnie staracie się myśleć i świadomie się z tym mierzyć? Jak się pozbyć tej obawy, która zatruwa życie?

Pierwszy raz DD dopadło mnie gdy miałem 13 lat (dziś mam 33). Wtedy nie wiedziałem co to jest, jak się to nazywa, na czym to polega. To było dla mnie "coś" co powoduje nagły stan dziwnego samopoczucia. Nie przywiązywałem do tego większej uwagi i tak naprawdę z biegiem czasu to znikło, a ja żyłem normalnie.
Drugi raz dopadło mnie to ponad 5 lat temu. Początki były absolutnie straszne. Codzienne napady odrealnienia, codzienne ataki paniki. Ale sytuacja uległa znaczącej poprawie. Dziś napady odrealnienia mam bardzo rzadko, a ataków paniki nie mam praktycznie wcale.
Ale zostało to co najgorsze, czyli lęk przed lękiem....
Dziś tak naprawdę jest tak, że z wielu rzeczy świadomie rezygnuję bo obawiam się napadu odrealnienia. Są też rzeczy, z których nie rezygnuję i wydaje mi się to dobrym pomysłem, ale tuż przed dopada mnie paraliżujący niemal strach.... To niszczy moje życie bo nie mogę robić tego na co mam ochotę i co kiedyś robiłem.
W teorii wiem o co chodzi. Wiem, że po prostu muszę to zaakceptować. Pogodzić sie z tym, że mogę mieć ten atak odrealnienia. Wiem, że on mi nic nie zrobi. Wiem, że to tylko wytwór mojego mózgu. Wiem, że nie zemdleję, nie umrę, nie dostanę zawału, udaru ani nic z tych rzeczy. Pomimo to ten lęk przed lękiem zwycięża.
Czuję się tak jakbym był już o kroczek od sukcesu. Od tego co było gdy byłem nastolatkiem, gdy żyłem normalnie nie zastanawiając się nad tym, czy dopadnie mnie odrealnienie czy nie. Ale nie umiem go zrobić. Przesłuchałem nagrania z forum, przeczytałem sporo różnych tematów ale wciąż mi się nie udaje. Mogę mieć do tego jak najbardziej zdrowe i logiczne podejście, ale gdy załącza się lęk przed lękiem to on wygrywa.
Jak wam się to udaje? Stosujecie jakieś techniki? Wyobrażenia? Staracie się o tym nie myśleć? A może właśnie staracie się myśleć i świadomie się z tym mierzyć? Jak się pozbyć tej obawy, która zatruwa życie?
