lękowy osobnik
: 28 maja 2020, o 15:41
Heya , hey . Wracam po dłuższej przerwie , pewnie nikt mnie nie kojarzy , ale to chyba mało ważne. Istotą moich problemów jest znów sens życia a mianowicie zadawanie sobie pytań na które nie mogę poznać odpowiedzi , bo jak można odpowiedziec sobie dlaczego się żyje i później stwierdzić , że to nie mój sens i go zanegować. Doszło to tego , że przez zadawanie sobie tych pytań o sens mój nastrój spadł bardzo mocno i obecnie borykam się też z lękiem dlaczego mi to nie przechodzi tak jak to było kiedyś i czemu wtedy nie musiałem sobie ustawiać tego sensu pod siebie . Próbowałem żyć tak jakby sens był tylko tu i teraz - nie udaje mi się to . Tak mnie to wszystko pochłoneło , że już nawet za bardzo wysiłek fizyczny mi nie pomaga , może tylko na godzinę czy dwie.
Jednak spróbuje wyjaśnić co się stało . Prawie dwa tygodnie temu wyszedłem w góry z kolegą , było to co zawsze , alkohol przez prawie cała trasę do celu. Humor mimo spożywania już był dość średni , po przybyciu chciałem zamiast przy ognisku ten średni nastrój już tylko zapić żeby rano się obudzić "znieczulonym" i zacząć się cieszyć , że mogłem zobaczyć kolejne ładne krajobrazy. Nic z tego nie wyszło , mimo braku kaca , już lekko zaczęło mną telepać , miałem nienaturalnie spięte mięśnie u nóg. Pomyślałem wypłukałem potas i magnez i pewnie mi przejdzie po dwóch dniach . Do dnia dzisiejszego codziennie mam spięte te nogi . Zrobiłem jeszcze coś gorszego tydzień później mianowice u siostry dziewczyny mimo , że objawy nie ustępowały napiłem się znowu chcąc sie rozluznic . Efekt dwa dni później był niesmowity , objawy się namnożyły jak kleszcze o tej porze roku . Nie nadużywam alkoholu w tygodniu , jedynie weekendy są bardziej zakrapiane , nie kusi mnie też żeby po niego sięgać pomimo tego co teraz czuje .
Co czuję i doświadczam: niemal brak zainteresowania prawie wszsystkim oprócz wzięciem ciepłej kąpieli . Nie wiem czy to wkrętka ,ale ciepło potrafi wypłaszczyć te myśli i dodać więcej energii . Drugi typ myśli to te mówiące , że to trwa za długo i mój nastrój może już tak wyglądać . Trzeci to lęk jak już wspomniałem który trzymam w nogach więc jakby jest konsekwencją tego co odczuwam. Czwarty to te pytania egsystencjalne ukierunkowane na to po co żyć skoro i tak się umiera na końcu i nic z nas nie zostanie , więc tu i teraz ma małe znaczenie.
Budzi się we mnie co jakiś czas głos , że to wszsytko jest niedorzeczne , potrafię na siebie krzyknać ,wyporstować się i lecieć dalej z tym życiem , jednak nie uzyskuje dalej takiej radości jakiej doświadczałem kiedyś.
Jednak spróbuje wyjaśnić co się stało . Prawie dwa tygodnie temu wyszedłem w góry z kolegą , było to co zawsze , alkohol przez prawie cała trasę do celu. Humor mimo spożywania już był dość średni , po przybyciu chciałem zamiast przy ognisku ten średni nastrój już tylko zapić żeby rano się obudzić "znieczulonym" i zacząć się cieszyć , że mogłem zobaczyć kolejne ładne krajobrazy. Nic z tego nie wyszło , mimo braku kaca , już lekko zaczęło mną telepać , miałem nienaturalnie spięte mięśnie u nóg. Pomyślałem wypłukałem potas i magnez i pewnie mi przejdzie po dwóch dniach . Do dnia dzisiejszego codziennie mam spięte te nogi . Zrobiłem jeszcze coś gorszego tydzień później mianowice u siostry dziewczyny mimo , że objawy nie ustępowały napiłem się znowu chcąc sie rozluznic . Efekt dwa dni później był niesmowity , objawy się namnożyły jak kleszcze o tej porze roku . Nie nadużywam alkoholu w tygodniu , jedynie weekendy są bardziej zakrapiane , nie kusi mnie też żeby po niego sięgać pomimo tego co teraz czuje .
Co czuję i doświadczam: niemal brak zainteresowania prawie wszsystkim oprócz wzięciem ciepłej kąpieli . Nie wiem czy to wkrętka ,ale ciepło potrafi wypłaszczyć te myśli i dodać więcej energii . Drugi typ myśli to te mówiące , że to trwa za długo i mój nastrój może już tak wyglądać . Trzeci to lęk jak już wspomniałem który trzymam w nogach więc jakby jest konsekwencją tego co odczuwam. Czwarty to te pytania egsystencjalne ukierunkowane na to po co żyć skoro i tak się umiera na końcu i nic z nas nie zostanie , więc tu i teraz ma małe znaczenie.
Budzi się we mnie co jakiś czas głos , że to wszsytko jest niedorzeczne , potrafię na siebie krzyknać ,wyporstować się i lecieć dalej z tym życiem , jednak nie uzyskuje dalej takiej radości jakiej doświadczałem kiedyś.