Strona 1 z 2

Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 09:10
autor: nymphette
Przez wirus chyba wrócił większy lęk.

I teraz tak, miałam gorsze dni i próbowałam ogarnąć to bez leków przeciwlękowych. No i było średnio, miałam takie myśli że o nie znowu to wraca (ale próbowałam sobie tłumaczyć), że mam dość siedzenia w domu i robienia tego samego, że chyba już nic mnie nie cieszy.
No i najgorsze że te natrętne myśli wracały co chwilę, ale próbowałam je akceptować, logicznie tłumaczyć, próbowałam zająć się czymś innym mimo tych myśli. Mało co to dawało. W końcu pojechałam załatwić parę rzeczy z narzeczonym na mieście i się zaczęło. Ale przetrzymałam bez leków i w końcu na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić
Ale jak wróciłam to znowu zaczęłam się bać gdzieś wychodzić, stresowałam się bardziej chociaż na następny dzień znowu wyszłam specjalnie żeby się temu nie dać. Tylko, że coraz bardziej napięcie rosło i w nocy miałam mocny atak paniki. Niby sobie poradziłam, ale musiałam wziąć połowkę leku, ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana. Czuję że nie mam nawet czym się zająć żeby nie myśleć, bo nic mi się nie chce robić (nie mam depresji, mam tylko czasami takie myśli że boję się że ją mam ale później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok)

Skąd to wszystko się wzięło? Niby już wirusem się nie stresuję :/

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 09:48
autor: MałaMaruda
Wg mnie:

"ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana" - to zmień,
"później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok" - tego się trzymaj :)

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 12:23
autor: nymphette
MałaMaruda pisze:
27 kwietnia 2020, o 09:48
Wg mnie:

"ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana" - to zmień,
"później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok" - tego się trzymaj :)

to logiczne haha :D tylko jak to zrobić, czuję że tracę nad tym kontrolę i sypię się. Nie chce mi się walczyć o to wszystko, mam dość :/

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 14:06
autor: MałaMaruda
Po prostu to próbuj robić tak długo aż zacznie wychodzić :)

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 16:51
autor: Nowy7
nymphette pisze:
27 kwietnia 2020, o 09:10
Przez wirus chyba wrócił większy lęk.

I teraz tak, miałam gorsze dni i próbowałam ogarnąć to bez leków przeciwlękowych. No i było średnio, miałam takie myśli że o nie znowu to wraca (ale próbowałam sobie tłumaczyć), że mam dość siedzenia w domu i robienia tego samego, że chyba już nic mnie nie cieszy.
No i najgorsze że te natrętne myśli wracały co chwilę, ale próbowałam je akceptować, logicznie tłumaczyć, próbowałam zająć się czymś innym mimo tych myśli. Mało co to dawało. W końcu pojechałam załatwić parę rzeczy z narzeczonym na mieście i się zaczęło. Ale przetrzymałam bez leków i w końcu na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić
Ale jak wróciłam to znowu zaczęłam się bać gdzieś wychodzić, stresowałam się bardziej chociaż na następny dzień znowu wyszłam specjalnie żeby się temu nie dać. Tylko, że coraz bardziej napięcie rosło i w nocy miałam mocny atak paniki. Niby sobie poradziłam, ale musiałam wziąć połowkę leku, ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana. Czuję że nie mam nawet czym się zająć żeby nie myśleć, bo nic mi się nie chce robić (nie mam depresji, mam tylko czasami takie myśli że boję się że ją mam ale później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok)

Skąd to wszystko się wzięło? Niby już wirusem się nie stresuję :/
Stres wirusem jest obecny bo napisałaś na początku, ogólnie każdy czuje teraz większy lęk i stres bo nie chce się zarazić. Czujesz lęk czy nie, napięcie jakieś pod tym względem jest. Możesz nawet nie być tego świadoma, i wydaje Ci się że już się nie stresujesz. Jednak w środku coś jest na rzeczy.

Bardzo dobrze że wychodzisz, że działasz. Problem jest taki że nie akceptujesz tego że to Ci nie zejdzie w tydzień, dwa. Wyjście z tego trochę potrwa, tutaj potrzebna jest akceptacja w dłuższej perspektywie czasu, że będzie jak będzie ale przez dłuższy czas i mimo tego cały czas działaj i rób to co do tej pory. Nie frustruj się że juz, teraz nie ma poprawy że już coś powinno ruszyć. Potrzeba na to dużo czasu. Dalej zaczęłaś znowu się bać i stresować już gorszym samopoczuciem, że był atak że znowu masz więcej myśli. Boisz się że już to wszystko wraca, na razie jesteś w nerwicy cały czas, nie wyszłaś jeszcze z niej więc jak to miało wrócić, jak nadal w tym jesteś cały czas. I ostatnia sprawa nie szukaj na siłę jakiś zajęć aby tylko nie myśleć, żeby tego nie było. Naucz się po prostu być w tym stanie, bez żadnej reakcji bez ucieczki w coś aby tylko o tym nie myśleć i tego nie czuć.

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 21:02
autor: nymphette
Nowy7 pisze:
27 kwietnia 2020, o 16:51
nymphette pisze:
27 kwietnia 2020, o 09:10
Przez wirus chyba wrócił większy lęk.

I teraz tak, miałam gorsze dni i próbowałam ogarnąć to bez leków przeciwlękowych. No i było średnio, miałam takie myśli że o nie znowu to wraca (ale próbowałam sobie tłumaczyć), że mam dość siedzenia w domu i robienia tego samego, że chyba już nic mnie nie cieszy.
No i najgorsze że te natrętne myśli wracały co chwilę, ale próbowałam je akceptować, logicznie tłumaczyć, próbowałam zająć się czymś innym mimo tych myśli. Mało co to dawało. W końcu pojechałam załatwić parę rzeczy z narzeczonym na mieście i się zaczęło. Ale przetrzymałam bez leków i w końcu na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić
Ale jak wróciłam to znowu zaczęłam się bać gdzieś wychodzić, stresowałam się bardziej chociaż na następny dzień znowu wyszłam specjalnie żeby się temu nie dać. Tylko, że coraz bardziej napięcie rosło i w nocy miałam mocny atak paniki. Niby sobie poradziłam, ale musiałam wziąć połowkę leku, ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana. Czuję że nie mam nawet czym się zająć żeby nie myśleć, bo nic mi się nie chce robić (nie mam depresji, mam tylko czasami takie myśli że boję się że ją mam ale później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok)

Skąd to wszystko się wzięło? Niby już wirusem się nie stresuję :/
Stres wirusem jest obecny bo napisałaś na początku, ogólnie każdy czuje teraz większy lęk i stres bo nie chce się zarazić. Czujesz lęk czy nie, napięcie jakieś pod tym względem jest. Możesz nawet nie być tego świadoma, i wydaje Ci się że już się nie stresujesz. Jednak w środku coś jest na rzeczy.

Bardzo dobrze że wychodzisz, że działasz. Problem jest taki że nie akceptujesz tego że to Ci nie zejdzie w tydzień, dwa. Wyjście z tego trochę potrwa, tutaj potrzebna jest akceptacja w dłuższej perspektywie czasu, że będzie jak będzie ale przez dłuższy czas i mimo tego cały czas działaj i rób to co do tej pory. Nie frustruj się że juz, teraz nie ma poprawy że już coś powinno ruszyć. Potrzeba na to dużo czasu. Dalej zaczęłaś znowu się bać i stresować już gorszym samopoczuciem, że był atak że znowu masz więcej myśli. Boisz się że już to wszystko wraca, na razie jesteś w nerwicy cały czas, nie wyszłaś jeszcze z niej więc jak to miało wrócić, jak nadal w tym jesteś cały czas. I ostatnia sprawa nie szukaj na siłę jakiś zajęć aby tylko nie myśleć, żeby tego nie było. Naucz się po prostu być w tym stanie, bez żadnej reakcji bez ucieczki w coś aby tylko o tym nie myśleć i tego nie czuć.
jak być w tym stanie? naprawdę nie wiem. Jak zaczynam być to nie robię nic innego jak tylko siedzę i myślę o tym, a wtedy coraz głupsze mam myśli i coraz gorzej mi jest.
Robię tak, że próbuję np rozmawiać z kimś albo ćwiczyć jogę i wtedy jak przyjdzie jakaś myśl to ją ośmieszam i akceptuje ją, że teraz tak jest. Czy to znaczy że uczę się być w tym stanie? Bo ja już nie rozumiem tego. Wszędzie jest napisane żeby przeżyć świadomie atak paniki, albo być w tym stanie jak jest źle. U mnie to oznacza siedzenie, nic nie robienie i nakręcanie się. Już wolę zmusić się np poczytać książkę ale nie odsuwać aż tak tych myśli, tylko jak przyjdą to zaakceptować i nadal czytać

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 21:07
autor: mario546
Tak myśli muszą płynąć.

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 21:28
autor: nymphette
mario546 pisze:
27 kwietnia 2020, o 21:07
Tak myśli muszą płynąć.
ale jak? mam siasc i zaczac o tym myslec czy zajac sie czyms i pozwolic na mysli i mimo wszystko dalej cos robic i nie zastanawiac sie nad nimi, nie analizowac?

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 21:32
autor: mario546
Akceptować że przez jakiś czas te myśli będą płynąć aż wygasną. Można je ośmieszać lub ignorować, lęk boi się ignorancji,tak wyłączyć analizę.

Re: Pomocy co robię źle

: 27 kwietnia 2020, o 21:56
autor: Nowy7
nymphette pisze:
27 kwietnia 2020, o 21:02
Nowy7 pisze:
27 kwietnia 2020, o 16:51
nymphette pisze:
27 kwietnia 2020, o 09:10
Przez wirus chyba wrócił większy lęk.

I teraz tak, miałam gorsze dni i próbowałam ogarnąć to bez leków przeciwlękowych. No i było średnio, miałam takie myśli że o nie znowu to wraca (ale próbowałam sobie tłumaczyć), że mam dość siedzenia w domu i robienia tego samego, że chyba już nic mnie nie cieszy.
No i najgorsze że te natrętne myśli wracały co chwilę, ale próbowałam je akceptować, logicznie tłumaczyć, próbowałam zająć się czymś innym mimo tych myśli. Mało co to dawało. W końcu pojechałam załatwić parę rzeczy z narzeczonym na mieście i się zaczęło. Ale przetrzymałam bez leków i w końcu na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić
Ale jak wróciłam to znowu zaczęłam się bać gdzieś wychodzić, stresowałam się bardziej chociaż na następny dzień znowu wyszłam specjalnie żeby się temu nie dać. Tylko, że coraz bardziej napięcie rosło i w nocy miałam mocny atak paniki. Niby sobie poradziłam, ale musiałam wziąć połowkę leku, ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana. Czuję że nie mam nawet czym się zająć żeby nie myśleć, bo nic mi się nie chce robić (nie mam depresji, mam tylko czasami takie myśli że boję się że ją mam ale później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok)

Skąd to wszystko się wzięło? Niby już wirusem się nie stresuję :/
Stres wirusem jest obecny bo napisałaś na początku, ogólnie każdy czuje teraz większy lęk i stres bo nie chce się zarazić. Czujesz lęk czy nie, napięcie jakieś pod tym względem jest. Możesz nawet nie być tego świadoma, i wydaje Ci się że już się nie stresujesz. Jednak w środku coś jest na rzeczy.

Bardzo dobrze że wychodzisz, że działasz. Problem jest taki że nie akceptujesz tego że to Ci nie zejdzie w tydzień, dwa. Wyjście z tego trochę potrwa, tutaj potrzebna jest akceptacja w dłuższej perspektywie czasu, że będzie jak będzie ale przez dłuższy czas i mimo tego cały czas działaj i rób to co do tej pory. Nie frustruj się że juz, teraz nie ma poprawy że już coś powinno ruszyć. Potrzeba na to dużo czasu. Dalej zaczęłaś znowu się bać i stresować już gorszym samopoczuciem, że był atak że znowu masz więcej myśli. Boisz się że już to wszystko wraca, na razie jesteś w nerwicy cały czas, nie wyszłaś jeszcze z niej więc jak to miało wrócić, jak nadal w tym jesteś cały czas. I ostatnia sprawa nie szukaj na siłę jakiś zajęć aby tylko nie myśleć, żeby tego nie było. Naucz się po prostu być w tym stanie, bez żadnej reakcji bez ucieczki w coś aby tylko o tym nie myśleć i tego nie czuć.
jak być w tym stanie? naprawdę nie wiem. Jak zaczynam być to nie robię nic innego jak tylko siedzę i myślę o tym, a wtedy coraz głupsze mam myśli i coraz gorzej mi jest.
Robię tak, że próbuję np rozmawiać z kimś albo ćwiczyć jogę i wtedy jak przyjdzie jakaś myśl to ją ośmieszam i akceptuje ją, że teraz tak jest. Czy to znaczy że uczę się być w tym stanie? Bo ja już nie rozumiem tego. Wszędzie jest napisane żeby przeżyć świadomie atak paniki, albo być w tym stanie jak jest źle. U mnie to oznacza siedzenie, nic nie robienie i nakręcanie się. Już wolę zmusić się np poczytać książkę ale nie odsuwać aż tak tych myśli, tylko jak przyjdą to zaakceptować i nadal czytać
Czegoś nie rozumiem chyba. Piszesz że robisz to wszystko, to w czym problem ? Co Ci przeszkadza ? Nakrecasz się nadal, boisz się tych myśli bo nie chcesz ich zostawić tylko jak to napisałaś "ale nie odsuwam aż tak tych myśli". Zostaw to wszystko te wszystkie myśli niech sobie będą Ty rób swoje. Nie analizuj ich, nie bój się i nie nakręcaj. Mi chodziło żebyś nauczyła się być w stanie gdzie te myśli są obecne a Ty nic z tym nie robisz i pozwalasz im być ile chcą i robisz dalej wszystko jak robiłaś jak już napisałem bez analizy, nakręcania bania się.

Re: Pomocy co robię źle

: 28 kwietnia 2020, o 02:11
autor: Victor
Zgadzam się z powyższym postem Nowego7. Tak naprawdę oczekujesz za szybkiego całościowego sukcesu i nie chcesz nawet przez chwilę poczuć się źle. A to w procesach zaburzenia i odburzenia nie jest zwykle możliwe. Złe samopoczucie będzie przychodziło i jeśli robisz wiele wobec zaburzenia to wszystko gra, nawet jeśli co jakiś czas znowu czujesz się paskudnie. Samopoczucie nie jest wyznacznikiem odburzania, jak jest lepsze można się cieszyć i korzystać, ale dopóki nerwica trwa może się pogorszyć i to nie znaczy, że robimy coś źle. No chyba, ze podczas kryzysu odwalamy jakieś totalne debilizmy lękowe, to inny temat.
Rozumiem Twoje zmęczenie, ale nie zmieni ono faktów, że te procesy tak wyglądają.

Re: Pomocy co robię źle

: 28 kwietnia 2020, o 10:16
autor: nymphette
Victor pisze:
28 kwietnia 2020, o 02:11
Zgadzam się z powyższym postem Nowego7. Tak naprawdę oczekujesz za szybkiego całościowego sukcesu i nie chcesz nawet przez chwilę poczuć się źle. A to w procesach zaburzenia i odburzenia nie jest zwykle możliwe. Złe samopoczucie będzie przychodziło i jeśli robisz wiele wobec zaburzenia to wszystko gra, nawet jeśli co jakiś czas znowu czujesz się paskudnie. Samopoczucie nie jest wyznacznikiem odburzania, jak jest lepsze można się cieszyć i korzystać, ale dopóki nerwica trwa może się pogorszyć i to nie znaczy, że robimy coś źle. No chyba, ze podczas kryzysu odwalamy jakieś totalne debilizmy lękowe, to inny temat.
Rozumiem Twoje zmęczenie, ale nie zmieni ono faktów, że te procesy tak wyglądają.

a czy to w porządku, że mimo prób musiałam wziąć lek i nadal go biorę? Nie dawałam sobie już rady, było coraz gorzej i widziałam po sobie że się znowu w to wkręcam- nie mogłam spać, jeść.
Czuję presję, że powinnam mimo wszystko dać radę bez leków bo inaczej nigdy z tego nie wyjdę i zamiast radzić sobie sama to wspomagam się lekami. Chociaż i tak biorę raczej minimalne dawki, pół połówki leku przeciwlękowego i wcześniej czasami, ale nie zawsze dawałam radę bez jak nie było aż tak źle jak teraz. Jechałam gdzieś, był atak paniki ale powoli sobie radziłam bez leku. Ale teraz wpadłam w taki stan że cały czas jest źle

Właśnie nie wiem czy dobrze sobie radzę. Czasami było tak że pojawił się atak paniki ale tłumaczyłam sobie że to normalne, że taki jest proces i to nie znaczy że to wraca i przechodziło, było super.
Ale od czasu wirusa mam tak, że jak miałam atak paniki to od razu wkręcam sobie że to wraca, i znowu jest tak= lęk, później poczucie winy że był i strach że to wraca i że będzie kolejny, lęk wolnopłynący, atak paniki i w kółko to samo. Utwierdzam się że to faktycznie wraca. Ale widzę że to teraz się tak zadziało w czasie wirusa :c wcześniej próbowałam robić rzeczy których się bałam, pozwalałam na lęk i później nie było tego poczucia winy i strachu przed kolejnym, wychodziłam z tego koła

Re: Pomocy co robię źle

: 28 kwietnia 2020, o 10:20
autor: MałaMaruda
nymphette pisze:
28 kwietnia 2020, o 10:16
Victor pisze:
28 kwietnia 2020, o 02:11
Zgadzam się z powyższym postem Nowego7. Tak naprawdę oczekujesz za szybkiego całościowego sukcesu i nie chcesz nawet przez chwilę poczuć się źle. A to w procesach zaburzenia i odburzenia nie jest zwykle możliwe. Złe samopoczucie będzie przychodziło i jeśli robisz wiele wobec zaburzenia to wszystko gra, nawet jeśli co jakiś czas znowu czujesz się paskudnie. Samopoczucie nie jest wyznacznikiem odburzania, jak jest lepsze można się cieszyć i korzystać, ale dopóki nerwica trwa może się pogorszyć i to nie znaczy, że robimy coś źle. No chyba, ze podczas kryzysu odwalamy jakieś totalne debilizmy lękowe, to inny temat.
Rozumiem Twoje zmęczenie, ale nie zmieni ono faktów, że te procesy tak wyglądają.

a czy to w porządku, że mimo prób musiałam wziąć lek i nadal go biorę? Nie dawałam sobie już rady, było coraz gorzej i widziałam po sobie że się znowu w to wkręcam- nie mogłam spać, jeść.
Czuję presję, że powinnam mimo wszystko dać radę bez leków bo inaczej nigdy z tego nie wyjdę i zamiast radzić sobie sama to wspomagam się lekami. Chociaż i tak biorę raczej minimalne dawki, pół połówki leku przeciwlękowego i wcześniej czasami, ale nie zawsze dawałam radę bez jak nie było aż tak źle jak teraz. Jechałam gdzieś, był atak paniki ale powoli sobie radziłam bez leku. Ale teraz wpadłam w taki stan że cały czas jest źle
Daj sobie trochę wyrozumiałości póki co. Jak bierzesz tylko doraźne piguły to tak naprawdę i tak relatywnie po chwili przestają działać. Jest teraz ciężki czas, nie tylko dla zaburzonych. To nie jest tak, że leczysz się stale jakimiś np. SSRI czy czymś, co trzeba odstawiać. Nie przesadzaj, ale jak czujesz, że bardzo potrzebujesz, to jak Ci pomaga - pozwól sobie od czasu do czasu pomóc. Powolutku. Tak wg mnie.

Re: Pomocy co robię źle

: 28 kwietnia 2020, o 10:25
autor: nymphette
MałaMaruda pisze:
28 kwietnia 2020, o 10:20
nymphette pisze:
28 kwietnia 2020, o 10:16
Victor pisze:
28 kwietnia 2020, o 02:11
Zgadzam się z powyższym postem Nowego7. Tak naprawdę oczekujesz za szybkiego całościowego sukcesu i nie chcesz nawet przez chwilę poczuć się źle. A to w procesach zaburzenia i odburzenia nie jest zwykle możliwe. Złe samopoczucie będzie przychodziło i jeśli robisz wiele wobec zaburzenia to wszystko gra, nawet jeśli co jakiś czas znowu czujesz się paskudnie. Samopoczucie nie jest wyznacznikiem odburzania, jak jest lepsze można się cieszyć i korzystać, ale dopóki nerwica trwa może się pogorszyć i to nie znaczy, że robimy coś źle. No chyba, ze podczas kryzysu odwalamy jakieś totalne debilizmy lękowe, to inny temat.
Rozumiem Twoje zmęczenie, ale nie zmieni ono faktów, że te procesy tak wyglądają.

a czy to w porządku, że mimo prób musiałam wziąć lek i nadal go biorę? Nie dawałam sobie już rady, było coraz gorzej i widziałam po sobie że się znowu w to wkręcam- nie mogłam spać, jeść.
Czuję presję, że powinnam mimo wszystko dać radę bez leków bo inaczej nigdy z tego nie wyjdę i zamiast radzić sobie sama to wspomagam się lekami. Chociaż i tak biorę raczej minimalne dawki, pół połówki leku przeciwlękowego i wcześniej czasami, ale nie zawsze dawałam radę bez jak nie było aż tak źle jak teraz. Jechałam gdzieś, był atak paniki ale powoli sobie radziłam bez leku. Ale teraz wpadłam w taki stan że cały czas jest źle
Daj sobie trochę wyrozumiałości póki co. Jak bierzesz tylko doraźne piguły to tak naprawdę i tak relatywnie po chwili przestają działać. Jest teraz ciężki czas, nie tylko dla zaburzonych. To nie jest tak, że leczysz się stale jakimiś np. SSRI czy czymś, co trzeba odstawiać. Nie przesadzaj, ale jak czujesz, że bardzo potrzebujesz, to jak Ci pomaga - pozwól sobie od czasu do czasu pomóc. Powolutku. Tak wg mnie.
problem w tym że biorę SSRI :/ Tylko biorę minimalną dawkę i od czasu do czasu brałam dodatkowo przeciwlękowy. I tu też czuję się winna że biorę te leki, a nie radzę sobie sama. Chociaż mimo tych SSRI to i tak nie jest lepiej jak już coś sobie wkręcę, więc one mnie trochę tylko wspomagają

Re: Pomocy co robię źle

: 28 kwietnia 2020, o 10:55
autor: HadeS!
nymphette pisze:
27 kwietnia 2020, o 09:10
Przez wirus chyba wrócił większy lęk.

I teraz tak, miałam gorsze dni i próbowałam ogarnąć to bez leków przeciwlękowych. No i było średnio, miałam takie myśli że o nie znowu to wraca (ale próbowałam sobie tłumaczyć), że mam dość siedzenia w domu i robienia tego samego, że chyba już nic mnie nie cieszy.
No i najgorsze że te natrętne myśli wracały co chwilę, ale próbowałam je akceptować, logicznie tłumaczyć, próbowałam zająć się czymś innym mimo tych myśli. Mało co to dawało. W końcu pojechałam załatwić parę rzeczy z narzeczonym na mieście i się zaczęło. Ale przetrzymałam bez leków i w końcu na spokojnie zrobiłam wszystko co miałam zrobić
Ale jak wróciłam to znowu zaczęłam się bać gdzieś wychodzić, stresowałam się bardziej chociaż na następny dzień znowu wyszłam specjalnie żeby się temu nie dać. Tylko, że coraz bardziej napięcie rosło i w nocy miałam mocny atak paniki. Niby sobie poradziłam, ale musiałam wziąć połowkę leku, ale od rana się boję że to wróci, siedzę taka rozdygotana. Czuję że nie mam nawet czym się zająć żeby nie myśleć, bo nic mi się nie chce robić (nie mam depresji, mam tylko czasami takie myśli że boję się że ją mam ale później po paru dniach przechodzi i znowu wszystko jest ok)

Skąd to wszystko się wzięło? Niby już wirusem się nie stresuję :/
Nie wiem czy myśle dobrze ale wydaje mi sie że jak sie zaczyna brać leki to jest troche ciężej potem opanować lęk bo nie jest sie do niego przyzwyczajonym , nie jestem jakimś walnięty że mówie że leki to zło hehe tylko najpierw wdłg mnie powinno sie zaczać pracować nad lękiem bezpośrednio bez wspomagania bo to daje sporo pewności siebie w zaburzeniu , akceptacja,ryzykowanie,puszczanie kontroli , bo wychodząć z zaburzenia bez wspomagania jest troszeczke inaczej nie bedzie sytuacji gdzie wyjdzie sie lekami [bez pracy nad tym] i po odstawce znowu stresy znowu jakieś przeżycia i znowu bedziemy sie musieli wspomagać. Pamiętajmy że to ludzkie,naturalne wiec czemu cos naturalnego co każdy może przeżyć staramy sie zatuszować lekami, pamiętajcie żeby zawsze najpierw działać z lękiem akceptacją itd a dopiero potem próbować coś z lekami, dla mnie lekarstwami są divovici i wpisy innych odburzonych :D